Strona główna • Ukraińskie Skoki Narciarskie

Marusiak bliski podium LGP. "Trochę byłem rozczarowany"

Jewhen Marusiak bije w tym roku wszelkie możliwe rekordy jeśli chodzi o wyniki osiągane w historii ukraińskich skoków. W ostatnią sobotę został pierwszym reprezentantem swojego kraju, który znalazł się w czołowej dziesiątce konkursu LGP, a przy odrobinie szczęścia wszystko mogło się skończyć jeszcze lepiej.

Rekordowe lokaty w Pucharze Świata, na mistrzostwach świata, rekord normalnej skoczni w Planicy, rekord Ukrainy w długości skoku, zwycięstwo w Pucharze Kontynentalnym - to krótki bilans ostatniego sezonu zimowego w wykonaniu Jewhena Marusiaka. Do okazałego dorobku mógł jeszcze dorzucić podium LGP. Trochę jednak zabrakło.

- Sam byłem w szoku, gdy okazało się, że jestem drugi po pierwszym skoku - tłumaczy Marusiak. - Ale niestety, ze względu na przeliczniki naliczone z tytułu warunków pogodowych, skończyło się na siódmym miejscu. Po pierwszym skoku, gdy trener przygotowywał narty, myślałem o swojej pracy. W każdym razie nie powinieneś przedwcześnie myśleć o tym, że jesteś w pierwszej trójce, musisz skoncentrować się na swoich błędach i pracy, na tym co musisz wykonać, aby dobrze skoczyć. 

- Uważam, że mój drugi skok był bardzo dobry - mówi podopieczny trenera Wołodymyra Boszczuka. - Myślałem, że wystarczy przynajmniej do miejsca w czołowej piątce, a potem zobaczyłem na ekranie, że jestem na szóstym miejscu, a przede mną był jeszcze jeden skoczek. Zdałem sobie sprawę, że będę siódmy. Dlatego byłem trochę rozczarowany, ponieważ taka szansa może już się nie powtórzyć, to była historyczna szansa. Co prawda obsada była inna niż we wcześniejszych konkursach, ale kiedyś startowało tu 34 zawodników i potrafiłem być jednym z czterech, którzy się nie zakwalifikowali do drugiej serii.

W najbliższy weekend Marusiak wystartuje w Hinznenbach, potem przyjdzie czas na przerwę. - Przed Hinzenbach będziemy trenować na skoczni normalnej w Planicy. Po Letnim Grand Prix wrócimy do domu, tam przejdziemy czterodniową regenerację na Zakarpaciu. Ciężko pracowaliśmy całe lato. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak napiętego harmonogramu. Nie mieliśmy czasu odpocząć po sezonie zimowym, a już zaczęliśmy letni. W domu będziemy do 20 października, po czym pojedziemy na zgrupowanie do Polski. Zimę rozpoczniemy prawdopodobnie od konkursu Pucharu Świata w Ruce.

Co jest do poprawienia przed zimą? - Zmagam się aktualnie z nieco niestabilnym wyjściem z progu, na niektórych skoczniach działa to lepiej, na innych gorzej. Jeśli uda mi się dobrze dojechać do progu, skok jest znacznie lepszy. Jeśli czuję, że podjechałem w nie do końca właściwej pozycji, to skok jest już trochę gorszy - wyjaśnia ukraiński skoczek.