Strach przed lataniem. Paweł Wąsek o wycofaniu się z Planicy
- Od ośmiu lat nie opuszcza mnie strach na skoczni. Staram się z tym walczyć, bo mam marzenia, które chcę spełniać. Próbuję to przełamać - powiedział Paweł Wąsek, który w 2014 roku zaliczył bardzo groźny upadek w Wiśle-Malince. W czwartek 22-latek po niebezpiecznym skoku treningowym postanowił wycofać się z finałowego weekendu Pucharu Świata w Planicy.
Wąsek, którego zabrakło w Oberstdorfie z powodu pozytywnego wyniku testu na obecność wirusa SARS-CoV-2, debiutował w czwartek na Letalnicy. W jedynym skoku treningowym miał spore kłopoty w powietrzu, które zakończyły się lądowaniem na 120. metrze. - Trudno to opisać... Przed przyjazdem towarzyszyło mi dużo strachu i emocji. Planica to obiekt, który budzi respekt każdego zawodnika. Wylatuje się wysoko. Po pierwszym skoku, kiedy musiałem awaryjnie lądować, pojawiło się jeszcze więcej wątpliwości. Postanowiliśmy ze sztabem szkoleniowym, że nie warto i lepiej odpuścić - wyjaśnia olimpijczyk z Pekinu, który wycofał się z kwalifikacji.
- Zabrakło pewności siebie, żeby iść z przekonaniem. Ten skok był bardzo mocno spóźniony, a wtedy narty automatycznie mocno atakują za progiem, czego nie lubię, a to kończy się kontrą. Dziś narty oddaliły się za bardzo i zaczęło je porywać w dół. Musiałem odchylać się i ratować. Była walka o to, by wylądować, a nie o fajne metry - tłumaczy nieudany lot treningowy.
Wąsek jako nastolatek doświadczył bolesnego upadku na obiekcie im. Adama Małysza, kiedy był jednym z przedskoczków przed Pucharem Świata w Wiśle. - Od ośmiu lat nie opuszcza mnie strach na skoczni. Staram się z tym walczyć, bo mam marzenia, które chcę spełniać. Próbuję to przełamać. Pomaga oskakiwanie się z tymi obiektami. Osiem lat temu myślałem, że już nigdy nie skoczę na 120-metrowym obiekcie. Czas leci, łapałem doświadczenie na coraz większych skoczniach i próby na dużych obiektach w zasadzie nie sprawiają mi problemu, jeśli warunki są dobre. Na mamutach się nie trenuje, a ja nie mam na nich zbyt dużego doświadczenia. Nie do końca ufam sobie na tych obiektach i czasem nie mogę się przełamać - nie ukrywa zawodnik z Ustronia.
22-latek tej zimy zgromadził 61 punktów, punktując sześć razy. Najlepszy pucharowy rezultat Wąska to 14. pozycja w Oslo. - Na pewno były fajne momenty tej zimy. Zapamiętam kilka wydarzeń i dobrych wspomnień, ale częściej opuszczałem skocznię smutny, bo nie do końca wszystko szło po mojej myśli i reszty ekipy. Sezon nie był dla nas łatwy. Trzeba wyciągnąć wnioski i lepiej przygotować się do następnego sezonu - podsumowuje.
Z Pawłem Wąskiem rozmawiał Dominik Formela