"Droga inna niż przed rokiem" - Thurnbichler przed finałem Grand Prix
Hinzenbach w Austrii było przedostatnim przystankiem w kalendarzu Letniego Grand Prix 2023. Żaden z reprezentantów Polski nie stanął na podium zawodów rozgrywanych na 90-metrowej skoczni, natomiast trener Thomas Thurnbichler z optymizmem patrzy na kolejne tygodnie i finał cyklu w Klingenthal.
- Weekend z zawodami w Hinzenbach dobiegł końca i muszę powiedzieć, że wracam do domu w pozytywnym nastroju. Powodem jest fakt, że to były pierwsze od dłuższego czasu konkursy z całą kadrą i chcieliśmy sprawdzić wszystko w kwestii sprzętu, innych reprezentacji i kontroli. Nie ryzykowaliśmy za bardzo ze sprzętem. Ponadto wciąż jesteśmy w bardzo ciężkim okresie przygotowań fizycznych. Dlatego nogi zawodników na pewno nie były jeszcze u szczytu formy, jaką mają prezentować zimą. Na tle innych skoczków pokazali, iż kiedy wykonują dobre próby, to potrafią zajmować miejsca w czołówce. To oznacza, że z wykorzystaniem rezerw mogą znaleźć się na szczycie - analizuje trener Thomas Thurnbichler.
- Dawid Kubacki wygrał w niedzielę dwie serie, kwalifikacyjną i finałową. Za nim bardzo trudne tygodnie. Nie możemy zapomnieć o wszystkich wydarzeniach. Musiał przedwcześnie zakończyć miniony sezon ze względu na trudną sytuację prywatną. Mogliśmy się nawet zastanawiać, czy w ogóle będzie w naszej drużynie kolejnej zimy. Teraz jestem przeszczęśliwy, że pracuje na pełnych obrotach i pokazuje skoki, które prezentował w poprzednim sezonie - mówi Austriak o swoim podopiecznym, który w Górnej Austrii dwukrotnie finiszował siódmy.
- U Piotrka Żyły na pewno wciąż pozostaje do wykorzystania potencjał w technice i czynniku fizycznym. Można jednak zauważyć, że stale kręci się w okolicach czołowej dziesiątki, co mnie uspokaja w kwestii jego możliwości - zwraca uwagę na aktualnego mistrza świata ze skoczni normalnej, który w Hinzenbach był 10. i 13.
Przełom września i października w powiecie Eferding nie był udany dla Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła. Pierwszy z nich zdobył sześć punktów w sobotę, a drugi ani razu nie zameldował się w punktowanej "30".
- Paweł Wąsek jest teraz w naprawdę dobrej formie. Dysponuje doskonałym wybiciem, ale pogubił się w fazie lotu. To coś, co musimy teraz naprawić. Nie miał z tym kłopotu w ostatnich tygodniach i myślę, że poradzimy sobie z tym dość szybko, co pozwoli mu nawiązać rywalizację. Olek Zniszczoł prezentował się bardzo dobrze przez całe lato. Ta stabilność zniknęła u niego w ostatnich 2-3 tygodniach. Być może z powodu pewnych przyczyn, o których mi powiedział. Powodem mógł być również ciężki trening fizyczny. Chcemy, by zimą dysponował naprawdę "szybkimi nogami". Potrzebuje tego. Generalnie jestem bardzo zadowolony z postępu, który wykonał tego lata. Przez długi okres był jednym z najlepszych skoczków naszej kadry, co potwierdził w Szczyrku. Musimy wykorzystać jesień i przygotować go na zimę - relacjonuje Thurnbichler.
Dwukrotnie w trzeciej dziesiątce uplasował się Kacper Juroszek, tegoroczny debiutant w Kadrze Narodowej A.
- Kacper Juroszek nie był do końca zadowolony z tego weekendu, ale patrząc na jego piątkowe próby treningowe, to w zawodach wykonał ogromny postęp i wciąż zachował duże rezerwy do wykorzystania - komentuje szkoleniowiec.
Przed polską kadrą pozostał jeszcze jeden sprawdzian w ramach Letniego Grand Prix - w Klingenthal (6-8 października).
- Musimy trzymać się obranej ścieżki, a jest to inna droga niż przed rokiem. W ubiegłym sezonie byliśmy nowymi trenerami w Polskim Związku Narciarskim. Spoczywała na nas duża presja i staraliśmy się przywrócić chłopaków do wysokiej formy tak szybko, jak było to możliwe. Ryzykowaliśmy także sprzętowo przez całe lato, a tym razem mamy pewne rezerwy. Jestem spokojny i bardzo pozytywnie nastawiony. Plany na nowy tydzień? W poniedziałek przeprowadzimy testy siłowe. Staramy się zachować ten rytm, który wierzymy, że jest potrzebny i będzie stanowić dobry fundament do utrzymania dobrej formy przez cały sezon. We wtorek odbędziemy sesję treningową na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, aby przyzwyczaić się do większych prędkości. To zawsze stanowi różnicę na dużych skoczniach. W czwartek wyruszamy do Klingenthal - kończy Thurnbichler.
Przeczytaj także: Stoch na antybiotykach. "Klingenthal nie jest najważniejsze"