Kubacki ponownie zwycięża. "Stać mnie na takie wyniki"
Dawid Kubacki w trakcie inauguracyjnych zmagań w Wiśle okazał się być bezkonkurencyjny. Czy lider Pucharu Świata jeszcze przed tym weekendem spodziewał się, że odniesie na skoczni im. Adama Małysza podwójne zwycięstwo?
- W sporcie tak naprawdę trudno spodziewać się czegokolwiek. Wszystko się może wydarzyć. Wiedziałem, że jestem w dobrej dyspozycji i stać mnie na bardzo dobre skakanie. Przy odrobinie szczęścia byłem przekonany, że wystarczy to do zwycięstwa. Myślę, że byłbym zadowolony z każdego wyniku w czołówce. To, że solidnie ten weekend przepracowałem i wyjadę stąd z dwoma zwycięstwami jest czymś niesamowitym. Nie spodziewałem się tego, bo to jest sport, ale miałem świadomość tego, że stać mnie na takie wyniki. Zrobiłem to, co do mnie należy, aby to osiągnąć.
- Anze Lanisek naprawdę ładnie skakał. Z tego, co pamiętam, w sobotę miał pecha do warunków, dlatego uplasował się nieco dalej w klasyfikacji. W niedzielę pokazywał dobre skoki. Myślę, że to jest fajne dla widowiska. Kibice przychodzą na skocznię po to, by poczuć te emocje.
- Piotr Żyła awansował w drugiej serii do czołowej dziesiątki. Zawsze miło, gdy kolega z drużyny fajnie skoczy. Po to wszyscy to robimy. Razem cieszymy się z sukcesów, razem smucimy się przy okazji mniej przyjemnych sytuacji. Dziś taka przydarzyła się Kamilowi. Wiadomo, atmosfera była przez chwilę niezbyt fajna, bo każdy z nas wie, co zawodnik czuje w takiej sytuacji.
- Czy było nerwowo po dyskwalifikacji Kamila? Kombinezony sprawdzaliśmy odpowiednio wcześniej. Wiedziałem, że jest w miarę bezpiecznie. Każdy z nas ma zaufanie do sztabu, że stroje są właściwie uszyte. Czasami jednak ciało się zmienia. Jeśli ta zmiana pójdzie w niewłaściwą stronę, to wtedy jest problem. Tak samo z wagą. Zawodnik może jechać na limicie, a czasem samo wypocenie się powoduje, że braknie niewiele i można zostać zdyskwalifikowanym.
- Czy zajdą jakieś zmiany w planach treningowych? To pytanie do trenera. Wiadomo, wstępny plan jakiś jest, ale nic nowego nie wymyślimy. Mamy tak naprawdę tydzień, by ostro potrenować na siłowni, drugi na skupienie się na technice i ostatni, by dać nieco odpocząć nogom. Prawda jest taka, że nawet stanie przy wywiadach potrafi dać w kość. Pracujemy z fizjoterapeutami do późnych godzin nocnych, aby przywrócić po konkursie nogi do odpowiedniego stanu. To dobrze funkcjonowało, nie miałem z tym problemu. Wszystko jest przemyślane.
Korespondencja z Wisły, Dominik Formela