TOP6 i co dalej? Sezon w wykonaniu maluczkich
Jedną z największych bolączek dzisiejszych skoków narciarskich jest ich hermetyczność. Łupy na skoczniach dzielą między sobą przedstawiciele wyłącznie sześciu nacji: Austrii, Norwegii, Słowenii, Polski Niemiec i Japonii. Droga na podium od kilku sezonów dla zawodników spoza tej szóstki jest z różnych powodów zamknięta. Warto jednak przez chwilę bliżej przyjrzeć się pozostałym nacjom, które zostały sklasyfikowane w tegorocznym Pucharze Narodów, bowiem i wśród nich znaleźć można kilka ciekawych postaci.
Puchar Narodów 2022/23:
1. Austria - 7093 pkt.
2. Norwegia - 5631 pkt.
3. Słowenia - 5573 pkt.
4. Polska - 4889 pkt.
5. Niemcy - 4512 pkt.
6. Japonia - 2035 pkt.
7. Szwajcaria - 782 pkt.
Początek sezonu zwiastował najgorszą od lat zimę dla Helwetów. Niemniej w styczniu zła karta zaczęła się powoli odwracać. Interesujący jest fakt, że we wszystkich trzech konkursach drużynowych w których udział brali podopieczni trenera Ronny'ego Hornshucha (Puchar Świata, mistrzostwa świata) okazywali się lepsi od teoretycznie mocniejszej reprezentacji Japonii, wskakując za każdym razem do czołowej szóstki. 42-letni Simon Ammann w drugiej części sezonu pokazał, że wciąż można na niego liczyć. Gregor Deschwanden po raz trzeci z rzędu uplasował się na 26. pozycji w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, najwyższej w karierze. Słabą zimą zanotował Kilian Peier, ale to akurat pokłosie kontuzji, która zabrała mu kilka miesięcy przygotowań do sezonu. Peier jest swoją drogą ostatnim zawodnikiem spoza TOP6, który zajął miejsce na podium zawodów Pucharu Świata. Miało to miejsce w grudniu 2019 roku w Niżnym Tagile. Najlepszy sezon w karierze zanotował Dominik Peter, który jednak obraził się na swoich przełożonych i przedwcześnie zakończył sezon, ale największą helwecką niespodzianką okazał się młody Remo Imhof. Najpierw bardzo dobrze zaprezentował się podczas mistrzostw świata juniorów, a potem coraz śmielej rozpychał się łokciami w dorosłych skokach. Przypomnijmy, że wraz z końcem sezonu stanowisko trenera Szwajcarów opuścił Ronny Hornschuh.
8. Finlandia - 459 pkt.
Nic nie wyszło z zapowiadanych przez dyrektora sportowego Mikę Kojonkoskiego 1000 fińskich punktów w Pucharze Narodów. Swój życiowy sezon zanotował co prawda Niko Kytoesaho, ale 77 oczek starczyło ledwie na 37 miejsce w generalce. Pozycję niżej znalazł się Antti Aalto. Prawdziwą klęską dla Finów okazał się konkurs drużynowy podczas mistrzostw świata w Planicy, podczas którego dali się oni wyprzedzić Amerykanom i nie awansowali do drugiej serii. Porażkę tę częściową udało się przykryć konkursem mikstów, w którym Kytoesaho i Aalto z pomocą koleżanek doskoczyli do szóstego miejsca. Promykiem nadziei dla Soumi okazał się Vilho Palosaari, mistrz świata juniorów z Whistler. To jednak za mało, by zaspokoić apetyty fińskich kibiców i ekspertów. - Nie trzeba być wielkim znawcą, by zobaczyć, że przyjście Miki Kojonkoskiego nie zrobiło różnicy - irytował się Janne Ahonen w rozmowie z portalem Yle.fi. Dostało się też samym zawodnikom, którym legendarny skoczek zarzucił rażące braki fizyczne. Trwającą od 2020 roku współpracę z kadrą Finlandii zakończył po sezonie 48-letni Janne Väätäinen. Powodem miały być względy prywatne. Fin, który ma żonę i dziecko w Japonii, uznał, że dalsze dzielenie życia pomiędzy dwa kontynenty jest już niemożliwe.
9. Włochy - 415 pkt.
Sporo świeżości wniósł nowy trener David Jiroutek do drużyny Włoch. 33 miejsce Giovanniego Bresadoli w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata to najlepszy rezultat włoskiego skoczka od... 20 lat, kiedy to ostatni sezon w karierze zanotował Roberto Cecon (31 miejsce). Po kilku latach głębokiej zapaści momentami zaczął budzić się wicemistrz świata juniorów z 2017 roku Alex Insam. On także ma za sobą najlepszą zimę. Dalej jest już jednak gorzej. Francesco Cecon przez cały sezon jeździł z kolegami na zawody Pucharu Świata, ale awans do "30" w którymś z konkursów był poza jego zasięgiem. Teoretycznie czwarty do brydża Andrea Campregher to na razie poziom Pucharu FIS.
