Polacy zaczną od kwalifikacji. "Nie jesteśmy w złej sytuacji"

Późny przylot do Stanów Zjednoczonych, ominięcie czwartkowej sesji treningowej i odwołanie piątkowych skoków postawiło Biało-Czerwonych w nietypowej sytuacji. Sobotnie kwalifikacje w Lake Placid będą pierwszą okazją dla podopiecznych Thomasa Thurnbichlera, by zapoznać się ze 128-metrowym obiektem w Stanach Zjednoczonych. Większość ekip ćwiczyła w Ameryce Północnej od wtorku.

- Nie powiedziałbym, że jesteśmy w złej sytuacji przed sobotą. Widzę jakość, a także doświadczonych skoczków w moim zespole. Pamiętajmy, że to tylko kwalifikacje. Nie musimy ich wygrywać. Jestem w pełni przekonany, że moim zawodnicy w sobotę zaprezentują dobre skoki - zapewnia trener Thomas Thurnbichler po piątkowych problemach pogodowych.

W czwartek na skoczni w roli zwiedzającego pojawił się między innymi Paweł Wąsek. Jakie 23-latek wysnuł wnioski po obchodzie amerykańskiej areny? - Skocznia robi duże wrażenie, wygląda niesamowicie. Mam nadzieję, że tak samo będzie się na niej skakać. Po samych oględzinach trudno stwierdzić, trzeba skoczyć i wtedy będzie można powiedzieć więcej - mówi olimpijczyk z Pekinu.

Polacy przylecieli do Stanów Zjednoczonych dopiero w środę, dwa dni po reszcie ekip, by jak najkrócej przebywać amerykańskiej strefie czasowej. - Rzucają nas. To tu, to tam. Trzeba mieć dobre sposoby na to, by szybko się aklimatyzować - powiedział Piotr Żyła.

Na sobotę zaplanowano aż dwa konkursy. Rano czasu lokalnego dojdzie do indywidualnej potyczki, a na popołudnie zaplanowano starcie duetów.

Korespondencja z Lake Placid, Dominik Formela