Campregher chce poszaleć na mamucie, drużynówka bez Włochów
Pierwsze starty w Pucharze Świata, pierwsze punkty w karierze i dalekie loty w Szczyrku. Trwający w najlepsze sezon 2023/2024 z pewnością jest najlepszym w karierze 22-letniego Andrei Campreghera. – Chciałbym oddać parę dalekich skoków – mówi Włoch, który w najbliższy weekend na Kulm zadebiutuje na Mistrzostwach Świata w Lotach.
Chociaż młody włoski zawodnik startuje w Pucharze Świata od początku obecnego sezonu, dla wielu kibiców szczególnie będzie kojarzył się z rywalizacją w Szczyrku. To tam, podczas przerwanego z powodu warunków konkursu, Campregher pofrunął na pokaźne 108,5 metra. Gdyby nie upadek, podopieczny Jakuba Jiroutka zostałby nowym zimowym rekordzistą skoczni. W rozmowach z naszym portalem nie ukrywał, że dobrze dogaduje się z obiektem Skalite.
– To był zapewne mój najbardziej szalony skok w zawodach, ale latem podczas obozu w Szczyrku dwukrotnie zdarzyło mi się na tej samej skoczni polecieć ponad 110 metrów – zaznaczył i dodał: – Ekscytowałem się tym lotem, był świetną zabawą. Gdy głowa jest poniżej nart, mamy do czynienia z najlepszym uczuciem, jakie może towarzyszyć skoczkowi narciarskiemu. Cieszę się, bo w ostatnim czasie nie oddawałem specjalnie dalekich skoków, poczułem się dzięki niemu o wiele lepiej – przyznał.
Chociaż Włoch nie zaliczył PolSKIego Turnieju do swoich najbardziej udanych występów, cieszył się wizytą w Polsce i skakaniem na trzech obiektach, spośród których zdecydowanie upatrzył sobie Skalite. – Kocham Zakopane, bo to duża skocznia, na której można daleko polatać. Ale ze Szczyrkiem mam tę wyjątkową relację, często jestem tam w stanie daleko odlecieć – podkreślił.
Dalekie skoki, które pozwoliły mu wejść do pierwszoligowych zmagań Campregher tak naprawdę zaczął oddawać dopiero w tym roku. Latem udało mu się zdobyć pierwsze punkty Pucharu Kontynentalnego i wywalczyć prawo startu w Pucharze Świata. Włoski skoczek już podczas inauguracyjnego weekendu w Ruce zdobył swoje pierwsze pucharowe punkty. – To zdecydowanie mój najlepszy sezon – przyznał i wyjawił nam, że nie zaspokoił jeszcze swojego apetytu na tę zimę.
– Wierzę, że najlepsze w tym sezonie jeszcze przede mną. Chciałbym oddać trochę szalonych skoków, takich jak ten w Szczyrku, tyle, że na obiektach do lotów. Poza tym muszę jeszcze popracować nad lądowaniami. Głównym celem na ten sezon jest jednak 240 metrów w Planicy. Myślę, że to może się udać – stwierdził.
Planica zajmuje szczególne miejsce w sercu zawodnika. – Zakochałem się w tym sporcie, kiedy oddałem swoje pierwsze skoki na obiekcie K-95 w Planicy – przyznał 22-latek, który wszedł w świat skoków za namową swojego kuzyna. Jego główną inspiracją na początku sportowej drogi był jednak Domen Prevc.
– Odkąd skończyłem 15 lat moim idolem był Domen Prevc. Pamiętam, że w tamtym okresie trenowaliśmy dużo w Planicy i skakaliśmy na obiekcie HS60. Domen zawsze tam był. Podziwiałem jego determinację i chęć dotarcia do celu. Mogłem to dostrzec, po prostu na niego patrząc – tłumaczył Campregher i dodał: – Teraz nieco się zmienił, ale zawsze zostanie dla mnie takim punktem odniesienia.
Kolejną szansę na dalekie loty Campregher będzie miał już w najbliższy weekend. Młody Włoch wystartuje na Mistrzostwach Świata w Lotach w austriackim Bad Mitterndorf. Oprócz niego kadrę prowadzoną przez Jakuba Jiroutka reprezentować będą Giovanni Bresadola i Alex Insam. Z wyjazdu do Austrii zrezygnował Francesco Cecon, więc Włosi nie powalczą w konkursie drużynowym i skupią się jedynie na rywalizacji indywidualnej. Cecon przekazał, że jego obecna technika nie przystaje do skoczni do lotów, a aktualna forma nie daje mu gwarancji dobrego występu na Kulm. Włosi jedyny raz w konkursie drużynowym rozgrywanym w ramach MŚ w lotach wystąpili w 2010 roku w Planicy, zajmując ósme miejsce w gronie dziesięciu zespołów. W niedzielę na starcie zawodów zespołów stanie 9 ekip. To i tak o dwie więcej niż dwa lata temu w Vikersund.