Strona główna • Tureckie Skoki Narciarskie

Absurdy i kurioza - Nejc Frank o prowadzeniu reprezentacji Turcji

Fatih Arda Ipcioglu był 29. zawodnikiem konkursu o mistrzostwo świata na normalnej skoczni w Planicy. To pierwszy taki wynik tureckiego skoczka, choć możliwości 25-latka, na co wskazywały wyniki treningów, były jeszcze większe. O tym jednak jak długa kręta i wyboista jest droga tureckich skoczków i jej trenera, Słoweńca Nejca Franka, do takich osiągnięć, opowiedział sam szkoleniowiec w ciekawej rozmowie z portalem Sportklub.n1info.si, której fragmenty przytoczymy poniżej.

- Z jednej strony to bardzo ekscytujące, każdego dnia dzieje się coś nowego. Kiedy przejąłem chłopaków, musieliśmy zaczynać od zera. Zarówno pod względem wyposażenia, jak i wyszkolenia. Każdy z nich miał trzyletnie narty, stare kombinezony, zaległe rachunki za sprzęt liczyły sobie nawet pięć lat. Abyśmy mogli zacząć normalnie trenować, trzeba było najpierw pozałatwiać takie sprawy.

- Projekt skoków narciarskich w Turcji rozpoczął Vasja Bajc, a jego asystentami byli Bine Norčič, Aleš Selak i Jure Radelj. Ale któregoś roku na mistrzostwach Turcji w narciarstwie alpejskim doszło do poważnego wypadku, w którym zawodniczka poniosła śmierć z powodu braku zabezpieczenia stoku. Państwowa inspekcja zablokowała wówczas tamtejszy związek narciarski na osiem miesięcy, wszystko zatrzymało się na jakiś czas. 

- Mam asystenta, który jest ze mną od początku. Ale jeśli chodzi o finanse, przez cały poprzedni sezon byłem zdany na siebie. Mamy tu schemat: 2+1. Oznacza to, że na zawodach mogę mieć dwóch zawodników i jednego asystenta albo odwrotnie. Chciałem byśmy na mistrzostwach świata w Planicy wystąpili z trzema skoczkami i trenerem do pomocy, ale Turecki Związek Narciarski zapalił czerwone światło, twierdząc, że koszt byłby zbyt wysoki.

- W ich związku zaskakuje mnie to, że niczego się nie uczą lub nie chcą się uczyć. Cóż, albo ich to nie obchodzi. Czasami nawet nie wiedzą, czy jesteśmy na zawodach. Kiedy skakaliśmy w Kulm w tym roku, Ali Bedir skoczył 212,5 metra i pochwalił się tym w mediach społecznościowych. Osoba odpowiedzialna za public relations zadzwoniła do niego, mówiąc, że kłamie, że nie można skoczyć tak daleko. Kiedy chłopcy zapytali ją, czy w ogóle wie, ile wynosi rekord świata, odpowiedź brzmiała oczywiście, że nie. Asystent musiał wtedy przesłać oficjalne wyniki tej osobie, która od około 10 lat zajmuje się kwestiami public relations w federacji. Ale takie incydenty zdarzają się prawie codziennie, więc brawa dla chłopaków że pomimo wszystkiego mają taki rozmach. 

- Wciąż jesteśmy ze wszystkim daleko w tyle. Inne drużyny narodowe oddają do 600 skoków do pierwszego konkursu sezonu zimowego, nasz najlepszy zawodnik Arda Ipcioglu w przeddzień rozpoczęcia sezonu miał ich 356. W tym sezonie treningi na skoczni rozpoczęliśmy dopiero w sierpniu. Z powodu wyborów związkowych wszystko się opóźniło, sam pracowałem bez umowy i podpisałem ją dopiero w październiku.

- Nawet w okresie pandemii inne reprezentacje narodowe trenowały normalnie, natomiast ja w ogóle nie widziałem chłopaków od połowy lutego do 27 listopada. W połowie naszego czteroletniego procesu szkoleniowego trenowali tylko pod kątem kondycji, ponieważ nie pozwolono im pojechać do Słowenii, a mnie nie pozwolono przyjechać do Turcji. Kiedy w grudniu 2020 roku w Planicy odbywały się mistrzostwa w lotach, my w Kranju oddawaliśmy pierwsze skoki na śniegu. Na szczęście chłopcy mają bardzo dobrą pamięć mięśniową. Potrzebują pięciu, sześciu skoków i wraca im czucie.

- Jeśli zawodnicy chcieliby uzyskać wizę do Stanów Zjednoczonych, musieliby czekać dwa miesiące i jednocześnie jechać do Ankary na rozmowę w ambasadzie amerykańskiej. To samo dotyczy Kanady. Jeśli w przyszłym sezonie mamy wystartować w Ameryce Północnej, będziemy musieli zadbać o to latem. Jeśli chodzi o Europę, Turcy mogą przebywać w strefie Schengen tylko przez sześć miesięcy w roku. Chłopcy mają po sześć różnych paszportów. Ali Bedir ma zieloną kartę ważną przez pięć lat, Arda Ipcioglu ma kartę republikańską. Ojciec jednej ze sportsmenek pracował w państwowej firmie i dzięki temu dostała ona paszport na pięć lat, natomiast ojciec Ardy jest osobą prywatną produkującą dywany, więc ministerstwo wydaje mu paszport tylko na kilka miesięcy. Oznacza to, że musi go ciągle zmieniać. Ma w domu około 60 paszportów.