"Podjęliśmy pełne ryzyko" - Thurnbichler o manewrze przed skokiem Kubackiego
- Nie jestem w pełni usatysfakcjonowany, to oczywiste. Jestem bardzo zadowolony, jeżeli spojrzymy na całe mistrzostwa, i dumny z postawy całego zespołu. Wracamy do domu z dwoma medalami! - podkreśla Thomas Thurnbichler, dla którego był to debiut na światowym czempionacie w roli trener Biało-Czerwonych. W drużynówce, która wieńczyła mistrzostwa w Planicy, nasza ekipa wylądowała tuż za podium.
- Jak mówiłem w piątek, musieliśmy zaakceptować rolę faworyta, także do zdobycia złotego medalu. Powiedziałem też, że o podium powalczy pięć ekip. Nie można było popełnić zbyt wielu błędów, a w sobotę popełniliśmy ich za dużo, co zakończyło się czwartym miejscem - komentuje austriacki szkoleniowiec, który przejął naszą kadrę narodową przed sezonem 2022/23.
Dawid Kubacki, na życzenie trenera, skakał w ostatniej grupie z najazdu skróconego o dwie platformy. Dlaczego 33-latek zdecydował się na dwie, a nie jedną belkę? - Podjęliśmy pełne ryzyko. Traciliśmy ponad 17 punktów do Austrii. Monitorowałem wiatr podczas finałowej grupy. Było dość stabilnie, z lekkim wiatrem w plecy. Wiedziałem, że w optymalnym scenariuszu Dawid jest w stanie skoczyć wymagane 131,5 metra, by dostać dodatkowe punkty. Trochę zabrakło, ale musieliśmy zaatakować. Do tego trudno było się spodziewać, że Kraft zepsuje skok w decydującej serii. Podjęliśmy próbę, by zdobyć medal, ale nie udało się. Tyle - odnosi się Thurnbichler.
- Nie powiedziałbym, że to był najgorszy dzień mistrzostw w naszym wykonaniu. Olek Zniszczoł pokazał solidne skoki, Dawid Kubacki oraz Kamil Stoch też. Musimy wziąć pod uwagę cały kontekst, który doprowadził nas do tego dnia. Na początku mistrzostw Dawid zmagał się z kontuzją pleców, a następnie zachorował, co spotkało także Piotrka Żyłę. Skoki Piotrka w dużej mierze są uzależnione od czucia własnego ciała, a w sobotę mu tego zabrakło. To nadal były dobre skoki, ale niewystarczające... - kontynuuje.
- Czy to były najtrudniejsze zawody mistrzostw? Wszystkie były trudne... Możemy spojrzeć na Austriaków. Przyjechali tu w świetnej formie, a musieli czekać na medal do ostatniego konkursu. Sięgnęliśmy po dwa krążki w wyjątkowo wyrównanej rywalizacji. Każdy konkurs był tu doprawdy wymagający, więc nie pokuszę się o wskazanie najtrudniejszego - dodaje.
- Tej zimy mamy jeszcze kilka celów do zrealizowania. Najpierw Raw Air, potem Lahti, a na koniec loty w Planicy. Widzę, że chłopacy wrócili do wysokiej formy. Teraz czas na regenerację w domach, a od środy wracamy do zajęć. W czwartek czeka nas lot do Oslo. Jestem przekonany, że w tym sezonie osiągniemy jeszcze dobre wyniki - zapowiada 33-latek, który w ostatnim okresie Pucharu Świata ma prawo wystawić sześciu reprezentantów naszego kraju.
Korespondencja z Planicy, Dominik Formela