Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Bez medalu, ale z podniesioną głową. Stoch zbudował solidny fundament

Kamil Stoch po raz pierwszy od 2011 roku wyjechał z mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym bez zdobyczy medalowej. W Planicy do podium zabrakło niewiele. 35-latek indywidualnie zajął szóstą i czwartą lokatę, z kolei drużynowo także był czwarty. Teraz czas na Raw Air, a więc imprezę, którą nasz rodak wygrywał w przeszłości dwukrotnie.

- Rozgoryczenie i niedosyt to uczucia, które mi towarzyszą - nie ukrywał Kamil Stoch po sobotnim konkursie drużynowym, w którym lądował na 136. i 135. metrze. - Jestem zadowolony ze swojej części roboty, bo te skoki były naprawdę dobre. To już nie są solidne próby, to są bardzo dobre skoki. Wylatuję z progu i uśmiecham się do siebie, bo wszystko jest fajnie - dodał trzykrotny mistrz olimpijski, który tej zimy nie stanął jeszcze na pucharowym podium.

Stoch w drużynówce otwierał skład Biało-Czerwonych, po czym musiał czekać na występ kolegów z zespołu. - Cały czas były emocje, do ostatniego skoku Dawida. Później jeszcze liczyliśmy, że może uśmiechnie się jakiś łut szczęścia... Te zawody stały chyba na najwyższym poziomie, w których brałem udział. To była gra błędów. Ktoś go popełnił? Wypadał z gry o medale. Walka trwała do samego końca. Trzeba było skakać naprawdę super. Nie można było mieć słabego punktu w drużynie, bądź chwil zawahania. Trzeba było ryzykować, działo się dużo - relacjonował dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Planica debiutowała w roli organizatora światowego czempionatu, natomiast dla Stocha były to dziesiąte mistrzostwa świata w karierze. - Trochę zabrakło mi magii Planicy. Szczególnie w pierwszej części mistrzostw brakowało kibiców, natomiast na skoczni zabrakło mi Bojana, legendarnego spikera z Letalnicy. Dlaczego wysłali go na biegi narciarskie? Nie wiem... Z mojego punktu widzenia, jako zawodnika, niczego mi nie brakowało. Miałem wszystko, co jest potrzebne do tego, by skakać najlepiej jak potrafię i to starałem się robić - podkreślił podopieczny Thomasa Thurnbichlera.

Stoch w marcu wróci do Pucharu Świata po odpuszczeniu weekendów w Lake Placid i Rasnovie. - Mam poczucie, że zbudowałem naprawdę solidny fundament. Taki, na którym mogę się podeprzeć, z którego mogę czerpać w najbliższej przyszłości. To były naprawdę solidne tygodnie, bardzo pracowite. Wyjeżdżam ze Słowenii z podniesioną głową, bo wiem, że te skoki były naprawdę dobre. Włożyłem w nie wszystko, co miałem w sobie. Wiem, że to nie jest efekt dyspozycji dnia. Mam przekonanie, że to podwaliny pod dobre skakanie - zakończył czternasty zawodnik klasyfikacji generalnej.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela