Mistrzowski stan Piotra Żyły. "Nie pamiętam skoku"
W minioną środę reprezentant Polski po raz pierwszy w tym sezonie realnie walczył o miejscu na podium zawodów z cyklu Pucharu Świata. Mowa o Piotrze Żyle, który na półmetku rywalizacji na Bergisel zajmował czwartą pozycję. W finale dwukrotny mistrz świata spisał się poniżej oczekiwań i spadł na 14. lokatę.
– Jak oceniam swój występ? Chyba na plus, patrząc na to, co dzieje się w tym sezonie. Każdy dobry skok sprawia radość. Brakuje stabilności, żeby wszystkie takie były, ale myślę, że pomalutku znajdziemy na to złoty środek, by wszystko zagrało – uważa 36-letni reprezentant Polski, który do tej pory zgromadził 95 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, co daje 23. miejsce.
Żyła w pierwszej serii ocenianej pokonał Niemca Piusa Paschkego, szybując na 131. metr. – To był taki skok, którego nie pamiętam... – nie ukrywa.
– Można powiedzieć, że po raz pierwszy byłem w zbliżonym stanie mentalnym do tego, co podczas mistrzostw świata. W zeszłym sezonie dość często w nim byłem. Na drugi skok konkursowy popełniłem błędy. Wypadłem z tego stanu. Czułem się dobrze, ale za dużo pomyślałem i to był największy problem. W pierwszej serii usiadłem na belce, pojechałem i czysty automat. Idziesz i robisz. W finale? Siedziałem na belce, do 20. sekundy wszystko było w porządku, a później... – kończy Żyła, który w finale zakończył lot na 115. metrze.
Korespondencja z Innsbrucku, Dominik Formela