Skocznia narciarska w Wałbrzychu? Adam Małysz na konsultacjach
Nowy prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz złożył wizytę w Wałbrzychu. Wybitny skoczek do dolnośląskiego miasta przybył na zaproszenie miejscowych aktywistów, którzy planują tam postawienie małej skoczni narciarskiej. - Oglądali miejsca, gdzie można by to zrealizować. Umówiliśmy się, że jeśli wybiorą konkretną lokalizację, to dadzą mi znać - mówi Roman Szełemej, prezydent miasta.
- Jest u nas grupa pasjonatów narciarstwa, aktywistów miejskich, którzy w ramach Budżetu Obywatelskiego chcą podjąć temat zbudowania małej, całorocznej skoczni narciarskiej dla dzieci i młodzieży - wyjaśnia prezydent. -Takie obiekty są produkowane w tej chwili w Austrii. Wymagają stosunkowo niewielkich nakładów i potrzebują odpowiedniego stoku. Latem na takim obiekcie można jeździć na oponach lub bawić się w różny sposób a w zimie to całkiem dobrze utrzymuje śnieg - dodaje.
- Muszę przyznać, że powstanie w Wałbrzychu takiego obiektu nie jest nierealne. Adam Małysz zadeklarował wsparcie przy realizacji, w tym być może również niewielkie finansowe. A inwestycja nie byłaby wcale bardzo kosztowna - uważa Szemraj, dodając jednocześnie, że nie jest to sprawa na dziś. Według niego temat skoczni w Wałbrzychu może być aktualny za dwa-trzy lata.
– Adam Małysz nie ukrywa, że zależy mu bardzo, by sieć takich obiektów rozbudować w Polsce. Był zachwycony Wałbrzychem i tym, że jest tu tak dużo gór i zieleni – mówi z kolei jeden z autorów pomysłu Mateusz Rambacher, który oprowadzał prezesa PZN po mieście. Jan Winkiel, rzecznik prasowy PZN w rozmowie z Gazetą Wyborczą wyjaśnił, że pomysł wałbrzyszan należy traktować jak najbardziej poważnie: – To bardzo realny projekt. Idea powstała oddolnie w ramach budżetu obywatelskiego. Po wczorajszej wyprawie do Wałbrzycha nabrała ona bardziej oczywistych kształtów.
Przed II Wojną Światową w należącym wówczas do Niemiec Wałbrzychu znajdowały się co najmniej dwie skocznie. W 1920 roku obiekt taki powstał na Podgórzu przy ulicy Świdnickiej. Pozwalał na oddawanie około trzydziestometrowych skoków. Obiekt był skonstruowany w nie do końca przemyślany sposób, w związku z czym skoczkowie, nie mogąc wyhamować po skoku, wpadali często do pobliskich ogródków działkowych. W latach 20. funkcjonowała też skocznia na Górze Zamkowej (Schlossberg-Schanze), o której jednak nie wiadomo zbyt wiele.