Piotr Żyła powtórzył wyczyn Adama Małysza. "Czuję się zmęczony..."
Piotr Żyła jako drugi skoczek w historii obronił tytuł mistrza świata na normalnym obiekcie. Polak uczynił to dokładnie dwie dekady po sukcesie Adama Małysza, który w 2003 roku - jako zdobywca złotego krążka w Lahti - nie miał sobie równych w Predazzo. 36-latek światowy czempionat w Planicy kończył jednak zmęczony, bez zdobyczy medalowej na Bloudkovej Velikance (HS138).
Polska drużyna, wraz z Piotrem Żyłą w składzie, uplasowała się na czwartej lokacie. - Nastawiałem się na dobre skoki. Nie były złe, ale w ogóle nie było w nich energii. Noga nie podawała... To nie jest koszt mistrzostwa na normalnej skoczni. Coś mnie złapało. Straciłem apetyt, musiałem jeść na siłę, żeby mieć jakiejkolwiek siły. Próbowałem z tym walczyć, ale nie było tak, jak oczekiwałem. Czuję się zmęczony... - przyznał otwarcie reprezentant Polski.
Indywidualnie Żyła zajął 9. lokatę na dużym obiekcie. - To była walka z samym sobą, a nie ze skocznią. Obiekt jest super, ale bez energii brakowało rotacji i szybkości, by w końcówce odlecieć - dodał.
- Normalna skocznia była dla mnie dużo lepsza. Po Stanach Zjednoczonych fajnie wypocząłem. Zregenerowałem się i miałem siły, dałem z siebie wszystko. Później mnie poskładało i chyba faktycznie potrzebowałem odespania tego, a cały czas coś się robiło. Gdzie mnie coś złapało? Trudno powiedzieć. Najgorsze, że nie chciało mi się jeść, bo to męczarnia. Jesteś głodny, a nie możesz patrzeć na jedzenie. To było najtrudniejsze na dużym obiekcie - dodał.
- Szkoda, że mistrzostwa zakończyły się słabo, bo początek był piękny. Wymagałem od siebie więcej, ale co zrobić? Wyszło pół na pół. Przed nami Raw Air, przed którym muszę trochę odpocząć - zaznaczył
Kolejne mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym odbędą się w 2025 roku, kiedy Żyła będzie miał 38 lat. Czy podopieczny Thomasa Thurnbichlera widzi siebie oczami wyobraźni na starcie w Trondheim? - Czemu nie!? Do zobaczenia! - zapowiedział.
Korespondencja z Planicy, Dominik Formela