"To wymagające dla zawodników" - Thurnbichler o piątkowym oczekiwaniu w Planicy
Piątkowy konkurs lotów narciarskich w Planicy nie doszedł do skutku. Członkowie jury po kilkugodzinnym oczekiwaniu postanowili odwołać zawody indywidualne i przenieść je na sobotni poranek. - To jedyna decyzja, którą można było podjąć. Byłem bliski wycofania swoich zawodników - powiedział Thomas Thurnbichler.
Problemy z wiatrem dawały się we znaki słoweńskim organizatorom przez całe popołudnie. Na początek odwołano serię próbną, a start pierwszej rundy ocenianej przekładano z 15:00 na 17:00, co pół godziny. Na Letalnicy - o 16:30 - pokazali się tylko przedskoczkowie, wśród których znalazł się kończący karierę Bor Pavlovcic.
- Pół godziny przed startem zawodów zrobiło się naprawdę stabilnie i wiało znacznie słabiej. Potem wyjechałem na wieżę trenerską, gdzie śledziłem monitor z podglądem na wiatr. Znów pojawiły się mocne i zmienne podmuchy. Dla mnie stało się jasne, że zawody muszą zostać odwołane - relacjonował austriacki szkoleniowiec po decyzji jury.
Skoczkowie długo oczekiwali startu zawodów.
- Na wyciągu rozmawiałem z Danielem-Andre Tandem. Stwierdził, że oczekiwanie przez trzy godziny na rywalizację, rozgrzewanie się i ciągłe skupienie jest naprawdę wymagające dla zawodników, jeżeli zestawimy to z wyzwaniem, którym są loty narciarskie - dodaje Thomas Thurnbichler.
W sobotę odbędą się dwa konkursy. Najpierw jednoseryjne zawody indywidualne - o 8:45, a następnie pełnowymiarowa drużynówka, o 10:00.
- To nie będzie problem - skwitował szkoleniowiec.
- Kto wystąpi w drużynówce? Nadal debatujemy. Pewni są Olek Zniszczoł, Piotrek Żyła i Kamil Stoch. Decyzja w kontekście czwartego zawodnika dopiero zapadnie - zapowiedział Austriak, który ma do dyspozycji Andrzeja Stękałę, Pawła Wąska i Jana Habdasa.
Korespondencja z Planicy, Dominik Formela