Strona główna • Amerykańskie Skoki Narciarskie

Dostał organy od dwóch żywych dawców - jak były skoczek uciekł przed śmiercią

Ta historia zdarzyła się naprawdę, choć sprawia wrażenie żywcem wyjętej ze scenariusza filmowego dramatu bądź z kart książki o nawet nienaturalnie przerysowanej fabule. To opowieść o ludzkiej niedoli, ale też o miłości, przyjaźni i poświęceniu dla drugiego człowieka. Co najważniejsze i najpiękniejsze w tej historii, to to, że kończy się happy endem. 


16-letni olimpijczyk

Raymond "Randy" Weber na nartach zaczął jeździć w 1980 roku, w wieku 3 lat, ale już jako ledwo odrastający od ziemi dzieciak potrzebował większej dawki adrenaliny. Będąc sześciolatkiem, trafił w końcu na skocznię w swoim rodzinnym Steamboat Springs i szybko zachłysnął się nową dyscypliną. Miał zaledwie 16 lat, gdy został po raz pierwszy olimpijczykiem. W 1994 roku w Lillehammer zajął 44. i 53. miejsce. Był jednym z czterech zawodników z rocznika 1977 na liście startowej konkursów igrzysk. Obok Białorusina Aleksandra Siniauskiego, Francuza Nicholasa Dessuma i Janne Ahonena. Swoją drogą do startu w tej imprezie przymierzany był w ostatniej chwili jeszcze jeden skoczek urodzony w tym roku, który podobnie jak Ahonen w przyszłości mocno namiesza w swojej dyscyplinie. Na dołączenie go do olimpijskiej ekipy było jednak trochę za późno. Ów skoczek nazywał się Adam Małysz.

Ale wróćmy do Webera. Cztery lata później na igrzyskach w Nagano uplasował się na 50. i 49. pozycji. Jako jeden z nielicznych amerykańskich skoczków połowy lat 90. był w stanie zdobywać punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Swój życiowy konkurs zanotował w Predazzo w 1995 roku. Zajął wtedy bardzo wysokie szóste miejsce, a wyprzedziły go tylko gwiazdy tamtej epoki: Mika Laitinen, Ari-Pekka Nikola, Andreas Goldberger, Janne Ahonen i Lasse Ottesen. Kilkukrotnie stawał na podium Pucharu Kontynentalnego, pięć razy świętował zdobycie tytułu mistrza Stanów Zjednoczonych. Karierę zakończył bardzo wcześnie bo wieku niespełna 21 lat, w 1998 roku. Jego fiński rówieśnik i kolega z listy startowej igrzysk w Lillehammer zrobił to całe dwadzieścia lat później. A i tak nie do końca, ale to już zupełnie inna historia. Raymond Weber po sportowym życiu odnalazł się w branży motoryzacyjnej.

Nerka od brata

W 2016 roku u Randy'ego pojawiła się dziwna wysypka. Wbrew pierwszym podejrzeniom podłożem zmian na ciele nie była alergia. Okazało się, że pod skórą byłego skoczka pękają naczynia krwionośne i powodują powstawanie małych siniaków. Na ostrym dyżurze stwierdzono, że przyczyną jest choroba Henoch-Schonlein Purpura Vasculitis znana też jako HSP. Przez pewien czas sytuację łagodziły leki sterydowe, mimo że zostawiały swój ślad w organizmie. Jesienią 2020 roku choroba zaczynała pokazywać swoje bardziej agresywne oblicze. Randy czuł bardzo silne, migrenowe bóle głowy, miał opuchniętą część ciała, drastyczne wzrosło mu ciśnienie, był na skraju wylewu, wreszcie jego nerki zaczynały szwankować. Pojawiła się konieczność przeszczepu. Ale to nie wszystko. Po dokładnych badaniach okazało się, że transplantacji wymaga również wątroba. Oba organy musiały zostać pobrane od żywego dawcy.

- Koniecznością był powrót do trybu życia, który prowadziłem jako sportowiec, aby łatwiej przejść przez cały ten proces, który wiązał się z chorobą – mówił Weber. - Po otrzymaniu diagnozy byłem zmuszony zmienić dietę, trzymać się ścisłego reżimu narzuconego przez lekarza, tak jak kiedyś przez trenera. Musiałem codziennie pracować, aby zachować pozytywne nastawienie, zdrowie fizyczne i psychiczne - tłumaczył. A nie było o to łatwo. Rokowania lekarzy, w przypadku braku możliwości wykonania przeszczepu, były bardzo złe.

Rozpoczęło się poszukiwanie dawców. Pierwszym, naturalnym kandydatem stał się starszy brat Randy'ego, Geol. Rodzeństwo było sobie bardzo bliskie. To Geol pokazał młodszemu bratu skoki narciarskie, ale sam poszedł niedługo potem w kierunku piłki nożnej. Dziś pracuje w szkole jako nauczyciel wiedzy o społeczeństwie. Zdecydował, że odda bratu nerkę. To było jednak za mało. Przy tak fatalnie funkcjonującej wątrobie, nowa nerka mogła i tak stać się całkowicie bezużyteczna....

