"Wierzę w tę drużynę" – Thomas Thurnbichler po Ruce
Reprezentacja polskich skoczków rozpoczęła rywalizację w Pucharze Świata od falstartu. W Ruce do czołowej "30" wskoczyli tylko Dawid Kubacki i Piotr Żyła, którzy łącznie zgromadzili 28 punktów, co daje naszej ekipie ósmą lokatę w Pucharze Narodów. Już w poniedziałek kadra dowodzona przez Thomasa Thurnbichlera dotarła do Lillehammer, gdzie w najbliższy weekend odbędą się kolejne zawody – na normalnej i dużej skoczni.
– Olek skakał nieźle na zgrupowaniu w Lillehammer, w Ruce również zaczął dobrze. Plasował się w czołowej „30”. Myślę, że w niedzielę przekroczył limit. Spodziewaliśmy się po nim, że będzie trochę bardziej aktywny i będzie mocno pracował nogami, ale trochę przesadził i zdarzył się wypadek przy pracy. Ale widziałem, że podjął ryzyko i to jest dobre. Na najbliższy tydzień musimy znaleźć dla niego jasną wizję i kontynuować pracę – mówi trener Thomas Thurnbichler o Aleksandrze Zniszczole, który minionej wiosny awansował z Kadry Narodowej B do A.
– Jeśli chodzi o Kamila, na pewno miał trudny okres przygotowawczy jesienią. Zmagał się również z problemami na obozie w Lillehammer. Było więc jasne, że w Ruce również nie będzie łatwo, bo to naprawdę trudna skocznia. Trzeba być w dobrej formie, a my próbowaliśmy w niedzielę zaryzykować. Myślę, że nie był w pełni do tego przekonany i ostatecznie było podobnie jak z Olkiem. Był bardzo aktywny w swojej pozycji, a potem nadaktywny w pchaniu. Zaczynał odbicie na limicie, stracił równowagę i to spowodowało wypadek przy pracy, ale przynajmniej podjął ryzyko w celu poprawy. To był po prostu zły kierunek, ale zrozumieliśmy to. Udamy się na trening i będziemy walczyć – zapowiada austriacki szkoleniowiec w kontekście Kamila Stocha, który nie przebrnął niedzielnych kwalifikacji na Rukatunturi.
– Myślę, że Paweł zrobił w niedzielę dobry krok. Powiedziałbym, że jest w tym momencie w przyzwoitej formie. W Lillehammer skakał solidnie, jesienią też skakał solidnie. Wiemy również, że nie przepada za Ruką, za to w niedzielę wykonał dobrą robotę. Skoczył 128,5 metra. Po jego próbie nastąpił okres z dobrymi warunkami i na końcu zabrakło do punktów. Ale to nie jest największy problem Pawła. Myślę, że wie, co ma robić, a my po prostu pracujemy dalej i jestem przekonany, że Paweł pokaże się z dobrej strony w kolejnych zawodach – słyszymy od trenera na temat Pawła Wąska, który w Kraju Tysiąca Jezior, podobnie jak Stoch i Zniszczoł, nie otworzył dorobku punktowego.
– Jeśli chodzi o Piotrka, od trzech tygodni widzę, że pracuje na naprawdę wysokich obrotach. Szczególnie w Lillehammer widziałem dobre imitacje z jasną wizją tego, co musi zrobić. Na skoczni w Lillehammer pokazał to dopiero w ostatniej sesji. To było za mało przed Ruką, gdzie potrzebna jest pełna pewność siebie. Wszystko dzieje się dość szybko, to trudna skocznia. Mimo to poprawił się i zrobił krok naprzód. Dla mnie jest to kierunek techniczny, w którym musi iść. Myślę też, że Piotrek potrzebuje więcej takich skoków, wtedy wszystko znów będzie możliwe. Dajmy mu czas, a on to wypracuje – zakłada 34-latek z Tyrolu, komentując sytuację Piotra Żyły.
– Dawid wychodzi z bardzo niestabilnego okresu przygotowawczego. W tygodniu, kiedy byliśmy na Cyprze, chciał skakać i było to możliwe tylko raz. Tydzień później w Lillehammer był chory, mógł skakać tylko w dwóch sesjach, w nieoptymalnej formie fizycznej. Miał więc tylko dwie sesje w ostatnim okresie, a potem przyjechał do Ruki bez żadnego treningu przed oficjalnymi skokami. Inne drużyny trenowały tutaj. Chodzi tylko o to, aby był zrelaksowany i ufał swoim umiejętnościom. Jestem pewien, że je ma. Jest światowej klasy sportowcem i nie będzie się stresował. Wie również, że musi dać swojemu ciału trochę czasu, aby odpowiednio przygotować nogi. Potem chodzi tylko o to, aby wykorzystać nadchodzący tydzień do znalezienia dobrego rytmu na skoczni – mówi Thurnbichler o Dawidzie Kubackim.
– I tak, jestem przekonany co do całej drużyny. Wierzę w ten zespół. Wierzę w trenerów i wierzę w skoczków. Musimy mieć teraz jasną wizję i pracować dzień po dniu. Oczywiście, Niemcy i Austriacy skaczą naprawdę dobrze. Wykonali znaczący krok naprzód względem minionego roku. Teraz jesteśmy trochę z tyłu. W przeliczeniu na metry wyglądało to gorzej, niż jest w rzeczywistości. Ale wierzę w tę drużynę i będziemy pracować razem. Krok po kroku będziemy zbliżać się do celu. Będziemy walczyć każdego dnia. I tak, to jest właśnie konsensus tego weekendu. Nie możemy się teraz stresować. Wiemy, że czeka nas ciężka praca, ale bez nerwów – kończy Thurnbichler w materiale przygotowanym przez Polski Związek Narciarski.