Finowie gotowi na nadchodzącą zimę. „Sytuacja jest lepsza niż rok temu”
Miniony sezon w wykonaniu fińskiej kadry nie należał do udanych. Regularnie w zawodach Pucharu Świata widywaliśmy zaledwie garstkę Finów, którym brakowało do czołowych zawodników. Najwyżej sklasyfikowanym w końcowej klasyfikacji generalnej był Niko Kytosaho, który zakończył sezon na 37. miejscu.
Takie rezultaty nie były spełnieniem marzeń trenera Janne Väätäinena, który liczył, że podczas finału sezonu 2022/23 w Planicy, gdzie startowało 30 najlepszych zawodników generalki, pojawi się 2-3 fińskich skoczków. Główny trener kadry narodowej nie zobaczył w tym konkursie żadnego ze swoich podopiecznych. Najwięcej punktów przez całą zimę zgromadził Niko Kytosaho, a tuż za nim uplasował się Antti Aalto. Kolejni Eetu Nousiainen i Vilho Palosaari zajęli dopiero 62. i 66. lokatę.
Pozytywnymi przebłyskami minionego sezonu było złoto Palosaariego na Mistrzostwach Świata Juniorów w Whistler i solidne skoki reprezentantki kobiecego teamu Finlandii - Jenny Rautionaho.
Finom wciąż jednak wiele brakuje do czołówki, a z wyzwaniem jej dorównania będzie się teraz mierzył powracający do kadry narodowej Lauri Hakola. Fin pracował już z kadrą narodową mężczyzn w sezonach 2018/2019 i 2019/2020, a teraz powraca po dwóch sezonach pracy z młodzieżową kadrą mężczyzn. Jak zaznaczał podczas spotkania z mediami w Vantaa, fińskich skoczków czeka ciężka praca.
– Wierzę, że w pierwszej trzydziestce może znaleźć się 2-3 zawodników. Sytuacja jest lepsza niż rok temu - mówił, podkreślając duże znaczenie regularnej pracy z zawodnikami.
Do sytuacji odniósł się także Mika Kojonkoski, menadżer sportowy ds. skoków i kombinacji norweskiej.
– Zespół każdego dnia daje z siebie wszystko, ale odwrócenie sytuacji po 10-15 latach recesji nie nastąpi poprzez pstryknięcie palców – zauważył. – Organizacja wymaga czasu, ale rozpoczynamy ten sezon w lepszej pozycji niż poprzedni – dodał.
Jedną ze zmian wprowadzonych w ostatnim czasie w fińskich skokach było stworzenie dwóch głównych ośrodków szkoleniowych, w których pracują trenerzy wysokiej klasy, i odejście od poprzedniego modelu klubowego.
– W wielu krajach ta zmiana nastąpiła już 30 lat temu – komentował Kojonkoski.
O braku zmian mówią jednak sami skoczkowie, którzy mieli już przyjemność trenować z Hakolą, nie tylko jako szkoleniowcem, ale też trenerem osobistym.
– Nie wniósł niczego nowego – stwierdził Eetu Nousiainen, chwaląc jednocześnie odchodzącego trenera. – Nie ma nikogo jak Janne Väätäinen – podkreślił.
Pierwszą okazją do zweryfikowania działań nowego trenera będzie inauguracja tegorocznego Pucharu Świata. Finowie zaprezentują się na ojczystej ziemi pod koniec listopada, oddając pierwsze punktowane skoki w Ruce.