10. USA - 356 pkt.
Dla Amerykanów był to bardzo udany sezon, a wpływ miało na to m.in. rozpoczęcie współpracy z reprezentacją Norwegii. Ale ten temat szeroko poruszaliśmy w tym >>>artykule<<< i tu właśnie odsyłamy wszystkich zainteresowanych.
11. Czechy - 72 pkt.
Co roku wydaje się, że czeskie skoki nie mogą już upaść niżej, a potem okazuje się... cóż, że mogą. Cały indywidualny dorobek tej zimy w wykonaniu naszych południowych sąsiadów to 12 punktów Romana Koudelki i Radka Rydla. Z tych 12, 11 zostało zdobytych w słabiutko obsadzonych zawodach w Rasnovie. Pozostałe oczka do Pucharu Narodów udało się zdobyć jeszcze za sprawą konkursów zespołowych, ale tam Czesi ogrywali tylko absolutnych słabeuszy. Szczegółowy plan naprawy skoków w swoim kraju przygotował Filip Sakala, który w trakcie zimy zakończył karierę. Były już skoczek opracował obszerny program zakładający pracę u podstaw, mający na uwadze każdy aspekt niezbędny do powrotu tamtejszych skoczków na powierzchnię. Sakala musiałby jednak uzyskać najpierw "władzę wykonawczą" w swojej federacji, by móc wcielić w życie założenia, których jest autorem razem z innym byłym skoczkiem, Vitem Hackiem. Przypomnijmy, że w trakcie sezonu z posadą trenera Czechów pożegnał się Słoweniec Vasja Bajc.
12. Estonia - 64 pkt.
Krążą pogłoski, że wraz z odejściem Janne Väätäinena, Artti Aigro może stracić miejsce w drużynie Finlandii, z którą trenował od kilku lat. Można powiedzieć, że blisko 24-letni zawodnik skakał tej zimy na poziomie, do którego zdążył przyzwyczaić kibiców skoków. 33 zdobyte punkty pozwoliły mu zająć 49 miejsce w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata. Dla Kevina Maltseva z kolei ostatni sezon był o tyle przełomowy, że w Innsbrucku zdobył swój pierwszy, upragniony i długo wyczekiwany punkt Pucharu Świata. Paradoksalnie jednak po tym sukcesie zanotował trwający aż do końca zimy wyraźny regres. Niemniej był to dopiero drugi sezon w historii, w którym dwóch reprezentantów Estonii zdobyło punkty Pucharu Świata.
13. Bułgaria - 63 pkt.
Pierwsze tygodnie sezonu mogły wskazywać na to, że ta zima będzie najlepszą dla Władimira Zografskiego. Podopieczny Grzegorza Sobczyk potem spuścił jednak z tonu. Niemniej 39 miejsce na koniec zmagań to i tak jego trzecie najlepsze osiągnięcie w karierze. Nie jest tajemnicą, że jednoosobowa reprezentacja Bułgarii nie posiada żadnego zaplecza zawodniczego. Największa czynna skocznia w kraju to... obiekt K-15. Nieliczni młodzi adepci skoków zmuszeni są odbywać treningi na zagranicznych skoczniach.
14. Rumunia - 57 pkt.
19 lutego przeszedł do historii jako dzień, w którym pierwsze w historii punkty do klasyfikacji generalnej zdobył reprezentant Rumunii, konkretnie Daniel Andrei Cacina. 21-letni skoczek zajął 29 miejsce w Rasnovie. - Muszę przyznać, że pomimo dobrego skoku we wczorajszym prologu w ogóle się tego nie spodziewałem. Co tu dużo mówić jestem bardzo zadowolony z tego wyniku - powiedział tuż po zawodach bohater gospodarzy. - Do tej pory sezon był dla mnie trudny, a wręcz bezlitosny. Ale nie miałem żadnych kryzysów, załamań. Jestem szczęśliwy, że mogę uprawiać tę dyscyplinę sportu - zapewniał. Pozostałą pulę punktów do Pucharu Narodów zdobyli Rumunii poprzez słabo obsadzone zawody duetów i mikstów. Generalnie rzecz biorąc punkty Caciny nieco zamazują obraz sytuacji, bo spodziewanego progresu od lat w Siedmiogrodzie nie widać.
