Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch wraca do rywalizacji. "Nabrałem pewności siebie"

- Czuję się, jakbym zaczynał nowy sezon... Podchodzę do tego, jakbym zapisywał nowy rozdział. Sezon dalej trwa i mam świadomość, że jestem bardzo wysoko w Pucharze Świata. Dalej będę starał się walczyć, żeby wszystko było w porządku, ale odciąłem to, co było. Skupiam się na teraźniejszości. Z nową siłą i dobrą energią postaram się zrobić to, co umiem najlepiej, czyli skakać - powiedział nam Kamil Stoch w przededniu pierwszych prób w ramach światowego czempionatu w Planicy. Dla 35-latka będą to pierwsze skoki na arenie międzynarodowej od początku lutego.


Trzykrotny mistrz olimpijski został wycofany z konkursów w Lake Placid i Rasnovie. Czy to był właściwy ruch, mając na uwadze długą podróż do USA i kapryśną aurę w Rumunii? - Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że tak. Zawsze jednak żal mi odpuszczania zawodów, lubię startować. Bardzo chciałem pojechać do Stanów Zjednoczonych. Wiedziałem, że będzie tam wielu polskich kibiców. Były to zawody na nowym obiekcie, nieznanym w Pucharze Świata. Chciałem tego zaznać, ale wiedziałem, że to brnięcie w ślepy zaułek i zapętlanie się w negatywne emocje. Chciałem skakać super i zacząłem skupiać się na rzeczach, na które nie miałem wpływu. Chciałem za dużo zrobić naraz. Trzeba było to przeciąć, na chwilę odciąć od skakania, rywalizacji i swoich ambicji. Najzwyczajniej w świecie odpocząć... - odpowiada w rozmowie ze Skijumping.pl.

Stoch po nieudanym weekendzie w Willingen wrócił do podstaw, skacząc między innymi na nartach biegowych na własnoręcznie zbudowanej skoczni. Następnie przyszedł czas na poważne zajęcia pod Tatrami. - Zaczynałem od 70-metrowej skoczni w Zakopanem. Nie chwaląc, ale to bardzo dobry i wymagający kompleks do treningu. Te obiekty pokazują wszystkie błędy. Zasiadłem na belce z zupełnie inną energią, z chęcią skakania: narty w torach i po prostu jadę, ale fajnie! I tak skok za skokiem. Nabierałem więcej pewności siebie, przekonania i dochodziły kwestie techniczne. Teraz naprawdę czuję się dobrze! - zapewnia dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Dla jednego z liderów naszej kadry to dziesiąte mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w karierze. - Powinienem myśleć, że to takie same zawody, ale dochodzą inne bodźce. Jak dzień medialny, do tego organizacyjnie będzie to wyglądało inaczej, ale trzeba skoncentrować się na tym, że to dzień, jak każdy inny. Muszę zrobić to, co do mnie należy, ale jednocześnie czerpać dobrą energię z tego, że to jednak fajna impreza i starać się to wykorzystać - komentuje.

Reprezentacja Polski mieszka nie w Słowenii, lecz w pobliskiej Austrii. Ośrodek naszej ekipy mieści się nad Faaker See w Karyntii. - Mamy klasową miejscówkę. Mamy spokój, można wyciszyć się nad jeziorkiem. Będziemy tego potrzebowali w najbliższych dniach, ale też fajnie byłoby być w Kranjskiej Gorze, po drugiej stronie gór. Będziemy jednak mieli jedno i drugie, więc może i dobrze, że tak się stało - podsumowuje.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela