Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

"Nie jestem w stanie tego porzucić" - Simon Ammann o niegasnącej pasji do skoków

- Prawdopodobnie nigdy nie przejdę na sportową emeryturę. Może pewnego dnia wykopią mnie z reprezentacji <śmiech>... Staram się wcisnąć, dopóki w zespole jest trochę przestrzeni - powiedział Simon Ammann przed kamerą Skijumping.pl przy okazji rozpoczęcia 26. sezonu Pucharu Świata w karierze. 41-latek nie przebrnął piątkowych kwalifikacji w Engelbergu, zajmując 51. pozycję po skoku na odległość 105 metrów.


- To wszystko będzie wymagało korekty. Przez ostatni miesiąc skakałem raz w tygodniu. Wróciłem na rozbieg i sprawdziłem się podczas jesiennych mistrzostw kraju, mając w nogach około 10-15 skoków. Teraz oddałem kolejne - nawiązuje Ammann do październikowego występu w Kanderstegu, gdzie pośród rodaków finiszował siódmy.

Przeczytaj także: Mistrzostwa Szwajcarii w Kanderstegu: Zwycięstwa Arnet i Deschwandena, nieudany powrót Ammanna

Piątkowe kwalifikacje na Gross-Titlis-Schanze były dla Ammanna pierwszym startem w Pucharze Świata od czasu marcowych lotów na Letalnicy. - Miałem pewien pomysł, który nie do końca działa na skoczni. Liczyłem na to, że po finiszu minionej zimy będzie łatwiej. W Planicy skakałem trochę lepiej i liczyłem na to, że będę mógł budować coś na tym. Skoki narciarskie zawszą są niespodzianką. Możesz mieć rozwiązanie, a potem musisz zacząć od nowa. Przywykłem do tego, więc jestem spokojniejszy niż zwykle - komentuje czterokrotny mistrz olimpijski.

- Byłem naprawdę zajęty edukacją w St. Gallen. Studiuję teraz zarządzanie biznesem. Zajmuje mnie to, ale to ważniejsze niż sportowa strona. Moje serce nadal jest bardzo związane ze skokami narciarskimi, do tego buduję dom. Byłem tak zajęty, że nie miałem czasu na trenowanie. Musiałem siedzieć przy biurku i uczyć się matematyki oraz innych narzędzi biznesowych. To był wymagający okres, daleko mi do stuprocentowego przygotowania... - nie ukrywa mistrz świata z 2007 roku.

- Z dobrym nastawieniem i dużą nadzieją nadal jesteś w stanie sporo zdziałać w sporcie. Niemniej... czas być realistą i działać krok po kroku. Moim celem i tak jest występ w Planicy, podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Mam jeszcze trochę czasu. Chcę być jednym z czterech członków szwajcarskiej drużyny. Wiem, że to wysoko zawieszona poprzeczka. Dla mnie to spore wyzwanie, więc trzeba zacząć trenować na poważnie - zapowiada.

- Studia zawsze zaczynają się we wrześniu i potem mamy przerwę w październiku. Spodziewałem się nieco luźniejszego grafiku, ale nadal czeka mnie kilka egzaminów, w tym w styczniu. W przyszłym tygodniu uniwersytet jest zamknięty, więc mam więcej czasu, żeby realizować własny plan dnia i przygotować formę fizyczną. Chcę wznowić skakanie na przełomie stycznia i lutego - dodaje.

- Nie będę rozczarowany, jeśli nie pójdzie zgodnie z planem. Miałem długą karierę w skokach narciarskich, ale nadal je kocham! Uwielbiam trenować i skakać w zimowej scenerii, jak w Engelbergu. Po prostu ruszyć w dół z prędkością 90 km/h i polecieć! Nadal  pragnę tego uczucia i dlatego wracam na skocznię - opowiada z niegasnącą pasją mistrz świata w lotach z 2010 roku.

- Czy to był ostatni sezon? Czy to był ostatni konkurs? Często otrzymuję takie pytania. Mam dla siebie dobre wytłumaczenie. Nigdy nie przestanę być skoczkiem narciarskim, po prostu z tego nie zrezygnuję. To duża część mnie. Skoki były całym moim życiem, odkąd poznałem je jako młody facet. W pewnych okresach pochłaniały mnie bez granic i nie jestem w stanie tego porzucić... - opowiada zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 2009/10.

- Powiedziałem szwajcarskiej prasie, że prawdopodobnie nigdy nie przejdę na sportową emeryturę. Może pewnego dnia wykopią mnie z reprezentacji <śmiech>... Mam nadzieję, że pojawi się młodzież, która wypchnie mnie z kadry. Staram się wcisnąć, dopóki w zespole jest trochę przestrzeni - mówi 23-krotny triumfator zawodów z cyklu Pucharu Świata.

Szwajcarska ekipa przystępuje do domowych konkursów jako dwunasta siła Pucharu Narodów. Więcej punktów na swoim koncie mają między innymi reprezentacje Bułgarii, Turcji czy Estonii. - Mam nadzieję, że poprawię nastroje w reprezentacji. Pozostaję otwarty i staram się żartować z chłopakami, by odnaleźli drogę do dobrych wyników. Gregor Deschwanden skakał dobrze jesienią. Podczas mistrzostw Szwajcarii spisywał się naprawdę nieźle. Myślę, że jest w stanie wrócić na właściwe tory i notować dobre rezultaty. Oby powrót Killiana Peiera wiązał się z nową energią - kończy Ammann.

Oglądaj sporty zimowe (i nie tylko!) w kanałach Eurosportu >>>

Z Simonem Ammannem - w Engelbergu - rozmawiał Tadeusz Mieczyński