15. Ukraina - 41 pkt.
O występach Jewhena Marusiaka w tym sezonie pisaliśmy już całkiem sporo. Warto jednak przypomnieć, że oprócz nadspodziewanie dobrych wyników w Pucharze Świata i na mistrzostwach świata, 23-letni skoczek został pierwszym w historii ukraińskim skoczkiem, który wygrał zawody rangi Pucharu Kontynentalnego. 23-letni zawodnik zdeklasował rywali podczas rywalizacji w Klingenthal. O tym sukcesie opowiedział nieco szerzej podczas niedawnego wywiadu z portalem Xspot.ua: - Pierwszego dnia zawodów liczyłem na więcej niż siódme miejsce, które zająłem. Zmieniały się jednak warunki pogodowe i było mi ciężko. Zależało mi, by wziąć udział w ceremonii kwiatowej dla czołowej szóstki. Było to bardzo irytujące. Drugiego dnia skoczyłem dobrze, ale sądziłem, że to skok na co najwyżej czołową "10". Tymczasem skończyła się pierwsza seria i okazało się, że jestem pierwszy i wtedy zacząłem mieć lekką tremę. Skoncentrowałem się jednak na drugim skoku i skoczyłem najlepiej, jak wtedy potrafiłem.
Więcej o sezonie w wykonaniu Ukraińców pisaliśmy >>>TUTAJ<<
16. Kanada - 35 pkt.
Próżno szukać sygnałów, które sugerowałyby, że do skakania planuje wrócić Mathew Soukup. Barw Kanady samotnie broni wciąż Mackenzie Boyd-Clowes. W tym sezonie zaliczył jeden solidny występ - 13. miejsce w Lake Placid. Ponadto tylko czterokrotnie plasował się w strefie punktowej. Brązowy medalista olimpijski może zatem z zazdrością spoglądać na koleżanki z kobiecej kadry i sukcesy, które odnoszą. Tej zimy na skoczni w zawodach FIS pokazał się jeszcze tylko jeden Kanadyjczyk. Podczas mistrzostw świata juniorów w Whistler gospodarzy reprezentował Tarik Vanwieren. Zajął ostatnie miejsce po skoku na 48 metrów na skoczni o rozmiarze 105 m. Za swój wyczyn uzyskał całe 3,2 pkt...
17. Turcja - 16 pkt.
16 punktów zdobytych przez Fatiha Ardę Ipcioglu to wynik poniżej możliwości Turka, który na pewnym etapie sezonu osiągnął naprawdę solidną, wysoką formę. Ograniczenia ze strony rodzimej federacji nie pozwoliły mu jednak wziąć udziału w części konkursów, w tym w "punktodajnych" zawodach w Rasnovie. O sporym pechu mógł mówić podczas mistrzostw świata w Planicy. Na treningach skakał regularnie na poziomie drugiej dziesiątki. W konkursach trafiły mu się bardzo niekorzystne warunki wietrzne. Skończyło się na 29. i 37. miejscu. Spore postępy poczynił Muhammed Ali Bedir. W grudniu zajął piąte miejsce podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Ruce, w lutym skokiem na 212,5 metra ustanowił rekord swojego kraju. Dość regularnie przechodził kwalifikacje do konkursów.
18. Kazachstan - 12 pkt.
Punkty Pucharu Świata wywalczone przez reprezentanta Kazachstanu to zawsze wydarzenie na dużą skalę wszak zdarza się ono niezwykle rzadko. W sezonie 2019/20 do finałowej serii zawodów wskakiwał trzykrotnie Siergiej Tkaczenko, zatrzymując w ten sposób dziesięcioletnią kazachską indolencją. Na starcie ostatniego sezonu w Wiśle premierowe dwa punkty zdobył 18-letni Danił Wasiljew. - 29. miejsce w Wiśle ma być ledwie początkiem i wstępem do udanej zimy. To niezła pozycja, ale moje oczekiwania sięgają znacznie wyżej. Chcę regularnie w tym sezonie plasować się w czołowej "20", ewentualnie "30" poszczególnych konkursów. To plan na teraz. W przyszłości widzę siebie w zupełnie innym miejscu - zapowiadał młody Kazach po swoim sukcesie. Ale rzeczywistość okazała się dość brutalna. Wasiljew zdobył jeszcze potem medale Uniwersjady, zajął 7 miejsce podczas MŚJ, ale w Pucharze Świata już nie poszalał. Pozostałe 10 punktów do Pucharu Narodów zdobył wraz ze Swiatosławem Nazarenką w konkursie duetów w Lake Placid.