"Przerażające, mogło się skończyć gorzej" - Granerud i Hrgota o locie Zajca
Niebotyczny lot Timiego Zajca poza granicę 160. metra, który zakończył się bolesnym upadkiem na obiekcie w Willingen, przyćmił jednoseryjny mikst na Muehlenkopfschanze (HS147). Trener Słoweńca, a także skaczący po nim Halvor Egner Granerud, podkreślają, że podstawą jest stan zdrowia 22-latka.
- To trochę przerażające, kiedy lot kończy się lądowaniem za 161. metrem. Z tego, co wiem, Timi ma się dobrze i to jest najważniejsze - powiedział Halvor Egner Granerud przed kamerą Viaplay. Norweg i Stefan Kraft to duet, który oddawał swoje skoki po historycznej próbie Zajca.
- Często mówimy, że ktoś "wylądował na płaskim", ale on naprawdę wylądował na płaskim. Takie skoki powodują strach przed tym, co może się wydarzyć. Lądowanie na płaskim przy 120 km/h nie jest czymś, czego chce się doświadczyć - uzupełnił lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i jeden z triumfatorów piątkowego mikstu na Muehlenkopfschanze.
- To był trudny dzień, zdecydowanie trudny... Czy było bezpiecznie? Niełatwo w tej chwili o komentarz. Powinniśmy ochłonąć i zająć się oceną w sobotę - mówił tuż po mikście Robert Hrgota, trener Słoweńców, w wywiadzie dla Eurosportu.
- Z pewnością mogło skończyć się dużo gorzej... Na szczęście Timiemu nic się nie stało. Jest jeszcze trochę zszokowany, ale fizycznie wszystko jest w porządku. Wieczorem przyjrzymy mu się jeszcze z doktorem, aby się upewnić. Myślę, że będzie mógł skakać w sobotnich zawodach - dodał szkoleniowiec drużynowych mistrzów świata w lotach narciarskich.
Hrgota wyraża nadzieję, że piątkowy wyczyny Zajca skłoni środowisko do refleksji. - Przy okazji kolejnych zawodów powinniśmy mieć bezpieczeństwo skoczków na uwadze i starać się pokazywać skoki narciarskie w pozytywny sposób w telewizji - zakończył 34-latek.
Piątkowy mikst zakończono po jednej serii ocenianej, a kwalifikacje przełożono na sobotę. Tego dnia odbędzie się pierwszy z dwóch konkursów indywidualnych, które zakłada program Pucharu Świata w Willingen.