"Nie jesteśmy policjantami" – Agnieszka Baczkowska o kontrolerach sprzętu
Na początku grudnia w Lillehammer ruszy trzynasta edycja Pucharu Świata kobiet w skokach narciarskich. Nieprzerwanie od 2011 roku, kiedy skoczkinie po raz pierwszy stanęły do boju o Kryształową Kulę, jedną z najważniejszych postaci w tym środowisku jest Agnieszka Baczkowska – Polka, która z ramienia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej (FIS) kontroluje sprzęt najlepszych zawodniczek na świecie.
Dominik Formela: Kontrolerów sprzętu jest za mało?
Agnieszka Baczkowska: W zasadzie to tak. Od czasu do czasu padają propozycje, by zwiększyć liczbę kontrolerów podczas konkursów. Interpretacja przepisów jest oczywiście jedna, ale każdy z nas ma swój sposób pracy. Ekipy nie podchodzą ze specjalnym entuzjazmem do pomysłu, aby kontrolerzy zmieniali się czy rotowali. Każdy kontroler ma swój system. Zawodnicy i trenerzy dostosowują się do niego. W sytuacji, gdyby co tydzień kontroli dokonywał ktoś inny, czy podczas jednego konkursu robiłoby to kilka osób, jakoś trudno mi sobie to wyobrazić. Uważam, że ekipy czułyby się zagubione, a ostatecznie mogłyby tworzyć się niepotrzebne napięcia, a co za tym idzie podejrzenia czy pogłoski. Jeden kontroler zapewnia możliwie konsekwentne działanie w trakcie całego cyklu.
Jest Pani dobrą policjantką, która najpierw ostrzeże, a może złym gliniarzem, który każdego dnia ściga złoczyńców?
Ponoć jestem wymagająca, ale sprawiedliwa. Tak o mnie mówią. W naszej pracy nie chodzi przecież o dyskwalifikowanie wszystkich za każde najdrobniejsze przewinienie. Gdybyśmy chcieli, bylibyśmy w stanie zdyskwalifikować każdego, nie ma kombinezonu idealnego. Ekipy o tym wiedzą. W każdym kombinezonie można się do czegoś przyczepić, ale nie o to przecież chodzi. Nie o pilnowanie milimetrów. Nie jesteśmy policjantami, choć często do nich się nas porównuje. Rywalizacja w skokach ma być sprawiedliwa, to nasze główne zadanie. Skupiamy się w dużej mierze na przewinieniach, które mają lub mogłyby mieć wpływ na wynik. Nie ma zmiłuj się, jeśli przekraczane są pewne granice. Staramy się również, by nasza praca niosła element edukacyjny. Drużyny są różne. Część ma duże fundusze i świetnie orientuje się w przepisach, są też takie, które niemal nie znają panujących regulacji. Za każdym razem trzeba im tłumaczyć, że coś musi być zrobione inaczej. Staramy się zapobiegać dyskwalifikacjom, jednak nie poprzez przymykanie oka, a ciągłą edukację. Otrzymasz szansę, ale jeśli jej nie wykorzystasz… załapiesz dyskwalifikację.
Dokąd zmierza wyścig technologiczny w skokach?
To bardzo trudne pytanie. Mamy wrażenie, że zmiany sprzętu zaszły tak daleko, że nie ma już sensu dalej walczyć. Zawodnicy już przeskakują skocznie. Sprzęt jest tak dobry, że brakuje nam belek. Czy rozwój sprzętu nadal powinien być ukierunkowany na jeszcze dalsze skakanie? Ekipy oraz producenci sprzętu nadal pracują nad zwiększeniem efektywności zarówno na rozbiegu jak i w locie, ale są pewne granice. Jeżeli ten rozwój nie zostałby spowolniony, a został przepisami przyjętymi wiosną, wówczas mogłoby dojść do sytuacji, kiedy musielibyśmy przerabiać wszystkie obiekty na mamuty, a co potem?
Kliknij, aby zobaczyć kalendarz Pucharu Świata kobiet w skokach narciarskich 2023/24 >>>