Niespełniona kariera z polskimi akcentami. Veli-Matti Lindstroem kończy 40 lat
Wielka nadzieja Finów z początku XXI wieku, Veli-Matti Lindstroem, kończy dziś 40 lat. Jego talent porównywano niegdyś do talentu Mattiego Nykaenena czy Janne Ahonena. W jego karierze przewija się kilka polskich wątków.
Dzisiejszy jubilat w 1999 roku w Szczyrbskim Jeziorze zdobył złoty medal zimowego olimpijskiego festiwalu młodzieży Europy. Dwa lata później w Karpaczu został indywidualnym i drużynowym mistrzem świata juniorów w Karpaczu. Na Orlinku wyraźnie wyprzedził Manuela Fettnera i jego rodaków sklasyfikowanych na trzecim miejscu, Floriana Liegla i Stefana Kaisera. W Salt Lake City w 2002 roku roku był częścią ekipy, która o 0,1 pkt przegrała złoty medal olimpijski z drużyną Niemiec. W latach 2001-2004 pięciokrotnie stawał na podium zawodów Pucharu Świata. Potem coś się zacięło, a wiosną 2005 roku doznał kontuzji, po której nigdy już nie powrócił do najwyższej formy, pomimo że szukał jej jeszcze blisko siedem lat.
Wówczas to na stadionie Wisły Kraków podczas meczu skoczków narciarskich z Reprezentacją Artystów Polskich po ostrym starciu z jednym z polskich aktorów złamał nogę. Kontuzja wykluczyła go ze startu w pierwszej części sezonu zimowego i de facto zakończyła jego karierę na najwyższym poziomie. – Moja kariera na skoczni była przeciętna - mówi portalowi Iltlehti.fi. - To wszystko mogło się potoczyć trochę lepiej, gdybym nie był wiecznie negatywnie nastawiony do swoich występów. Nienawidzę porażek, błędy denerwują mnie jak diabli. Chyba nigdy nie byłem zadowolony ze swojego występu. No może raz. Podczas Pucharu Kontynentalnego w Bischofshofen wygrałem różnicą 45 punktów. Wtedy oba skoki były względnie udane.
W czasie swojej kariery Veli-Matti był bardziej popularny w Polsce niż w swojej ojczyźnie. Między innymi dlatego, że został twarzą reklamy Doskonałego Mleka. To ojciec Lindstroema dzięki swoim znajomościom nawiązał kontakt z polskim producentem nabiału. - To była najlepsza umowa sponsorska w mojej karierze! - zaznacza były skoczek w rozmowie z Iltalehti.fi. - Nauczyłem się na pamięć kilku linijek po polsku. Dzień zdjęciowy trwał od dziewiątej rano do dziesiątej wieczorem, ponieważ nie wszystkie ujęcia wyszły dobrze - wspomina po latach.
Lindstroem mieszka dziś w Lahti z żoną i małym synem, pracuje jako lider zespołu w firmie Transval. Jest to wewnętrzna firma logistyczna należąca do Posti Group.– W Vierumäki studiowałem na kierunku Poradnictwo Wychowania Fizycznego, ale zdałem sobie sprawę, że nie widzę siebie w roli trenera. Śledzę skoki narciarskie, jeśli akurat jestem przed telewizorem. Nie skakałem od wczesnej wiosny 2012 roku – przyznaje. Jego wielką pasją jest obecnie japońska sztuka walki jujitsu, którą trenuje nawet 5-6 razy w tygodniu.