Thurnbichler z niedosytem po Zakopanem. "Chciałem usłyszeć polski hymn"
Przynajmniej jedno zwycięstwo – to był cel trenera Thomasa Thurnbichlera na weekend Pucharu Świata w Zakopanem. Nie udało się go ziścić, choć nasz szkoleniowiec nie może narzekać. Osiągnięte na Wielkiej Krokwi wyniki jego podopiecznych nie przyniosły mu wstydu.
- Chciałem usłyszeć tutaj polski hymn śpiewany przez tysiące kibiców. Dwukrotnie było tego naprawdę blisko. Dawid zaprezentował się niesamowicie. Nie wiem, czy byłby drugi skoczek w stawce, który przy tych warunkach skoczyłby 124 metry. To były trudne zawody, ale jestem zadowolony. Mamy 5 zawodników w czołowej „30”. Piotr napotkał pewnego rodzaju wypadek przy pracy, popełnił techniczny błąd. Od początku sezonu tylko w jednym konkursie nie stanęliśmy na podium. Jest dobrze.
- Jeśli chodzi o Kamila Stocha, w pierwszej próbie zabrakło nieco „rotacji”, jego pozycja najazdowa była zbyt pasywna. Dwukrotnie trafił na niezbyt dobre warunki. Trudno wówczas znaleźć się w czołowej trójce. Przydałoby się trochę więcej szczęścia, przynajmniej w jednym ze skoków. Dziś to nie był dla niego szczęśliwy dzień. Wykonuje świetną pracę, trzyma się procesu. Jestem pewien, że nastanie dzień, gdy wszystko zagra tak, jak trzeba i Kamil powróci na podium.
- Pierwsze pucharowe punkty zdobył Jan Habdas. Jestem szczęśliwy z tego powodu. To nie jest łatwe przed kilkunastotysięczną widownią. Po Turnieju Czterech Skoczni, gdzie nie spisywał się najlepiej, skakanie w Zakopanem przed kilkunastotysięczną widownią. Po pierwszym skoku powiedziałem mu: „Trzymaj się tego, wszystko działa, bardzo dobra próba.”. Odpowiedział mi: „Dobrze, ale jest jeden problem. Nie pamiętam tego skoku.”. Pokazało to, co dzieje się w umyśle tak młodego sportowca przy tej atmosferze. Wykonał swoje zadanie naprawdę dobrze. Da to mu sporo pewności siebie. To skoczek, przed którym jest przyszłość.
- Co do decyzji o puszczeniu Dawida w złych warunkach – rozmawiałem już z Borkiem Sedlakiem. Koniec końców, wiatr mieścił się w korytarzu. Myślę jednak, że warto czasem podejmować decyzje, które sprzyjają rywalizacji i sportowcom. Gdybym był na jego miejscu, zdjąłbym zawodnika z belki i przy kolejnej próbie poczekał do momentu, gdy wiatr słabnie do 1-1,5 m/s i wszystko jest w porządku. Ja podjąłbym taką decyzję. To jest jednak jego praca, wiatr był w ustalonym korytarzu. To wszystko.
- W nadchodzącym tygodniu Jan Habdas wystartuje w Pucharze Kontynentalnym. Przygotowuje się do mistrzostw świata juniorów. Dalekie podróże mogą być dla niego męczące. Chcemy, by był w jak najlepszej formie na mistrzostwach. W składzie na Sapporo znajdzie się pięciu pozostałych zawodników – Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł.
Korespondencja z Zakopanego, Piotr Bąk