Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Paweł Wąsek: Cieszę się, że to już koniec

Paweł Wąsek zdobył w tym sezonie 190 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To znacznie więcej niż w poprzednich pięciu, w których było ich łącznie 127. Podopieczny trenera Thurnbichlera nie jest jednak do końca zadowolony z tej zimy. 


- Cieszę się, że to jest koniec. Potrzebuję trochę odpoczynku, potem będzie można przygotować się do kolejnego sezonu. Ta zima dała mocno w kość, myślę, że wszyscy to odczuwamy. Cieszę się, że wszyscy się rozjeżdżamy i w końcu nie będziemy musieli na siebie patrzeć. Żartuję oczywiście. I tak będziemy się spotykać, widywać, trenować ze sobą - śmieje się reprezentant klubu WSS Wisła.

- Jaki to był sezon? Dostałem już sporo takich pytań dzisiaj, a dalej nie wiem, co powiedzieć. Będziemy to analizować z trenerami. Na pewno początek był dla mnie bardzo dobry i myślałem, że z tego się rozwinie coś fajnego. I może to był błąd. Zacząłem mieć duże oczekiwania wobec siebie i trochę się to posypało. Byłem w kryzysie, ciężko było mi się odnaleźć, ale cieszę się, że na tą końcówkę sezonu udało mi się jeszcze wrócić na w miarę dobry poziom. I mogę kończyć go z uśmiechem - podsumował skoczek kadry A.

- Zmiany w sztabie szkoleniowym na pewno nas zmotywowały, tchnęły w nas nowego ducha walki. U  poprzednich trenerów mieliśmy przez wiele lat monotonię. Robiliśmy w kółko to samo, to się wszystko człowiekowi w końcu nudzi. Fajnie, że mogliśmy robić coś innego. Trener Thomas wprowadził dużo rzeczy, o których ja wcześniej w ogóle nie myślałem pod kątem treningowym. Także fajnie to funkcjonowało, a mam nadzieję, że będzie funkcjonować jeszcze lepiej - mówi popularny "Wąski".

- Jeżeli chodzi o barierę językową, to jakiś wybitny z angielskiego nie jestem, więc na początku było może trochę stresu podczas jakichś indywidualnych rozmów. Jednak słownictwo potrzebne na skoczni dość szybko udało się ogarnąć i nie mieliśmy większych problemów. Jeśli jakieś specyficzne słówka stanowiły kłopot, to trener Miętus zawsze służył pomocą. Daliśmy radę - cieszy się Wąsek.

- Myślę, że na koniec polubiliśmy się z Letalnicą. Wiadomo, latanie tu to jest wielkie przeżycie, wielkie emocje. Jak już czułem, że mam wszystko pod kontrolą, to niesamowicie dużo frajdy z tego było. Ale wtedy trzeba było wjechać do góry i znowu inne myśli wracały. Było ciężko, ale dziś była już chęć nie tylko samego skoczenia, ale i uzyskania dobrego wyniku. I może to mnie zgubiło w drugim skoku, że chciałem za dużo - zakończył 23-letni reprezentant Polski.