"Jeszcze jestem w stanie ukąsić" - Stoch przed ostatnimi konkursami sezonu
Do końca sezonu 2022/23 pozostało pięć konkursów, w tym trzy indywidualne. Dla Kamila Stocha to ostatnie okazje, by jeszcze tej zimy wskoczyć na pucharowe podium. 35-latek w tym sezonie dwunastokrotnie meldował się w czołowej "10" zawodów z cyklu Pucharu Świata, jednak za każdym razem nie wystarczało to do zajęcia pozycji pośród najlepszej trójki. Finał Raw Air na Vikersundbakken przyniósł przełamanie w kontekście wyników uzyskiwanych na skoczni do lotów narciarskich.
Stoch w ubiegłą niedzielę był ósmy. Wcześniejsze zawody na mamucich obiektach, które odbyły się tej zimy, kończył w drugiej dziesiątce. - Kluczowe było kilka kwestii. To nie są proste rzeczy... Generalnie chodziło o to, abym zmienił sposób wyjścia z progu, bo tam traciłem najwięcej. Było zbyt agresywnie, a potrzebowałem zyskać wysokość bez utraty prędkości. To była zmiana wizji skoku, po wskazówkach udzielonych przez trenerów i swojej analizie. Chodziło o to, aby pójść w to całym sobą, bez kontroli. Najpierw musiałem to zobrazować sobie w głowie, a następnie zrobić to na pełnej mocy - wyjaśnia podopieczny trenera Thomasa Thurnbichlera.
Rekordzista Polski w długości skoku aż do niedzieli miał problemy z tym, by zbliżyć się do rozmiaru norweskiej skoczni. - W sobotni wieczór zasypiałem w Vikersund z taką myślą, że coś ewidentnie jest nie tak... Nie bardzo wiem, czemu tak jest. Kilka dni wcześniej wszystko funkcjonuje, a potem przyjeżdżam na mamuta i nie działa. Dalej mam takie poczucie, że muszę poświęcić kilka dni na rozpracowanie obiektu. W Vikersund ostatni dzień przyniósł to, co chciałbym uzyskać pierwszego dnia, przy okazji treningu i kwalifikacji. Z jednej strony jest to dobre, ale z drugiej strony nie pociesza mnie to zbytnio. Myślę, że to kwestia konkretnego nastawienia się na loty narciarskie. Musiałbym przyjeżdżać tutaj z kompletną wizją tego, jak to ma wyglądać i konsekwentnie się tego trzymać - uważa.
Trzykrotny mistrz olimpijski nie ukrywa, że ostatnie miesiące to ciągła gonitwa. - Czuję się, jakbym znajdował się w pewnym zawieszeniu. Nie jest super, ale nie jest tragicznie. Nie ma za bardzo na co narzekać, a bardzo bym sobie ponarzekał <śmiech>... Nie ma też powodów do przesadnej radości i świętowania. Cały sezon tak się czuję. Dochodzę do pewnego poziomu, wydaje się, że wystarczy jeszcze jeden skok i wszystko zadziała, a po chwili dzieje się coś takiego, że muszę wszystko budować od nowa... - mówi.
- Już po mistrzostwach świata w Planicy wydawało się, że wszystko będzie fajnie, a po chwili okazuje się, że nie. To znów mozolne budowanie wszystkiego, co pochłania bardzo dużo energii, zwłaszcza mentalnej, by dojść do pewnego poziomu - dodaje skoczek, dla którego sezon 2015/16 był ostatnim, podczas którego ani razu nie wskoczył na pucharowe podium.
Nasz rodak zakończył Raw Air 2023 na ósmej pozycji. - Pojedyncze skoki były naprawdę bardzo dobre. Niektóre prologi, bądź skoki konkursowe. Czasami zabrakło szczęścia, ale mam świadomość, że jeszcze jestem w stanie ukąsić i oddawać bardzo dobre skoki, na najwyższym poziomie - puentuje.
Z Kamilem Stochem rozmawiał Dominik Formela