Strona główna • Skocznie Narciarskie

260 metrów w Vikersund? "Nastąpią zmiany dotyczące wielkości skoczni do lotów"

W marcu 2024 roku minie siedem lat od czasu ustanowienia przez Stefana Krafta rekordu świata w długości lotu narciarskiego. Austriak na obiekcie Vikersundbakken pofrunął na odległość 253,5 m. Tylko raz w dziejach skoków na nowy rekord świata czekano dłużej.


2 marca 1951 roku Fin Tauno Luiro uzyskał w Oberstdorfie 139 metrów, a jego rezultat poprawił dopiero 10 lat później na tej samej skoczni Jože Šlibar z Jugosławii, skacząc 141 metrów. Ponadto dwukrotnie jeszcze w latach 1941-48 i 1987-94 na nowy rekord czekano siedem lat. Ile poczekamy na poprawienie wyniku Krafta? Wszystko zależy od tego, czy Międzynarodowa Federacja Narciarska dokona zmiany w regulaminie dotyczącym konstrukcji skoczni do lotów narciarskich. W tej chwili obowiązuje zasada, że różnica wysokości od progu do wypłaszczenia na skoczni narciarskiej nie może przekraczać 135 metrów. Ale jak się okazuje w FIS trwają już od jakiegoś czasu rozmowy na temat zmiany tych parametrów.

Dyrektor norweskich skoków Clas Brede Braathen spotkał się tej jesieni we włoskim Predazo z Sandro Pertile, z którym rozmawiał przede wszystkim o przyszłości skoków narciarskich. - Próbujemy na nowo przyjrzeć się skokom. To sport spektakularny, ekstremalny i dostarczający rozrywki. Chcemy, by stał się jeszcze bardziej ekstremalny i spektakularny. Dlatego prawdopodobnie nastąpią zmiany w zakresie wielkości skoczni do lotów. Oznacza to, że w krótkim czasie można będzie rozbudować Vikersundbakken do rozmiarów, które pozwolą na osiąganie 260 lub 265-metrowych odległości.

Ale nie tylko o skoczniach mamucich rozmawiali w Predazzo działacze. - Zgadzamy się co do tego, że ten sport musi stać się bardziej globalny. Potrzebujemy też większej liczby krajów do udziału w zawodach. Chcemy również dłuższego sezonu, co będzie wymagało częstszego stosowania rozwiązań hybrydowych - wyjaśnił Braathen, dodając że FIS chciałaby czerpać niektóre wzorce z Formuły 1, inne z tenisa, w którym ma miejsce gradacja najważniejszych imprez i najwięcej punktów do rankingu ATP otrzymuje się za turnieje wielkoszlemowe.

Dziś nazwisko Braathena pojawiło się też w norweskich mediach w innym kontekście. Działacz chciałby zrewolucjonizować finansowanie tamtejszych skoków, odcinając je od federacji narciarskiej. - Sytuacja jest tragiczna i prawdopodobnie tylko autonomiczny podmiot prawny zajmujący się skokami mógłby zabezpieczyć ich przyszłość - mówi działacz cytowany przez Nettavisen, sugerując by skoki formalnie podlegałyby nadal związkowi, ale były samodzielne finansowo, bowiem federacja zbyt mocno skupia się na biegaczach narciarskich.