Eisenbichler o inauguracji PŚ na igelicie: Szkoda, że nikt nas nie zapyta o zdanie
Markusa Eisenbichlera wbrew wcześniejszym zapowiedziom zabrakło podczas inauguracji sezonu letniego na skoczni imienia Adama Małysza. Skoczek z Berchtesgaden udzielił niedawno wywiadu lokalnej prasie, w którym poruszył kilka interesujących wątków.
Mistrz Świata z Seefeld dołącza do m.in. Johana Andre Forfanga, Petera Prevca i Stefana Krafta w opinii na temat inauguracji sezonu zimowego na igelitowej nawierzchni w Wiśle. - Trochę mnie to denerwuje, ale pogodziłem się z tym. Jeśli piłkarze koniecznie muszą grać w Katarze zimą, to niech to robią. Najwyraźniej my jesteśmy "za mali", by inaczej się przebić w tej sytuacji. To zdecydowanie nie jest idealne rozwiązanie, ale trudno. Niemniej jesteśmy sportem zimowym i powinniśmy skakać wtedy, kiedy jest śnieg. Ale tak zdecydowano i nikt nas nie pytał o zdanie. Czasami sobie myślę, że to szkoda, że my jako sportowcy nie mamy wpływu na takie decyzje. Wszystko jest polityką. Mógłbym ten temat drążyć godzinami, ale nie chcę tego robić, bo za dużo energii mnie to kosztuje. W każdym razie tak czy inaczej będę się koncentrował na tym, by jak najlepiej skakać.
31-letni skoczek z entuzjazmem odnosi się do nowego członka sztabu szkoleniowego, którym został były trener Polaków, Michal Dolezal. - Wcześniej był głównym trenerem w Polsce, a teraz jest naszym asystentem. To bardzo duże wzmocnienie naszej ekipy. Michal jest bardzo sympatyczną osobą, poza tym przyniósł nam powiew świeżego powietrza. Zawsze jestem bardzo zadowolony, kiedy z nim trenuję. Do tego bardzo dobrze mówi po niemiecku, choć nie do końca rozumie dialekt, którym się posługuję. Finalnie jednak zawsze dochodzimy do porozumienia.
Eisenbichler odniósł się też do problemów trapiących niemieckie skoki. A tych jest kilka.- Jeśli chodzi o młodzież w naszym kraju, to nie wygląda to może jakoś bardzo źle, ale do końca różowo też nie jest. Próbujemy pracować z młodymi skoczkami i przygotowywać ich do wejścia na szczyt, ale przed nami jeszcze kilka lat pracy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że starsi zawodnicy będą jeszcze przez co najmniej kilka lat kontynuować karierę. Źle wygląda sytuacja naszych skoczni. Ruhpolding było ważnym ośrodkiem, ale teraz nic się tam nie dzieje. Oberstdorf, Hinterzarten, Garmisch - tam też skakanie póki co nie jest możliwe. To wszystko jest smutne. My jako kadra możemy i musimy przerzucać się na zagraniczne skocznie, ale dla naszej młodzieży jest to trudna sytuacja.