Stoch skrzywdzony w Oslo? Borek Sedlak zabrał głos
Kamil Stoch - według wskazań wiatromierzy - skakał w najgorszych warunkach finałowej serii niedzielnego konkursu na Holmenkollbakken w Oslo. Polak wypadł z czołowej "10" i zakończył rywalizację na 19. pozycji, nie ukrywając rozgoryczenia. Wieczorem nasz reprezentant spotkał się z Borkiem Sedlakiem, którego zapytaliśmy o tę sytuację.
- Przy okazji kolacji w Oslo odbyliśmy krótką rozmowę, może pięciominutową. To oczywiste, że w Kamilu są negatywne emocje, natomiast próbowałem przedstawić mój punkt widzenia. Może w poniedziałkowy poranek spojrzy na tę sytuację w inny sposób. Wkłada ogrom wysiłku i pracuje bardzo ciężko. W finale zatrzymał go jednak wiatr, ale działamy zgodnie z wytycznymi, a warunki pogodowe to część tej gry - powiedział Borek Sedlak w rozmowie ze Skijumping.pl.
Zdaniem wielu obserwatorów Czech mógł wykazać się większą cierpliwością i wstrzymać się z daniem sygnału do startu w przypadku podopiecznego Thomasa Thurnbichlera. - Zatrzymanie konkursu, kiedy warunki są neutralne, a wiatr znajduje się w wyznaczonym korytarzu? Działałbym niesprawiedliwie w kontekście innych zawodników. W przypadku wszystkich kieruję się tymi samymi procedurami. Z pełnym szacunkiem do Kamila, nie stanowi dla mnie wyjątku. Dla mnie zawodnik otwierający konkurs jest tak samo ważny jak ten, który skacze w plastronie lidera Pucharu Świata - zaznacza asystent dyrektora Pucharu Świata, który pełni tę rolę od 2016 roku.
Sedlak zwraca uwagę, że tej zimy obyło się bez większych problemów przy okazji zmagań w stolicy Norwegii. - Jeden z trenerów żartował dziś, że na Holmenkollbakken wytwarza się swoisty mikroklimat. Szczególnie za progiem wiatr zmienia kierunek dość szybko. Bazując na własnych doświadczeniach, tegoroczne były zawody były znacznie równiejsze niż bywało to przed laty. Oczywiście, niewielkie zmiany podmuchów generowały duże różnice, ale w ten weekend byliśmy szczęściarzami w kontekście pogody w Oslo - kończy 41-latek.
Korespondencja z Oslo, Dominik Formela