Litwini budują drużynę w skokach narciarskich!
Od kilu dni w bazie FIS w kategorii "skoki narciarskie" figurują nazwiska sportowców z Litwy. Choć zdarzało się w przeszłości, że poszczególni zawodnicy byli omyłkowo klasyfikowani przez system jako przedstawiciele nie swoich dyscyplin, to tym razem nie ma mowy o pomyłce. Można oficjalnie potwierdzić, że Litwini po wielu latach będą próbowali wrócić do rodziny skoków narciarskich.
"Wznawiamy działaność w zakresie skoków narciarskich"
- To zabawne, ale od kilku dni dostaję zapytania z Polski dotyczące mojego FIS Code w skokach narciarskich, możesz mi wyjaśnić o co chodzi? - pyta, śmiejąc się, Kotryna Maldutyte, na co dzień przedstawicielka narciarstwa dowolnego, jedna ze sportsmenek widniejących we wspomnianej bazie na stronie Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Wyjaśniam, że polscy kibice są fanatykami tej dyscypliny i często wieści spoza głównego nurtu interesują ich najbardziej. - Tak, mogę potwierdzić, że skoki narciarskie to moja nowa dyscyplina sportu. Razem z innymi litewskimi narciarzami odbędziemy tego lata pierwszy obóz na skoczni. Nie znam na razie wielu szczegółów, dopiero startujemy - informuje 28-letnia narciarka.
O szczegóły pytamy zatem prezesa Litewskiego Związku Narciarskiego, Remigijusa Arlauskasa. - Tak, wznowiliśmy naszą działalność w zakresie skoków narciarskich i kombinacji norweskiej - z dumą informuje nas działacz. - Długo nic się u nas nie działo w tym zakresie. Prawdopodobnie ostatnie oficjalne mistrzostwa Litwy odbyły się w 1976 roku, choć niektóre małe skocznie były aktywne jeszcze mniej więcej w połowie lat 90.
- Kiedy zostałem prezesem Litewskiego Związku Narciarskiego w 2010 funkcjonowało u nas tylko narciarstwo biegowe i alpejskie. Przyszedłem z pomysłem, by w najbliższej przyszłości rozwijać wszystkie dyscypliny olimpijskie i powiedziałem publicznie, że pewnego dnia zobaczymy również Litwinów latających na skoczni. Żeby nie być gołosłownym przytoczę kilka faktów. Już w 2010 roku powołaliśmy do życia sekcję narciarstwa dowolnego i snowboardu. Rok później zaczęliśmy tworzyć drużyny snowcrossu i snowboardcrossu, zbudowaliśmy też pierwszy snowpark na Litwie. W 2011 roku nasza zawodniczka, Juste Modesta Morauskaite, zajęła już 19. miejsce na mistrzostwach świata juniorów w w tej drugiej dyscyplinie - wylicza Arlauskas.
Chińczycy inspiracją
- W latach 2016-17 nasi zawodnicy startują na młodzieżowych igrzyskach olimpijskich i Uniwersjadzie, a w 2019 roku w konkurencji Big Air w snowboardzie reprezentant Litwy, Motiejus Morauskas, zdobywa srebrny medal Olimpijskiego festiwalu młodzieży Europy. Następne lata to kolejne sukcesy naszych zawodników na różnych poziomach rozgrywkowych. Sam Morauskas wygrał już między innymi zawody Pucharu Europy i zajął miejsce w czołowej "30" zawodów Pucharu Świata. A to tylko część wyników, którymi możemy się pochwalić. Mówię, o tym, by pokazać, że wszystko za co się zabieramy, traktujemy bardzo poważnie - zaznacza prezes litewskiej federacji.
- Teraz przyszedł czas na skoki narciarskie i kombinację norweską - zapowiada Arlauskas. - Stwierdziłem po Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2022 roku, że jeśli Chiny mogą zbudować skoki od zera, to my też możemy to zrobić, zwłaszcza, że mamy w tej dyscyplinie tradycje. Stworzymy drużyny przy wsparciu naszych sąsiadów z Polski, Estonii, przyjaciół m.in. ze Skandynawii, Austrii i Szwajcarii. Będziemy działać oczywiście w porozumieniu z FIS. Musimy odbudować skocznię narciarską w Ignalinie w Wilnie, prawdopodobnie wybudujemy nową w Druskiennikach, gdzie mamy teraz raj dla narciarzy i snowboardzistów "Snow Arena". Tyle mogę powiedzieć na dziś. Więcej informacji ogłosimy w najbliższej przyszłości.
Trzeszcząca tafla jeziora
Pierwsza skocznia z prawdziwego zdarzenia powstała na Litwie w 1937 roku w miejscowości Zarasai i pozwalała na uzyskiwanie około czterdziestometrowych odległości. Rok później gościła zawodników w ramach lokalnych igrzysk, w których udział oprócz gospodarzy wzięli sportowcy z Łotwy, Finlandii i Estonii. W dalszym rozwoju ośrodka przeszkodził wybuch II Wojny Światowej. W 1944 roku wycofujące się z tych terenów wojska hitlerowskie wysadziły drewnianą konstrukcję.
Po całym kraju, także w stołecznym Wilnie, rozsiane były niewielkie skocznie, ale na poważniejszy obiekt przyszło Litwinom czekać do lat 60. W 1965 roku na 38-metrowej skoczni w Ignalinie rozegrano pierwsze mistrzostwa Litwy. Żywot skoczni nie trwał jednak szczególnie długo. Drewniana konstrukcja zaczęła niszczeć, a w drugiej połowie lat 70. entuzjazm do skakania na nartach nieco na Litwie opadł. Według danych z portalu Skisprungschanzen.com obiekt został jeszcze na krótko reaktywowany na początku XXI wieku.
Jednym z najlepszych skoczków w historii skoków na terenach Litwy był urodzony przed wojną w Wilnie Polak, Zbigniew Kiwert, który podczas zawodów o mistrzostwo tego kraju zdobył łączenie cztery złote i pięć srebrnych medali. Na podium tych zawodów stawał też jego o osiem lat młodszy brat Kazimierz.
Przed kilkunastoma laty w „Tygodniku Litewskim” ukazał się artykuł autorstwa Henryka Mażula, który opisywał od kulis ówczesne zawody w skokach narciarskich. "Entuzjazm wśród tych, co chcieli skakać, był wręcz nieopisany. Jechali do Ignaliny, jednego dnia w pocie czoła nosili śnieg na wierzchołek skoczni (nieraz było tego nawet ponad 500 worków), ubijali go, a dopiero potem skakali." - czytamy w artykule.
"Ten entuzjazm udzielał się też widzom. Gromadziło się ich po kilka tysięcy, żywo reagujących na wyczyn każdego śmiałka i kwitujących go brawami. W Ignalinie na uroczyste otwarcie skoczni, które zaszczycił sam ówczesny pierwszy sekretarz partii litewskich komunistów Antanas Sniečkus, ściągnęły tłumy tak liczne, że zaczęła pod nimi trzeszczeć służąca za widownię zlodowaciała tafla jeziora. Konkursy skoków gromadziły nawet po 40-50 uczestników, choć prawdziwych była połowa tego. Resztę stanowili farbowani studenci, gdyż uczelnie, aby nie dostać zer w międzyuczelnianej rywalizacji, wystawiały do zawodów na skoczni co odważniejszych, którzy mieli jednak ze skokami tyle, co piernik z wiatrakiem." - pisał Mażul.