"To był strach przed śmiercią!" - Silje Opseth o niebezpiecznym skoku na Granaasen (VIDEO)
Jeszcze niedawno wszyscy miłośnicy skoków narciarskich wstrzymywali oddech po skoku Timiego Zajca na odległość 161,5 metra w Willingen. W ostatnim czasie Silje Opseth podzieliła się w mediach społecznościowych nagraniem z równie niebezpieczną sytuacją. Norweżka musiała w dramatyczny sposób skracać skok i lądować z dużej wysokości na nowo otwartej normalnej skoczni w Trondheim.
Oszacowano, że na obiekcie w Granaasen, którego punt K wynosi 93 metry, zawodniczka ostatecznie wylądowała na odległości 116 –117 metrów. – To była kombinacja za dużej prędkości i niekorzystnej zmiany warunków. Skok z rodzaju tych, które raczej nie powinny mieć miejsca – mówi Opseth w rozmowie z NRK.
Norweżka opublikowała film, na którym wyraźnie słychać jej krzyki podczas lotu. – Byłam przede wszystkim zszokowana, kiedy wyszłam z progu i osiągnęłam taką wysokość. Nie do końca pamiętam, co działo się w mojej głowie, ale to był niemalże strach przed śmiercią. Pomyślałam, że zaraz połamię sobie wszystkie kości – dodaje. Lądowanie na szczęście przebiegło bezpiecznie, a zawodniczka nie odniosła żadnych obrażeń.
Silje Opseth w tym sezonie ma na koncie trzy pucharowe zwycięstwa na dużych skoczniach. Czwarte miejsce z japońskiego Zao to jedyna lokata w pierwszej dziesiątce konkursu z cyklu PŚ, który odbywał się na normalnej skoczni. – W mojej głowie pojawiła się mentalna bariera, przez którą wmawiałam sobie, że nie umiem skakać na takich skoczniach i muszę zostawić to w spokoju – mówiła Opseth do NRK po nieudanym występie podczas zawodów w Hinterzarten.
– Mam dużo mieszanych uczuć, bo moim celem na ten rok była stabilność, a mam wrażenie, że stało się dokładnie odwrotnie. Słabo wypadł mi pierwszy grudniowy konkurs na normalnej skoczni i z każdym weekendem było coraz gorzej – dodaje Norweżka.
– Zmagałam się zarówno z problemami technicznymi, jak i mentalnymi. W pewnym momencie zmęczyłam się nawet własnym tokiem myślenia – mówi Opseth i zaznacza, jak dużym wsparciem jest dla niej sztab trenerski. – Wkładają niezwykle dużo wysiłku, abym mogła odłożyć negatywne myśli na bok i zachować spokój.
To nie pierwszy raz, kiedy sztab szkoleniowy pomaga jej mentalnie. Po zajęciu 20. miejsca w grudniowym konkursie w Lillehammer zespół pracował całą noc, aby zawodniczka wróciła na właściwe tory. Następnego dnia, podczas konkursu na dużej skoczni odniosła swoje trzecie zwycięstwo w Pucharze Świata.
– Myślę, że jeśli chodzi o mniejsze skocznie, to problem głównie tkwi w głowie. Silje jest perfekcjonistką, więc ciągle znajduje rzeczy, które jej zdaniem mogłaby poprawić – mówi Christian Meyer, trener norweskiej kadry kobiet. – Mam nadzieję, że dzięki sukcesom zbuduje trochę pewności siebie – dodaje.
Silje Opseth nie wystartowała w zawodach z cyklu PŚ w Hinzenbach. Już w najbliższy weekend czeka nas rywalizacja w Rumunii, również na normalnej skoczni. Panie będą miały tam okazję na zdobycie pucharowych punktów w dwóch konkursach indywidualnych.