"To dwa różne sporty" - Kraft mocno krytyczny wobec inauguracji PŚ na igelicie
Stefan Kraft musi poczekać na rozpoczęcie pierwszych treningów na skoczni. Podczas ekstremalnego treningu z jednostką specjalną policji uszkodził sobie duży palec u nogi. W rozmowie z Salzburger Nachrichten ustosunkował się do ostatnich pomysłów FIS. Wobec niektórych jest mocno sceptyczny.
Podczas spotkania z grupą zadaniową Cobra, o której pisaliśmy >>>TUTAJ<<<, zadaniem Krafta było m.in. symulowanie treningu walki z Manuelem Fettnerem. Po tym jak kopnął swojego rywala w goleń, poczuł mocny ból dużego palca u nogi. Początkowo wydawało się, że kontuzja jest poważna, ostatecznie diagnoza była dość optymistyczna, bo nie doszło do złamania. Niemniej na razie trening na skoczni w przypadku utytułowanego Austriaka jest niemożliwy. 29-letni podopieczny trenera Widhoelzla przyznaje przy okazji, że ma nowy pomysł na strategię przygotowań podczas letniego sezonu.
-Chcę coś zmienić w tym roku - informuje drużynowy mistrz olimpijski z Pekinu. - Bo w ostatnich latach sezon igelitowy właściwie zawsze zaczynał się rewelacyjnie – około września lub października wpadałem w dołek. Chcę tym razem temu zapobiec, skakać na treningu z krótszymi nartami i ciaśniejszymi kombinezonami, redukować różne rzeczy, aby lepiej budować właściwe czucie.
Kraft jest jednym z tych, którym mocno nie podoba się pomysł Międzynarodowej Federacji Narciarskiej odnośnie rozpoczęcia sezonu zimowego na skoczni pokrytej igelitem, do czego dojdzie początkiem listopada w Wiśle. - Start na lodowym torze i lądowanie na sztucznej nawierzchni nie bardzo mnie ekscytuje. Musisz wiedzieć, że tory lodowe można wystarczająco schłodzić tylko przy temperaturze powietrza wynoszącej 10, maksymalnie 15 stopni. Jeśli na początku listopada przygrzeje słońce, najazd bardzo zwolni. Skakanie na igelicie i na śniegu to w zasadzie dwa różne sporty, porównywalne do wyścigu Formuły 1, odbywającym się na oponach deszczowych i na slickach.
Austriacki skoczek nie jest też przekonany do nowego formatu zawodów planowanych przez FIS, czyli konkursu duetów. - Nie sądzę, żeby to było dobre, gdy tylko dwóch zawodników z każdego kraju może wziąć udział w konkursie Pucharu Świata, a reszta ma tylko oglądać. Dla większości zespołu to stracony dzień rywalizacji. Wolałbym, żeby wystartowały co najmniej dwie dwuosobowe drużyny, tak jak w kombinacji norweskiej.
Kraft jest za to zadowolony z powrotu skoczni w Iron Mountain do kalendarza Pucharu Świata, chwali też FIS za włączenie do kalendarza zawodów pań lotów narciarskich. Mówiąc o swojej przyszłości, zaznaczył że jego długoterminowym celem są najbliższe igrzyska olimpijskie. - Przynajmniej taki jest plan. Mediolan/Cortina byłyby moimi pierwszymi igrzyskami na europejskiej ziemi. Miałbym wtedy 32 lata, więc nadal będę w dobrym wieku do uprawiania skoków narciarskich. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu pozostanę zdrowy.