Maciej Kot na fali wznoszącej. "Warto mi zaufać"
Maciej Kot zdecydowanie zaliczy Letnie Mistrzostwa Polski 2023 w Szczyrku do udanych. 32-latek najpierw zajął czwarte miejsce indywidualnie, a dzień później zdobył brązowy krążek w rywalizacji drużynowej.
Niewiele brakowało, a reprezentant Polski cieszyłby się nie z jednego, a dwóch brązowych medali krajowego czempionatu. Zaledwie 0,1 punktu zadecydowało o tym, że Maciej Kot wylądował tuż za podium, choć nie zamierzał na tę sytuację narzekać.
– Czwarte jest lepsze niż piąte. Wiadomo, często się mówi, że to czwarte jest najgorsze dla sportowca. Ale staram się podchodzić do wielu rzeczy jak najbardziej logicznie. I wydaje mi się, że czwarte jest lepsze niż piąte, dziesiąte, trzydzieste i tak dalej. Wiadomo, że tak naprawdę detale zadecydowały o tym kto zdobędzie ten brązowy medal. Nie walczyłem też z byle kim tylko z Kamilem Stochem – podkreślił. – Myślę, że ta walka była bardzo fajna do samego końca. I przede wszystkim cieszą mnie dobre skoki, bo o to tutaj chodziło. Mimo że zabrakło niewiele do podium, to jestem zadowolony – dodał drużynowy mistrz świata z 2017 roku.
Zadowolenie ze swoich prób miało szczególnie duże znaczenie po październikowym Pucharze Kontynentalnym w Lake Placid. Chociaż Kot uplasował się wtedy w pierwszej dziesiątce, nie zdobył wystarczającej ilości punktów, by wywalczyć dla Polski dodatkowe miejsce startowe na konkursy Pucharu Świata w Ruce, Lillehammer, Klingenthal i Engelbergu.
– Istotne było dla mnie, by jak najszybciej zostawić taką sportową złość po nie wykonaniu misji i wrócić na te dobre tory, na których w sumie cały czas byłem. Myślę, że tę gorycz porażki zostawiłem na drugim kontynencie za oceanem. Tam wszystko przeanalizowałem. Wróciłem do Polski i od razu wziąłem się do pracy, do treningów – komentował 32-latek.
Zauważył także, że mistrzostwa były idealnym sposobem na powrót do działania i porzucenie rozmyślań o przeszłości. – Te zawody potwierdzają, że droga i kierunek jest dobry. To, że czasami niewiele brakuje do osiągnięcia celu, nie powinno powodować zawracania z tej drogi i szukania skrótów czy objazdów. To, że pojawiają się błędy, jest normalne. Ważne, żeby wyciągnąć z nich wnioski i tych samych błędów nie popełniać. I z taką pewnością do siebie i całego procesu dalej ciężko pracować – mówił pod szczyrkowskim obiektem.
Reprezentant Biało-Czerwonych nie ukrywał także, że nie zamierza żegnać się z rozgrywkami Pucharu Świata. – Myślę, że ten bilet cały czas jest na stole. Skład nie jest jeszcze podany, choć wiadomo, że pewnych nazwisk można się domyślać. Natomiast myślę, że od pierwszego dnia treningów robię wszystko, żeby na ten Puchar Świata pojechać – stwierdził – Swoimi wynikami też daję sygnał trenerowi, że warto mi zaufać i warto na mnie postawić – dodał.