"Duże święto" - Adam Małysz o skokach na krakowskich igrzyskach
- Pogoda jest, jaka jest. Przechodzi jakiś front, wieje i leje. Nie jest łatwo i myślę, że przełożenie zawodów było dobrą decyzją. W czwartek ma być znacznie lepiej i miejmy nadzieję, że czeka nas równy oraz ładny konkurs - powiedział Adam Małysz po przerwaniu środowego konkursu indywidualnego mężczyzn na Średniej Krokwi, który miał odbyć się w ramach Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023.
Czołowi polscy skoczkowie nie sprawili, że teren wokół kompleksu Średniej Krokwi im. Bronisława Czecha wypełnił się kibicami po brzegi. - Może pogoda trochę zniechęciła kibiców? Trybuny na Średniej Krokwi to nowość, dobudowano je przed tymi igrzyskami. Mówiliśmy już o nich podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata juniorów w narciarstwie klasycznym, na które nie dało się wpuścić kibiców. Teraz udało się i trybuny powstały. Fajnie, gdyby były wypełnione... Mam nadzieję, że stanie się tak w czwartek, kiedy pogoda ma być znacznie lepsza. Po przyjeździe do Zakopanego byłem jednak w szoku. Mamy wakacje, a ludzi nie ma dużo. Ma to wpływ na frekwencję na skoczni - uważa Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Skoki narciarskie debiutują tego lata w programie Igrzysk Europejskich. - Myślę, że to ukłon w stronę skoków. Mamy tutaj letnie dyscypliny, a my zostaliśmy zaproszeni i cieszymy się, że możemy w tym uczestniczyć. To duże święto, w Polsce jeszcze nie było tak dużej imprezy. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie fajnie rozegrane, bo opinia idzie w świat - zaznacza 45-latek.
Pierwszą z konkurencji skokowych była indywidualna rywalizacja kobiet na Średniej Krokwi, podczas której Harald Rodlauer zadebiutował w roli szkoleniowca Polek. - Dopiero zaczynają, więc trzeba dać trochę czasu. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzeba spokoju i czasu, by postęp był widoczny. W konkursie indywidualnym nie było go widać, niektórzy mogą czuć się rozczarowani, ale byłem sportowcem i wiem, że trzeba cierpliwości, by postęp był zauważalny - przypomina czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.
Czym dla zawodników jest rywalizacja na tym etapie lata? - Jest to bardzo wczesna pora. W czerwcu skoczek narciarski jest na początku przygotowań do zimy. Nie jest to proste zadanie. Różni zawodnicy i trenerzy podchodzili do tych zawodów z przymróżeniem oka. Większość przyjechała tutaj jednak w najlepszych składach, ze względu na rangę imprezy. To sport zimowy i pod kątem tego okresu się trenuje, ale wszyscy będą starać się, by osiągać jak najlepsze wyniki - twierdzi wiślanin.
- Skoki narciarskie stają się dyscypliną całoroczną. Nie jest to już tylko zima. Sprawy zmierzają w kierunku skoków hybrydowych. Musimy robić wszystko, by zachęcić organizatorów oraz kibiców, żeby ta dyscyplina nie straciła na jakości i była popularna przez cały rok, nie tracąc na jakości - kontynuuje Małysz, nawiązując do rozszerzającego się terminarza międzynarodowych zawodów.
Małysz pod zakopiańską areną odniósł się także do ucinania kwot startowych najlepszym ekipom, co czeka nas już od tego lata. - Wszystko zmierza w kierunku promowania słabszych nacji, by teoretycznie były równe szanse. Niestety, sport nigdy nie był i nie będzie równy. Zawsze wygrywają najlepsi. Polska też nie królowała w skokach i musieliśmy sobie z tym radzić. Udało się pozyskać na tyle duże zainteresowanie rządu, ministerstwa i kibiców, że teraz jesteśmy jednym z krajów, w którym skoki narciarskie są bardzo popularne. Ciągniemy to trochę, więc dla nas jest to krzywdzące - nie ukrywa działacz.
Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela