Sara Takanashi: "Jest mi bardzo przykro"
Nie milkną echa konkursu drużyn mieszanych na skoczni normalnej, który miał sensacyjny przebieg. Głos zabrała japońska gwiazda, Sara Takanashi, której dyskwalifikacja przekreśliła szanse na medale dla całej drużyny.
Obrazki zapłakanej Sary Takanashi głęboko zapadną w pamięć kibicom oglądającym poniedziałkowy konkurs w Zhangjiakou. Triumfatorkę 61 konkursów pucharowych i być może najwybitniejszą skoczkinię wszechczasów prześladuje na imprezach medalowych pech. Zawodniczka, która zdominowała rywalizację w pucharze świata, ma do tej pory tylko jeden, brązowy medal olimpijski, choć uczestniczyła już w trzech Igrzyskach. A po wczorajszym konkursie trauma tylko się pogłębiła. Japonka zwróciła się bezpośrednio do kibiców na swoim koncie w jednym z mediów społecznościowych, by odnieść się do wczorajszych wydarzeń.
- Jest mi bardzo przykro, że przez moją dyskwalifikację drużyna Japonii straciła szansę na medal. Jest mi przykro, że wywołało to głębokie rozczarowanie wszystkich, którzy byli zaangażowani w przygotowania do zawodów, oraz wszystkich, którzy wspierali nasz zespół - napisała Takanashi.
Japońska zawodniczka nie uchyla się od odpowiedzialności i nie zrzuca winy na FIS: - To niezaprzeczalny fakt, że moja dyskwalifikacja dotknęła też innych. Nawet moje przeprosiny nie zmienią faktu, że straciliśmy medal. Głęboko żałuję tego, co się stało.
Sara zwróciła się też do kolegów z zespołu i sztabu: - Chciałbym podziękować mojej koleżance i kolegom - Yuki Ito, Ryōyū Kobayashi, Yukyi Satō, oraz członkom zespołu i personelowi, który wspierał mnie do samego końca, mimo że przeze mnie stracili szansę na zdobycie medali olimpijskich. Dziękuję bardzo za wsparcie mnie w tak trudnej sytuacji.
Nie da się nie zauważyć, że reakcja Japonki zdecydowanie różni się od reakcji sportowców i działaczy europejskich, którzy winą za całe zamieszanie chętnie obarczyliby Międzynarodową Federację Narciarską. Starając się jednocześnie ignorować fakt, że ich kombinezony nie spełniały wymagań regulaminowych.