Kwiatkowski pozostaje za sterami kadry młodzieżowej. "Mam pewien niedosyt"
Młodzieżowa kadra narodowa mężczyzn w miniony piątek zakończyła nadmorskie zgrupowanie we Władysławowie-Cetniewie. W nadchodzącym tygodniu młodzi zawodnicy oddadzą pierwsze skoki w ramach przygotowań do zimy 2022/23. Wszystko pod okiem trenera Daniela Kwiatkowskiego, który utrzymał stanowisko głównego szkoleniowca zespołu.
- Bardzo się cieszę, że dalej mam możliwość prowadzenia tej grupy. Zarząd Polskiego Związku Narciarskiego zdecydował, że dalej mam być odpowiedzialny za ten zespół, więc pozostaje mi podziękować za zaufanie. Postaram się zrobić wszystko, żeby osiągnąć jeszcze lepsze wyniki - komentuje 40-letni szkoleniowiec, który przed rokiem objął kadrę młodzieżową z powodu problemów zdrowotnych Zbigniewa Klimowskiego.
Po nieudanym sezonie olimpijskim powrócono do podziału kadr na A i B. Główną grupą dowodzi Austriak Thomas Thurnbichler, a za skoczków na zapleczu odpowiada Maciej Maciusiak. Jednym z głównych celów jest odmłodzenie reprezentacji i przygotowanie mocnej ekipy na igrzyska w 2026 roku. Czy na kolejnej imprezie czterolecia może pojawić się któryś z aktualnych młodzieżowców? - Jak najbardziej, nie jest to niemożliwe. Wierzę, że zakręcą się wokół kadry olimpijskiej. Po to się pracuje i po to chłopaki trenują, aby spełniać cele i marzenia. Jest to realne - uważa Kwiatkowski
Objęcie kadry młodzieżowej było nowym kierunkiem w trenerskiej karierze Kwiatkowskiego. Wcześniej asystował on miedzy innymi Michalowi Doležalowi w kadrze narodowej. Dwanaście miesięcy temu kluczowe było szybkie poznanie polskich talentów. - Teraz jest zdecydowanie łatwiej. Przez cały sezon bywałem na zawodach LOTOS Cup, więc widywałem wszystkich skoczków. Dla przykładu Jakub Wisełka jest nową postacią w kadrze, ale dla mnie nie jest nowym zawodnikiem. Obserwowałem go na skoczni. Wiemy, na czym każdy skoczek ma się koncentrować - zapewnia.
Majowe powołania przyniosły odmłodzenie młodzieżowej grupy szkoleniowej PZN. Miejsce w kadrze wywalczył wspomniany Wisełka, a z grupy rezerwowej awansowali Wiktor Szozda, Kacper Tomasiak i Marcin Wróbel. W reprezentacji młodzieżowej utrzymali się Tymoteusz Amilkiewicz, Klemens Joniak i Szymon Zapotoczny, a także Arkadiusz Jojko i Adam Niżnik. Dwaj ostatni zakończyli już wiek juniorski. - To są aktualnie najlepsi zawodnicy w Polsce ze swoich kategorii wiekowych. Wybór był prosty - uzasadnia szkoleniowiec.
Jan Habdas, który minionej zimy był wyróżniającą się postacią młodzieżowego zespołu, awansował do kadry B. 18-latek w grudniu zadebiutował w Pucharze Świata, ale nie zdobył punktów. Na Wielkiej Krokwi w Zakopanem nie przebrnął kwalifikacji. - Jestem zwolennikiem tego, by skoczkowie startowali w najważniejszych zawodach, jeśli tylko mają możliwość. Po to trenują. Trzeba wykorzystywać szansę, gdy się pojawia. Nie można liczyć na spektakularne wyniki, ale doświadczenie przygotowuje skoczka na kolejne lata. Janek teraz będzie zupełnie inaczej podchodził do rywalizacji. Rozmawiałem z nim po pierwszych szlifach w Pucharze Świata i dla zawodnika to ogromne przeżycie - odnosi się Kwiatkowski.
Marzec przyniósł dwie kluczowe imprezy z perspektywy młodzieżowców. Najpierw mistrzostwa świata juniorów na Średniej Krokwi, a pod koniec zimy olimpijski festiwal młodzieży Europy (EYOF) w Lahti. Habdas w Polsce finiszował trzynasty, natomiast z Finlandii przywiózł srebro. W Lahti medal z tego kruszcu zdobyła też drużyna, w której pokazali się także Amilkiewicz, Joniak i Wróbel.
- Przyznam szczerze, że bardziej celowałem w mistrzostwa świata juniorów, ale bardzo się cieszę, że udało nam się na sam koniec sezonu. Na MŚJ stawka jest nieco mocniejsza, ale dla młodych zawodników medal EYOF to ogromny sukces. To krążek młodzieżowych igrzysk i fajna baza, która dodaje pewności siebie - ocenia Kwiatkowski.
- Musimy pamiętać o tym, że młodzi zawodnicy cechują się wahaniami formy. Utrzymanie wysokiej dyspozycji przez cały sezon to problem dla doświadczonych skoczków, a u młodzieży to stałe falowanie. To naturalny proces, że w trakcie sezonu pojawiają się lepsze i gorsze momenty. Mistrzostwa świata juniorów? Myślę, że było za dużo oczekiwań wobec Janka Habdasa. Nałożył na siebie dużą presję i tu był główny problem, nie w dyspozycji fizycznej lub na skoczni. W Lahti zrobił swoje, zachowywał się tam inaczej. Był spokojny i bardziej wyluzowany. Podchodził do sprawy z uśmiechem, a wtedy są wyniki - kontynuuje.
Najbliższej zimy mistrzostwa świata juniorów odbędą się w odległej Kanadzie, na olimpijskiej arenie w Whistler. - Musimy brać tę imprezę pod uwagę w kontekście celów wynikowych. Cały czas powtarzam jednak, że przy młodych skoczkach nie powinno się skupiać tylko na rezultatach. Najważniejszy jest ogólny rozwój, fizyczny i sportowy. Mam na myśli przygotowanie do następnego etapu, którym jest seniorski sport - zaznacza.
- Mam pewien niedosyt. Myślałem, że więcej pokażemy, bo wierzę w chłopaków i znam ich możliwości. Przykładają się do treningów i stać ich na dużo. Wierzę w nich - kończy Kwiatkowski, nawiązując do minionego roku.
Korespondencja z Cetniewa, Dominik Formela