Fińskie skoki: Jussilainen atakuje Vaeaetaeinena
Nie pomógł innowacyjny sposób przygotowania do sezonu u fińskich skoczków. Zawodnicy z Kraju Tysiąca Jezior znacznie częściej niż miało to miejsce w ostatnich latach przebywali poza Finlandią, w Europie Środkowej, w pobliżu ważniejszych ośrodków treningowych i skoczni znanych z Pucharu Świata, nocując nawet w kamperach. Bilans reprezentacji Finlandii jest taki, że w Pucharze Narodów przegrywa ona z Kazachstanem. Pomimo tej sytuacji wygląda na to, że w ekipie panuje pełen spokój.
Jedynym Finem, który figuruje w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest Niko Kytosaho, ale i on po obiecującym początku mocno obniżył loty. W tej chwili plasuje się na 44 miejscu z dorobkiem 22 punktów. Zarówno skoczkowie jak i trener zdają się zanadto nie przejmować poziomem, jaki obecnie prezentują, tłumacząc, że to co obecnie robią to środek w dążeniu do celu, który jest jeszcze daleko przed nimi.
- Nie nakładam na siebie jakiejś specjalnie dużej presji, nie myślę o tym w ten sposób, że powinienem teraz być w jakimś miejscu - mówi Eetu Nousiainen w rozmowie z YLE Sport. - Mam wizję tego, w którym miejscu chcę być w określonym czasie. Pracuję na to, aby mój szczyt przypadł na igrzyska w 2026 roku. Mam jeszcze czas.
- Wiadomo, że od naszych chłopców oczekuje się więcej niż to, co obecnie prezentują - mówi trener Janne Vaeaetaeinen. - Powoli staramy się dążyć, do tego, by ten poziom był wyższy. Zebraliśmy kolejne doświadczenia podczas ostatniego Turnieju Czterech Skoczni. Spokojnie patrzymy w przyszłość. Za rok będzie kolejna okazja. W ostatnim czasie ożywiliśmy w Finlandii zajęcia dla juniorów, na skoczniach zaczęło pojawiać się więcej dzieciaków. Po tej stronie wykonano odpowiednie działania.
- Chłopaki nie są w łatwym położeniu. Trenują, wykonują ciężką pracę, poświęcają swój czas, pieniądze, a nie znajduje to odzwierciedlenia w wynikach. Ale one pewnego dnia się pojawią - uważa fiński szkoleniowiec.
Podejście Vaeaetaeinena do prowadzenia reprezentacji nie wszystkim się podoba. Gdy trener Finów jakiś czas temu orzekł, że nic wielkiego się nie stanie, jeśli Finlandia nie wystawi drużyny podczas igrzysk w Pekinie, napotkał na gniew znakomitego przed laty skoczka z ery Adama Małysza, Risto Jussilainena. - Nie rozumiem tego. Czy lata spędzone w Japonii tak bardzo namieszały mu w głowie? Na Boga, przecież należy zrobić wszystko, by Finlandia wystawiła w Pekinie czteroosobowy zespół. Będzie to hańba narodowa, jeśli tak się nie stanie. Wiem, że szanse na sukces są nikłe, ale nasza drużyna musi tam wystąpić!
Tymczasem w minioną sobotę w Jyväskylä na K-64 rozegrano mistrzostwa Finlandii na skoczni średniej. Zwyciężył Arttu Pohjola, drugie miejsce zajął Eetu Meriläinen, a trzecie Henri Kavilo. Piąty był powracający do skoków po służbie wojskowej Mico Ahonen. Prawdopodobnie w najbliższy weekend zmierzy się między innymi ze swoim ojcem podczas dalszej części mistrzostw Finlandii, która rozegrana będzie w Lahti. Kategorię pań wygrała Jenny Rautionaho, a weteranów Pasi Huttunen. Dzień później na obiekcie HS108 rozegrano zawody pod nazwą Modeo Cup. Ponownie triumfował Pohjola przed Meriläinenem i Timim Heiskanenem, a Ahonen znalazł się tym razem tuż za podium.
Z uwagi na krajowe mistrzostwa reprezentacja Finlandii nie pojawi się na starcie Pucharu Świata w Zakopanem.