Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

"Mam się dobrze, jest ogień" - igrzyska w 2026 roku możliwym celem Eisenbichlera

Dla Markusa Eisenbichlera ostatnia zima, zakończona 15. miejscem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i okraszona zaledwie jednym pucharowym podium, była najsłabszą od czterech lat. Niemiecki skoczek zapewnia jednak, że nie brakuje mu motywacji do dalszej walki w kolejnych sezonach.

Podopieczny Stefana Horngachera nie miał czasu na wakacje po intensywnej zimie, ale nie uważa też, by były mu one specjalnie potrzebne - Od razu po ostatnich zawodach w Planicy udałem się do Policji Federalnej, gdzie szkolę się na komisarza. Po zakończeniu kariery chciałbym tam zostać i pracować jako trener lub instruktor. Dlatego jestem w szkole sportowej w Bad Endorf od poniedziałku do piątku, uczęszczam na zajęcia od 7:00 do 15:30. Normalna codzienność, bardzo to lubię - zaznacza mistrz świata z 2019 roku.

Z minionej zimy nie może być szczególnie zadowolony. Umiarkowaną satysfakcję sprawiły mu tylko wyniki podczas mistrzostw świata w Planicy, gdzie zajął indywidualnie 5. i 13 lokatę. - Będę szczery: nie było dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie sezonu - przyznaje Niemiec. - Turniej Czterech Skoczni był totalną katastrofą. Potem było nieco lepiej, a występ na mistrzostwach świata był w porządku. Nie jestem już najmłodszy, latem doznałem kilku kontuzji. Czasami kłuło mnie w kolanie, czasem w plecach lub kostce. Trochę walczyłem ze sobą przez cały sezon. Nie jest też tak, że jestem całkowicie niezadowolony. Wciąż jestem w pierwszej piętnastce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Z pewnością to nie jest to, do czego dążę, ale na krótką metę trzeba to docenić - uważa.

Po ubiegłorocznym sezonie u Eisenbichlera pojawiły się symptomy wypalenia zawodowego. Miał problemy emocjonalne, w głowie pojawiały się nawet myśli o zakończeniu kariery. - W tej chwili mam się bardzo dobrze, jest ogień - zapewnia. -  Środowisko, w którym przebywam musi mi pasować - i w tej chwili tak jest. Szczególnie pomaga mi szkolenie policyjne. Bo pokazuje mi, że świat to nie tylko skoki narciarskie. Dla mnie ważne jest to, że po zakończeniu kariery sportowej nie zostanę z niczym. Perspektywa pracy w policji federalnej jest na wagę złota. Mam tu wsparcie, mam wyjątkowo dobrą atmosferę w pracy. I wiem, że gdybym teraz z jakichś powodów musiał przestać skakać, nie byłoby to dla mnie katastrofą - uważa.

Jak długo zamierza zatem jeszcze skakać na nartach? - Naprawdę jeszcze nie wiem. Już nie raz chciałem to rzucić. Ale jakoś nie mogę odpuścić sobie skoków narciarskich. Teraz patrzę z sezonu na sezon. Ale są pewne czynniki, na które nie mam wpływu. Wiek, zdrowie. I oczywiście jest rodzina. Nie chcę jednak wykluczać możliwości, że będę kontynuował karierę aż do igrzysk olimpijskich w 2026 roku - wyjaśnia 32-letni reprezentant klubu TSV Siegsdorf.