1000 punktów w Pucharze Narodów - pierwszy cel Kojonkoskiego
- W czasie igrzysk w Pekinie chadzałem sobie nad brzegami Morza Śródziemnego, szukając siebie, zastanawiając się, co chciałbym teraz robić. To tam zdecydowałem, że najlepsza dla mnie będzie opcja krajowa - mówi Mika Kojonkoski, zdradzając kulisy podjęcia decyzji dotyczącej swojego powrotu na łono fińskiej federacji.
W środę Fiński Związek Narciarski poinformował, że Mika Kojonkoski został osobą odpowiedzialną za rozwój systemu szkoleniowego w skokach i kombinacji norweskiej. - Dość już tego zamieszania, podróżowania po świecie. Uznałem, że byłoby dobrze rozpocząć projekt, który pozwoli fińskim skokom podnieść swój poziom. To była decyzja serca - wyznaje trenerska legenda z Finlandii. Niedawny jeszcze szkoleniowiec reprezentacji Chin przyznał, że przez pewien czas realna była opcja objęcia przez niego stanowiska trenera reprezentacji Polski lub Niemiec.
- Ostatnie kilkanaście lat było dla nas dość ubogich, ale nasza branża ma chęć i możliwość przeprowadzenia zmian - twierdzi fiński działacz. - Rozmawiałem z trenerami i otrzymałem od nich właściwe wsparcie. Istotne było również to, że zarówno poprzedni trener kadry narodowej, Lauri Hakola, jak i obecny, Janne Väätäinen, uznali zatrudnienie menedżera sportowego za konieczny warunek kontynuacji swojej pracy.
Cele pracy Kojonkoskiego? Powrót fińskich skoczków do czołówki jako długofalowy, kilkuletni proces. - Za cztery lata Finlandia nie będzie krajem kojarzącym się z upadkiem skoków - uważa. Od dziesięciu lat zajmujemy 8-11 miejsce w Pucharze Narodów. Średnia punktów zdobytych przez naszych skoczków wynosiła 300-400. W każdym z najbliższych dwóch sezonów będziemy chcieli zdobywać po 1000 punktów w klasyfikacji drużynowej. W praktyce oznacza to, że w każdym konkursie 2-3 naszych reprezentantów musi awansować do finałowej serii. W ciągu kolejnych kilku lat będziemy chcieli zbliżyć się do wielkiej szóstki, którą stanowią: Austria, Słowenia, Niemcy, Norwegia, Japonia i Polska.
Kojonkoski powrócił jeszcze na moment do okresu swojej pracy dla reprezentacji Chin, wskazując, że główną przyczyną takiego a nie innego zakończenia jego pracy w Państwie Środka był rozbudowany, hierarchiczny system pracy. - Zawsze dobrze rozmawiało mi się z prezesem, kiedy spotykałem się z nim twarzą w twarz. Jednak jest tam wielu pośredników i to zaburza komunikację. Z pewnością byłbym w stanie uzasadnić wszystko przed głową federacji, gdybyśmy mogli omówić to bezpośrednio - uważa.