Mediolan/Cortina d’Ampezzo 2026 nowym celem Wolnego. "Praca zaczyna się w Titisee"
Polska grupa rywalizująca w ten weekend w Titisee-Neustadt musi odłożyć olimpijskie plany i marzenia co najmniej do 2026 roku. W samolocie na tegoroczne igrzyska zabraknie między innymi Jakuba Wolnego, który jeszcze latem wygrywał zawody z cyklu Letniego Grand Prix. Teraz mistrz świata juniorów z 2014 roku rozpoczyna czteroletni cykl przygotowań do XXV Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Współgospodarzami imprezy będą Mediolan i Cortina d’Ampezzo.
Jakub Wolny w piątkowych kwalifikacjach na Hochfirstschanze był zdecydowanie najlepszym z Polaków. Lot mierzący 120,5 metra dał mu 24. pozycję. - Po treningach nie wyglądało to kolorowo... Trochę próbowaliśmy. Miałem swoją wizję, ale nie udawało się tego wdrożyć. Przed kwalifikacjami porozmawiałem z trenerem Maciusiakiem. Zrobiliśmy imitację i poszedłem pobiegać, by bardzo dobrze się rozgrzać. To był skok bez większych kombinacji - relacjonuje w rozmowie ze Skijumping.pl.
Przed wyjazdem do Niemiec nasi skoczkowie ćwiczyli w Wiśle-Malince. - To był tylko jeden trening, a do tego trochę wiało. Tego dnia nie panowały dobre warunki, takie zajęcia na podtrzymanie - wspomina Wolny, dla którego igrzyska w Pekinie nie będą okazją do olimpijskiego debiutu.
- Nie można siedzieć i załamywać rąk nad tą sytuacją. Wszyscy zdają sobie sprawę z naszej dyspozycji, natomiast praca pod kątem następnych igrzysk rozpoczyna się już w Titisee-Neustadt - zdaje sobie sprawę 26-latek.
Czy dla Wolnego brak olimpijskiej nominacji to najbardziej gorzka z przełkniętych dotąd pigułek? - Pewnie tak... Wyjazd na igrzyska jest marzeniem każdego sportowca, a tym bardziej zdobycie tam medalu. Taka była decyzja trenerów, a ja wiedziałem, że w Zakopanem nie pokazałem się z dobrej strony. Zdawałem sobie sprawę, że mogą wybrać kogoś innego, a nie mieli łatwego zadania - uważa członek kadry narodowej.
Skokom na Wielkiej Krokwi towarzyszyła większa presja? - Na pewno tak było. Każdy miał z tyłu głowy, że po tych zawodach zostanie wskazana olimpijska piątka. Nie zwalałbym jednak na to, bo mam problemy z pozycją dojazdową. Nie funkcjonuje po mojej myśli i nie mogę odbić się tak, by próg oddał mi energię - wyjaśnia Wolny.
Ostatnie miejsce w olimpijskiej ekipie zajął Stefan Hula, który we wrześniu skończy 36 lat. - W Zakopanem pokazał się z dobrej strony i od razu mu pogratulowałem. Mamy bardzo dobry kontakt, więc fajnie, że jest jeszcze na takim poziomie - kończy Wolny.
Z Jakubem Wolnym rozmawiał Dominik Formela