"Musimy dostosować się do nowych realiów" - Sandro Pertile u progu nowego sezonu
Dokładnie za tydzień w Ruce rozegrane zostaną pierwsze treningi i kwalifikacje do zawodów Pucharu Świata w sezonie 2023/2024. Dyrektor cyklu, Sandro Pertile nie może doczekać się już zimowej rywalizacji, ale jednocześnie zwraca uwagę na odwrót czołowych zawodników od letnich konkursów.
Tadeusz Mieczyński: Jak ocenia Pan miniony sezon letni?
Sandro Pertile: Przede wszystkim lato pokazało nam ponownie, że czasy się zmieniają. W przeszłości sezon letni miał duże znaczenie. Obecnie to okres, w którym zawodnicy głównie łapią oddech po trudach zimy, a następnie intensywnie przygotowują się do kolejnego sezonu i pracują nad nowinkami sprzętowymi. Dla czołowych skoczków istotna jest tylko końcówka Letniego Grand Prix. Generalnie jestem zadowolony z tego lata, ponieważ wszędzie widzieliśmy dużą liczbę skoczków na starcie, choć nie wszędzie były to nazwiska największego formatu. Musimy też pamiętać, że jest to okazja dla przyszłych gwiazd skoków, aby pokazać swoje możliwości i zagościć w czołówce zawodów. Myślę, że to lato przyniosło nam dużo sportowych emocji i wartościowego materiału do analizy. Na pewno musimy jednak nadal pracować nad tym, aby letni cykl stał się bardziej atrakcyjny.
Co można zrobić w tym celu?
Musimy wyciągać wnioski i dostosowywać się do nowych realiów. Jeśli drużyny nie chcą startować latem, co oczywiście rozumiem i szanuję, wówczas musimy zmodyfikować kalendarz tak, aby stał się bardziej atrakcyjny dla najlepszych zawodników. Wiele ekip przygotowuje się do zimy na torach lodowych, więc w przyszłości planujemy podzielić nasz sezon letni na dwa bloki. Pierwszy - taki jak dotychczas, gdzie uwzględniamy lokalizacje, które mogą organizować zawody tylko latem, jak Courchevel. Mamy jednak sporo skoczni, na których możemy rozgrywać konkursy w formacie hybrydowym. Hinzenbach oraz Klingenthal to dwie przykładowe lokalizacje, gdzie już wczesną jesienią przygotowuje się tory lodowe.
Jesteśmy u progu kolejnego sezonu zimowego. Czym według Pana zaskoczy ta zima?
Dla mnie najbardziej ekscytujące przed nowym sezonem jest to, że nie wiemy, kto tym razem będzie dominował i kto wywalczy Kryształową Kulę. Mamy z pewnością co najmniej 8-10 zawodników, którzy mogą walczyć o końcowy triumf w klasyfikacji generalnej. Podobnie sprawa ma się w przypadku pretendentów do medali w mistrzostwach świata w lotach narciarskich. Nie ma jednego zawodnika, który na sto procent będzie wygrywał wszystko, możemy spodziewać się licznych niespodzianek ze strony wielu krajów.
Czeka nas sezon bez igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Emocji jednak nie powinno zabraknąć.
Najważniejszym wydarzeniem tej zimy będą oczywiście MŚ w lotach, które odbędą się w Bad Mitterndorf. Nie można zapomnieć, że w tym sezonie czekają nas także nowości. Pierwsza z nich to PolSKI Turniej, który zakłada rywalizację na trzech skoczniach w Polsce - w Wiśle, Szczyrku oraz Zakopanem. Trzeba podkreślić, że klasyfikacja generalna tej imprezy będzie drużynowa, a nie indywidualna. Uważam, że to coś, co dodatkowo wzmocni ducha zespołu w poszczególnych reprezentacjach. Skoki to sport indywidualny, ale sukces każdego sportowca opiera się na pracy zespołowej. Kolejnym interesującym punktem tego sezonu będzie nowy format RAW Air. Rozpoczniemy klasycznym weekendem pucharowym w Oslo, ale do Trondheim pojedzie już tylko czołowa „50” turniejowej klasyfikacji. Przy okazji zawody w Trondheim będą próbą generalną przed mistrzostwami świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w tym mieście w 2025 roku. Będziemy tam rywalizować na normalnej, a następnie dużej skoczni. Następnie cała „50” zawodników przeniesie się do Vikersund, gdzie po każdym dniu będzie odpadało dziesięciu zawodników. W niedzielę wystartuje tylko czołowa „30”, ale w trzech seriach konkursowych. Po każdej z tych rund będziemy eliminować kolejnych zawodników, a trzeci skok odda tylko 10 najlepszych. To taka trochę zasada piramidy.
Zobacz kalendarz Pucharu Świata mężczyzn 2023/2024 >>>