"Miałyśmy nadzieję, że kibice czekali również na nas" - skoczkinie o niskiej frekwencji w Oslo
Karuzela cyklu Raw Air kręci się dalej, lecz wciąż nie cichną echa rywalizacji w Oslo, które rozczarowało zawodniczki frekwencją na trybunach. Skoczkinie wyrażają niezadowolenie powodu braku kibiców, ale z biegiem lat również rywalizacja mężczyzn w Oslo przykuwa coraz mniejszą uwagę fanów skoków. Norwegowie zapowiadają podjęcie odpowiednich kroków w celu przywrócenia pełnych trybun pod Holmenkollbakken.
Podczas festiwalu narciarstwa w stolicy Norwegii doszło do kilku nieprzyjemnych sytuacji z udziałem kibiców, na co zwraca uwagę Silje Opseth: – Mam wrażenie, że sporo osób jedzie do Oslo na imprezę, a niekoniecznie po to, żeby kibicować narciarzom lub skoczkom. To trochę smutne, bo takie zawody powinny być miejscem, w którym każdy czuje się bezpiecznie oraz może się bawić i kibicować. Kiedy alkohol bierze górę, tworzą się nieprzyjemne sytuacje, a to nie pasuje do sportu – mówi Opseth. Jednak w tym roku to nie bójki czy imprezy były głównym problemem z kibicami w roli głównej. W Oslo uwagę przyciągał głównie...ich brak.
Katharina Althaus w rozmowie z NRK przyznaje, że puste trybuny były rozczarowującym widokiem: – Miałyśmy nadzieję, że kibice czekali również na nas, ale kiedy wsiadałyśmy do samochodu, widziałyśmy mnóstwo ludzi opuszczających skocznię.
– Dużo mówimy o przyznaniu kobietom takich samych praw na skoczni, jakie mają mężczyźni. Najważniejszą rzeczą, którą ludzie mogą zrobić to po prostu pojawić się na konkursie – dodaje komentator i ekspert NRK, Johan Remen Evensen.
Alexandria Loutitt również przyznaje, że niska frekwencja jest zasmucająca, ale zwraca uwagę na niską temperaturę powietrza: – To dość smutne, ale na dworze jest zimno i kibice musieli wybierać pomiędzy obejrzeniem zawodów mężczyzn lub kobiet. Oczywiście, fajnie by było gdyby oglądali rywalizację pań, ale to skoczkowie mają reputację, której my jeszcze nie mamy – mówi mistrzyni świata z dużej skoczni.
Podczas rywalizacji panów ludzi na trybunach pojawiło się znacznie więcej. Mimo to ciągle widoczny jest spadek we frekwencji na zawodach w Oslo.
– Nie ma wątpliwości, że musimy coś zrobić, aby udoskonalić dziedzictwo kulturowe, które reprezentuje Holmenkollbakken – mówi Clas Brede Brathen w rozmowie z Nettavisen. Dyrektor sportowy Norwegów wskazuje między innymi na amerykańskie Lake Placid, które zgromadziło wiele tysięcy widzów pod skocznią: – Nie możemy myśleć, że to, co zrobiliśmy w zeszłym roku, było wystarczająco dobre i na tym poprzestać. Musimy nieustannie się odnawiać i dotyczy to również dużych festiwali folklorystycznych, takich jak ten.
– Z pewnością nie jest tak jak wcześniej. Zgadzam się, że trzeba przyjrzeć się innym organizatorom dużych imprez i spróbować wprowadzić w życie niektóre rzeczy – mówi Daniel Andre Tande. – Mam nadzieję, że w przyszłości uda nam się przywrócić starą, dobrą niedzielę na Holmenkollen z pełnymi trybunami – dodaje norweski skoczek.