Strona główna • Japońskie Skoki Narciarskie

Miał zostać robotnikiem portowym, szyje kombinezony Japończykom. "Jest czarodziejem"

Stian André Skinnes po zakończeniu niezbyt imponującej kariery skoczka narciarskiego, miał plany, by zostać robotnikiem portowym w Drammen, a w wolnych chwilach jeździć na nartach. Wszystko zmienił jednak telefon od przedstawiciela reprezentacji Japonii.


Skinnes zdecydowanie nie był wybitnym skoczkiem. Nie zdobył nigdy nawet punktów Pucharu Kontynentalnego, trzy podia wywalczone w FIS Cup to wszystko, czym od biedy może się pochwalić Norweg. W styczniu 2017 roku dwukrotnie zajął frustrujące 31 miejsce podczas FC w amerykańskim Eu Claire i zakończył swoją przygodę na skoczniach.

Jeszcze jako skoczek kupił ze zniżką studencką maszynę do szycia zaintrygowany pracą swojego przyjaciela, który szył kombinezony norweskim dwuboistom. Stian zaczął przygotowywać kombinezony norweskim skoczkom i choć robił to na małą skalę, to wieść o jakości szytego przez niego sprzętu szybko rozeszła się w środowisku. Latem 2017 roku otrzymał telefon z propozycją współpracy z reprezentacją japońskich skoczków. Sytuacja ta wprawiła go w całkowite zdumienie, ale spakował swój sprzęt i poleciał do Paryża na spotkanie z przedstawicielami azjatyckiej drużyny.

Na miejscu uszył trzy próbne kombinezony, które tak się spodobały Japończykom, że zaprosili go na dalsze rozmowy do Tokio. - Nie miałem żadnych oczekiwań w związku z tą współpracą, a okazało się, że mam odpowiadać za ich kombinezony podczas igrzysk olimpijskich - opowiada Skinnes stacji NRK.

Stian jest po prostu fantastyczny - mówi Ryoyu Kobayashi. - On jest czarodziejem - dodaje Sara Takanashi. - Cieszę się, że mogę z nim pracować, jest osobą o tysiącu pomysłów - uważa japońska skoczkini. - Posiadanie w sztabie człowieka z pełną wiedzą na temat przygotowania sprzętu jest dziś kwestią decydującą - twierdzi trener wyżej wymienionej dwójki Fin Janne Väätäinen.

Skinnes pracował dla Japończyków podczas dwóch ostatnich edycji Zimowych Igrzysk Olimpijskich, a jego obecna umowa obowiązuje do 2026 roku czyli do czasu igrzysk w Cortinie d'Ampezzo i Mediolanie. - W czasie sezonu jestem skoncentrowany na tym, by dostarczać zawodnikom sprzęt najwyższej jakości, po sezonie, kiedy patrzę wstecz, nie wierzę do końca w to, czego naprawdę byłem częścią - przyznaje.