Loty w Bawarii bez Johanssona, Planica zagrożona. "Skakanie nie jest bezpieczne"
Robert Johansson, który nie stanął na starcie sobotnich i niedzielnych zawodach w ramach światowego czempionatu w lotach narciarskich w Vikersund, nie pojedzie z resztą reprezentacji na najbliższe zawody z cyklu Pucharu Świata. 31-latek musi przejść dokładne badania neurologiczne.
Były rekordzista świata w długości skoku po dwóch z czterech serii walki o tytuł mistrza świata w lotach zajmował 6. miejsce, a do podium tracił niespełna dwadzieścia punktów. Niestety, intensywny ból pleców uniemożliwił Johanssonowi przystąpienie do sobotnich serii. Zawodnik pochodzący z Lillehammer został nominowany do składu na zawody drużynowe, ale w ostatniej chwili został zastąpiony przez Halvora Egnera Graneruda.
- Ciężko było się z tym pogodzić. Czułem, że moja forma rośnie. Bardzo się starałem w Vikersund i próbowałem radzić sobie z dolegliwościami, ale w sobotę ból stał się zbyt duży. Poddanie się to trudna decyzja, ale nie żałuję. Nie można latać bez kontroli nad swoim ciałem. Budzę się za każdym razem, gdy przewracam się w nocy. Czekają mnie badania neurologiczne - tłumaczy Johansson w rozmowie z dagbladet.no. - Doszedłem do wniosku, że skakanie nie jest bezpieczne - dodaje.
Johansson, który w poprzednim roku przeszedł operację pleców, tej zimy dwukrotnie stawał na pucharowym podium. Po raz pierwszy 29 grudnia przy okazji inauguracji 70. Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie, a ostatnio 5 marca na Holmenkollbakken w Oslo. Dorobek 531 punktów daje mu 10. pozycję w klasyfikacji generalnej tego sezonu. Niewykluczone, że tej zimy nie pojawi się na rozbiegu.
Absencja Johanssona nie jest jedynym zmartwieniem dla Alexandra Stoeckla. We wtorkowy poranek o przedwczesnym zakończeniu sezonu olimpijskiego poinformował Daniel-Andre Tande, który nie jest gotowy na kolejną dawkę lotów po roku walki o powrót do pełni sił.
Przeczytaj także: Tande zakończył sezon. "Potrzebuję czasu przed kolejnymi lotami"