Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stoch i Zniszczoł zadowoleni z sobotnich skoków

Solidne, dalekie loty, uczucie zadowolenia i uśmiech na twarzy. Kamil Stoch i Aleksander Zniszczoł opuszczali Letalnicę w poczuciu dobrze wykonanej roboty. Obaj byli pewnymi punktami drużyny w konkursie zespołowym, indywidualnie zajęli odpowiednio 10. i 14. miejsce.

Kamil Stoch:

- Dziś było naprawdę fajne latanie. Chciałem dolecieć do tej czerwonej linii, ale trochę brakło. Skoki były trochę spóźnione. Poza tym było w nich bardzo dużo energii, była w końcu dobra prędkość, dzięki czemu mogłem się cieszyć z lotów powyżej 220, a nawet 230 metrów - cieszył się nasz reprezentant.

- Poziom był dziś niesamowity, skoki idą do przodu, rozwijają się, wielu zawodników skacze coraz lepiej, w treningi trzeba wkładać jeszcze więcej energii niż wcześniej. Może nie więcej serca, bo tego to się już nie da. Pierwszy skok dziś był solidny, ale trochę kontrolowany, musiałem przytrzymać jedną rzecz, mianowicie ramiona za progiem, które miały być trochę luźniej ułożone. To kosztowało trochę takiej pełnej pary z nóg. Ale jeśli chodzi o styl moich skoków, to nie ukrywam, że jestem z tego trochę dumny - przyznaje Stoch, który otrzymał dziś dwie noty dwudziestopunktowe, tak rzadko już  widywane podczas zawodów Pucharu Świata. 

- Odstawiam prawą rękę trochę dalej od ciała niż lewą - tłumaczy Kamil swój nieco asymetryczny ostatnio lot. - Przez to ten lot skręca trochę w prawo. Nie chcę tego na razie korygować, bo nie ma tu żadnego zagrożenia, że coś się złego stanie, a odebrałoby mi to trochę poczucie pewności, może nie pewności, ale musiałbym znowu coś kontrolować, a nie chcę tego robić. Zdarzało mi się to zresztą już wcześniej, nawet w najlepszych skokach, w sezonie w którym zdobyłem Kryształową Kulę. 

Aleksander Zniszczoł:

Dla Aleksandra Zniszczoła to kolejny kolejny udany dzień udanego sezonu. Dlaczego skoczek z Beskidów dopiero teraz, po kilku słabszych latach, osiągnął życiową formę? - Nie wiem, może po prostu dorastam. Co sezon wykonywałem jakiś progres, teraz w końcu odpuściła trochę głowa i wszystko wyszło fajnie. Z dzisiejszych skoków też jestem bardzo zadowolony, pierwszy spóźniłem, ale drugi to już była petarda - cieszy się Zniszczoł.

- Jestem przekonany, że padnie tu jeszcze moja kolejna życiówka. Musi jutro paść. Jest ciągle fajnie, jest stabilnie, nie schodzę poniżej 220 metrów. Cały czas przed każdym skokiem jest ekscytacja, adrenalina. Mamy dobrą konkurencję, co jeszcze nas napędza. Każdy z nas chce lecieć jak najdalej. Respekt mimo wszystko się czuje. Trzeba go czuć na każdej skoczni, żeby to uczucie cię zbudowało - zakończył nasz reprezentant. 

Korespondencja z Planicy, Adrian Dworakowski