Zmiany w Kanadzie. Skoki narciarskie sportem strategicznym
Co jakiś czas zaglądamy do Kanady, by sprawdzić czy nieoczekiwany medal olimpijski wywalczony podczas kuriozalnego konkursu drużyn mieszanych na igrzyskach w Pekinie pcha w jakikolwiek sposób do przodu tamtejsze skoki narciarskie. O ile u źródeł niewiele mogło się do tej pory zmienić, to najlepsi pozyskali dla swojej dyscypliny pierwsze od lat po części państwowe pieniądze.
Od czasu pamiętnego konkursu drużyn mieszanych w Pekinie Alexandria Louitit zdążyła jeszcze w ubiegłym sezonie zdobyć brązowy medal mistrzostw świata juniorów w Zakopanem i stanąć na podium zawodów Pucharu Kontynentalnego w Whistler. Wiosną doznała kontuzji i za sprawą zabiegu oraz długiej rehabilitacji straciła cały sezon letni. Do Pucharu Świata wróciła dopiero na Turniej Sylwestrowy i z miejsca stała się sensacją. Dwukrotnie zajęła czwarte miejsce z minimalną stratą do podium, a raz pewnego "pudła" pozbawił ją pechowy upadek.
Druga z medalistek, Abigale Strate, nieco spuściła ostatnio z tonu, ale na początku sezonu również i ona dwukrotnie zajęła czwarte miejsca w zawodach PŚ, w Lillehammer i Titisee-Neustadt. Latem wygrała wszystkie pięć konkursów Pucharu Kontynentalnego, dorzucając jeszcze dwa drugie miejsca w FIS Cup. Cztery drugie lokaty w zawodach "drugiej ligi" dołożyła kolejna z Kanadyjek, Natalie Eilers. W niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Sapporo swoje pierwsze pucharowe punkty w "normalnie" obsadzonym konkursie (wcześniej punktowała w 2017 roku w Pjongczangu w skromnych pod względem liczebności uczestniczek zawodach) zdobyła odstająca do tej pory Nicole Maurer.
- Panie radzą sobie bardzo dobrze, jesteśmy bardzo zadowoleni z postępów i wyników, jakie osiągają w tym roku. To niesamowite – cieszy się prezes organizacji Ski Jumping Canada Mike Bodnarczuk podczas rozmowy z Toronto SUN, ale po chwili pochyla się nad brutalnymi nadal realiami skoków w Kanadzie - Bardziej martwię się o to, czy znajdą swoich następców. Potrzebujemy młodych ludzi zainteresowanych skokami, ponieważ te sportsmenki nie będą skakać wiecznie. Kiedy skocznie w Calgary zostały zamknięte, niemal zabiło to nasz program oddolny. Ścieżka, którą musi przejść początkujący skoczek do kadry narodowej i Pucharu Świata została prawie całkowicie wyeliminowana.
- Obecnie mamy 15 sportowców zrzeszonych w naszym lokalnym klubie w Calgary – tłumaczy Bodnarchuk. - Trenują na prowizorycznych skoczniach w północno-zachodnim Calgary, które sami zbudowali, wyłącznie własnym nakładem sił z drewna i plastiku. Kochają to, co robią i z pasją uczą się rzemiosła. Mamy również klub w Squamish. Działacze próbują tam uruchomić 40-metrową skocznię. Dzieci z klubu Calgary mają również dostęp do 40-metrowej skoczni w Canyon Ski Area w Red Deer. Ale później jest już problem. Całkowicie brakuje regularnego dostępu do skoczni 60-metrowej. Jeśli chodzi o Whistler to, podobnie jak w przypadku amerykańskich skoczni w Lake Placid w stanie Nowy Jork i Park City w Utah, dostęp mamy ograniczony. A miną lata, zanim park nordycki planowany nieopodal Calgary stanie się rzeczywistością.
- Mówiąc szczerze, to niewiele się zmieniło po olimpijskim sukcesie - mówił nam niedawno Nigel Lauchlan, jeden z dwóch trenerów młodzieży w Kanadzie. - Co prawda w mediach było o tym trochę głośno, pojawiły się wywiady z zawodnikami, ale nie przełożyło się to zbyt mocno na naszą sytuację finansową. Dostaliśmy co prawda auta, którymi możemy się poruszać, ale dalekie to jest od spełnienia wszystkich naszych potrzeb. Oczywiście plany na przyszłość są, ale nie uwierzę w nie dopóki, nie zaczną być realizowane.
O ile zatem praca u podstaw wciąż mocno kuleje i wiele jeszcze wody upłynie w rzece Mackenzie zanim kanadyjskie dzieciaki będą miały takie warunki do treningu jak ich koledzy z Europy lub choćby nawet zza południowej granicy, o tyle, doraźna na razie, finansowa pomoc dla najlepszych stała się już faktem. Do czasu niespodziewanego podium w Pekinie, skoki narciarskie wraz z kombinacją norweską były jedynymi dyscyplinami zimowymi nieposiadającymi wsparcia organizacji Own The Podium finansującej przygotowania dobrze rokujących olimpijczyków. Po medalu olimpijskim Bodnarczuk zwrócił się do OTP o wsparcie dla kanadyjskich skoków kwotą 250 000 $ na sezon 2022/23. Ostatecznie udało się pozyskać 100 000 $.
- Skoki narciarskie zostały sklasyfikowane jako sport strategiczny na lata 2026 i 2030 - wyjaśnia prezes OTP Anne Merklinger. - Zalecenia dotyczące finansowania opierają się na potencjale medalowym względem roku 2026 i/lub 2030. Liczba sportowców z potencjałem medalowym jest kluczowym czynnikiem przy ustalaniu zaleceń dotyczących finansowania. Wspaniale jest widzieć skoczkinie narciarskie z Kanady na początku sezonu w czołówce Pucharu Świata. Wyniki na mistrzostwach świata i w Pucharze Świata są bardzo istotnym czynnikiem przy ustalaniu potencjału medalowego na igrzyska.
Po sezonie szef kanadyjskich skoków zamierza ponownie złożyć wniosek o kwotę 250 000 $ dofinansowania. - Ale jeśli to znów będzie 100 000 $, to też przyjmiemy to z pocałowaniem ręki. Desperacko potrzebujemy każdej kwoty. Na podróże i zakwaterowanie dla sportowców, pensje trenerów, wpisowe, na wszystko - mówi Bodnarczuk. - Nasz budżet wymaga nieustannego łatania. Zrobiliśmy dużo małym kosztem i jesteśmy niezwykle dumni z naszych pań, że osiągnęły to, co osiągnęły.
Niestety tyle dobrego co w kanadyjskich kobiecych skokach nie dzieje się w skokach panów. Tu możemy obserwować dalszy regres. Mathew Soukup po życiowym sukcesie na igrzyskach zawiesił karierę sportowca, by poświęcić się obowiązkom uczelnianym. Mackenzie Boyd Clowes od czasu igrzysk w Pekinie zdobył łącznie ledwie cztery punkty Pucharu Świata. Najlepszego od lat kanadyjskiego skoczka nie oglądaliśmy na starcie zakończonego właśnie Turnieju Czterech Skoczni. - Pewne komplikacje podróżnicze zmusiły mnie do rezygnacji ze startu w Turnieju Czterech Skoczni. Smutne, że nie mogę reprezentować Kanady. Postaram się wrócić jak najszybciej do rywalizacji - napisał na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych.