"Nabrałem dystansu" - Kamil Stoch z nowymi siłami
- Mieliśmy spotkanie online z trenerem. Przedstawił się i wytłumaczył wizję. Powiedział o swoich celach i pomysłach. To wszystko spowodowało, że nabrałem dużo chęci do tego, co chcę dalej robić i osiągnąć. Chciałbym skakać tak długo, jak będę w stanie to robić na najwyższym poziomie. Jestem skoncentrowany i otwarty na wiele. Przede wszystkim chcę się jeszcze rozwijać. Skupiam się na najbliższej przyszłości - mówi Kamil Stoch, który w tym tygodniu oddał pierwsze skoki pod okiem Thomasa Thurnbichlera.
- Bardzo dobrze się czuję. Nabrałem dużo sił i dystansu do tego, co było, a także świeżości do tego, co przede mną - rozpoczyna Kamil Stoch.
- Końcówka sezonu była bardzo trudna, mówiąc ogólnikowo. Nie tylko dlatego, że nie osiągaliśmy satysfakcjonujących wyników. Nie było tragedii, ale też nie było kolorowo - wspomina.
Zima czterolecia zakończyła się konfliktem liderów reprezentacji z Polskim Związkiem Narciarskim. - To wszystko wynikało z tego, że broniliśmy relacji z byłym trenerem, które bardzo długo budowaliśmy. Zawiązała się pewna chemia. Było to też pokłosiem niewiedzy dotyczącej przyszłości. Jak będzie wyglądać? Z kim ją zwiążemy? Jakie czekają nas wyzwania? To wszystko budziło bardzo dużo niepokoju. Dlatego wydarzyła się sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Dziś jesteśmy innymi ludźmi z nowym trenerem. Mamy duże doświadczenie, dystans do przeszłości i chęć realizacji sportowych marzeń. - nawiązuje.
- Jest bardzo dużo czynników, które mogą wpłynąć na naszą przyszłość. Nie wiemy nawet, co wydarzy się jutro. Bez wiedzy w sprawie naszej przyszłości trudno było sobie to wszystko poukładać i nastawić się do kolejnych miesięcy, lat. Cieszę się, że po krótkim czasie dowiedzieliśmy się wszystkiego. Mieliśmy spotkanie online z trenerem. Przedstawił się i wytłumaczył wizję. Powiedział o swoich celach i pomysłach. To wszystko spowodowało, że nabrałem dużo chęci do tego, co chcę dalej robić i osiągnąć. Chciałbym skakać tak długo, jak będę w stanie to robić na najwyższym poziomie. Jestem skoncentrowany i otwarty na wiele. Przede wszystkim chcę się jeszcze rozwijać. Skupiam się na najbliższej przyszłości, a reszta? Zobaczymy - kontynuuje.
- Było wiele pomysłów. Wszystkie konsultowaliśmy z prezesem Apoloniuszem Tajnerem, z którym byłem w kontakcie. Chciałem, by zbudowane przez lata relacje nie odcięły się ot tak i nie zakończyły w taki sposób. Chciałem mieć bardzo mocny fundament, na którym mógłbym zbudować myślenie o swojej przyszłości. Cieszę się, że to wszystko zakończyło się w taki sposób. Dziś mogę powiedzieć, że jestem zmotywowany, pełen energii i optymizmu. Jestem gotów na nowe wyzwania i pełen chęci, by nadal się rozwijać - mówi.
Czy Thomas Thurnbichler wzbudził już zaufanie Biało-Czerwonych? - To już udało się osiągnąć. Bardzo szybko odnaleźliśmy linę porozumienia, bo nić to za małe słowo. Błyskawicznie nawiązaliśmy wspólne język i obustronne zrozumienie. Cieszę się, że trener, pomimo młodego wieku, już wykazuje się naprawdę dużą wiedzą. A do tego zdrowym podejściem i twardą ręką w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kontroluje sytuację i da się wyczuć, że wie, w jaki sposób osiągnąć założone cele. Dzięki temu nie mamy żadnych wątpliwości i z pełną siłą możemy podejmować zadania stawiane przez trenera -
Austriacki szkoleniowiec przy okazji pierwszego zgrupowania na skoczni wprowadził szereg nietypowych ćwiczeń podczas skoku. Jednym z nich był śpiew na rozbiegu i w locie. - Chodzi o to, by przełamać pewną monotonię, zaznać trochę zabawy i odnaleźć się w trochę innej sytuacji. Ja śpiewałem hymn Liverpoolu... Powiedziałem trenerowi, że postaram się zaśpiewać tak głośno, by usłyszano mnie w Paryżu. Mam nadzieję, że Juergen Klopp usłyszał <śmiech>... - odniósł się Stoch do nadchodzącego finału piłkarskiej Ligi Mistrzów, w którym jego ulubiona ekipa z Anfield Road podejmie Real Madryt. Spotkanie odbędzie się w sobotni wieczór w stolicy Francji. - Oby drużyny są bardzo dobre, to najwyższy światowy poziom. Oba zespoły dysponują niesamowitym potencjałem. Ten finał będzie ciekawy, ale ja będę siedział po czerwonej stronie <śmiech>... - dodaje.
Korespondencja ze Szczyrku, Dominik Formela