Wątroba od przyjaciółki

Kelly Williams poznała Randy'ego przez swojego partnera Johna Alleya, trenera zapasów w Columbine High School. Syn Randy'ego, Espen, był podopiecznym trenera Alleya. Weber bardzo angażował się w działalność klubu, a kontakty ze szkoleniowcem i jego małżonką stawały się coraz bardziej zażyłe. Trzeba od razu zaznaczyć, że Kelly jest zdecydowanie nietuzinkową postacią. W wieku 17 lat wstąpiła do armii amerykańskiej.

W 2006 roku była odpowiedzialna za bezpieczeństwo swojego plutonu podczas misji w Faludży, w Iraku. - W wojsku nauczyłam się, że jeżeli ktoś potrzebuje pomocy, a ja mogę mu pomóc, to po prostu pomagam - mówi. Postanowiła oddać Weberowi fragment swojej wątroby. Najpierw musiała jednak rzecz jasna przejść całą serię testów i badań. Podjąć ostateczną decyzję o rezygnacji z macierzyństwa. Dopiero, gdy otrzymała zielone światło od lekarzy, powiedziała Weberowi, że to ona będzie dawczynią. Ten popłakał się i długo nie mógł wydobyć z siebie słowa. 

Cała procedura przygotowania do operacji przedłużała się z powodu pandemii Covid-19, ale ostatecznie na 23 lutego 2022 roku zaplanowano termin transplantacji. Podwójny przeszczep od żywych dawców jest bardzo skomplikowany i nie zdarza się często, ale Weber trafił w dobre ręce. Dr Elizabeth Pomfret i dr James Pomposelli to małżeństwo specjalistów zaprawionych w takich bojach. Niemniej ryzyko związane z taką transplantacją było bardzo duże. Nigdy do końca nie da się przewidzieć, jak zareagują organizmy zarówno dawcy jak i biorcy. Całość działań lekarzy trwała ponad 10 godzin i zakończyła się powodzeniem, jednak żeby móc odtrąbić pełen sukces, trzeba było poczekać jeszcze trochę czasu. U pacjenta pojawiła się zakrzepica tętnicy wątrobowej. Przez kilka miesięcy po operacji Weber był stałym bywalcem szpitala. - Trochę to trwało, ale w końcu jego nowa wątroba i nerki zaczęły działać idealnie! - cieszył się Pomposelli. 

Epilog jak z filmu

Niemniej zdrowie dawców przez jakiś czas było mocno nadwyrężone. Organizm Geola nie od razu radził sobie optymalnie z jedną nerką. Brat Randy'ego musiał długo walczyć z silnym, przewlekłym bólem. Jeszcze gorzej sytuację zniosła Kelly, która zmagała się ze skrajnym wyczerpaniem. -  Powiedzieli mi, że 80% odrastania wątroby ma miejsce w ciągu pierwszych 30 dni. To był trudny czas, zwłaszcza pierwsze dwa tygodnie były brutalne. Nawet spanie czy zwykłe poruszanie się było wielkim wyzwaniem. Po miesiącu sytuacja zaczęła się stabilizować - opowiadała Williams, która stała się gorącą orędowniczką transplantacji organów od żywego dawcy, a swoje doświadczenia wykorzystuje jako źródło informacji dla każdego, kto jest tym tematem zainteresowany.

Cała historia ma stricte filmowe zakończenie. Największą motywacją dla Kelly, by wrócić jak najszybciej do pełnej sprawności, był zaplanowany na lipiec ubiegłego roku ślub z wieloletnim przyjacielem, Johnem. Obiecała sobie, że na swoim weselu będzie tańczyć i szampańsko się bawić. Tak też się stało. Na uroczystości nie mogło zabraknąć Webera, który wzruszył gości do łez emocjonalnym przemówieniem.  - Kelly, John, nigdy nie będę w stanie wystarczająco wam podziękować za ten niesamowity prezent, za dar życia, który od was otrzymałem. Kocham Was! - mówił łamiącym się głosem.

- Rekonwalescencja była trochę dłuższa i trudniejsza niż się spodziewałem zaraz po udanej operacji. Niemniej, czuję się teraz naprawdę dobrze. To niesamowite. Mam czasem ochotę zrobić coś szalonego. Na przykład pójść na studia i zostać prawnikiem - powiedział niedawno portalowi Uchealth.org uradowany Randy, który dzięki pomocy bliskich oszukał przeznaczenie i dostał od losu drugie życie.

Opracowano na podstawie:

Uchealth.org

Stamboatpilot.com

źródła własne