Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

TOP10 po czterech latach przerwy. Koudelka wniebowzięty po niedzielnym konkursie

1 lutego 2020 roku Roman Koudelka zajął 6. miejsce podczas zawodów Pucharu Świata w Sapporo. W niedzielę po długich 1464 dniach oczekiwania znalazł się ponownie w czołowej dziesiątce konkursu najwyższej rangi, plasując się na 9. pozycji. To wielka nagroda dla czeskiego skoczka, który ostatnimi laty borykał się z wieloma problemami zdrowotnymi.

W 2011 roku Koudelka doznał bardzo poważnie wyglądającego upadku na skoczni w Harrachovie. Uderzył głową w zeskok z taką siłą, że jego kask doznał pęknięcia. Gdy opuszczał zeskok na toboganie, wydawało się, że epilog tego zdarzania może być mało optymistyczny. Niecały miesiąc później ukończył jednak Turniej Czterech Skoczni na, do dziś najwyższym w jego karierze, piątym miejscu (wynik ten wyrównał siedem lat później). Od października do połowy grudnia 2013 roku z kolei większość czasu spędził, leżąc w łóżku z powodu dolegliwości odcinka szyjnego kręgosłupa. Na nogi stanął dzień po Bożym Narodzeniu i pojechał na Turniej Czterech Skoczni. Jeszcze tamtej zimy był w stanie skutecznie walczyć o czołową "20" podczas igrzysk w Soczi, zająć szóste miejsce podczas domowych mistrzostw świata w lotach, a na koniec sezonu zbliżyć się do podium w zawodach Pucharu Świata. 

Ale jego najpoważniejsze  problemy ze zdrowiem zaczęły się latem 2020 roku. Najpierw na skoczni w Villach naruszył więzadło w stawie skokowym i doznał urazu ramienia, następnie w Zakopanem znów uszkodził kontuzjowane wcześniej kolano. Zimą wrócił na kilka pucharowych konkursów, ale szybko okazało się, że owe kolano nadal nie jest w pełni sprawne i niezbędna jest kolejna operacja. Latem 2021 roku przez trzy miesiące przechodził rehabilitację w słoweńskiej Lublanie. Sezony 2021/22 i 2022/23 mógł uznać za zupełnie nieudane. Ale nie poddał się. Słoweński duet trenerów tchnął w czeskiego weterana nowe życie. W tej chwili z dorobkiem 64 punktów zajmuje 31. miejsce w klasyfikacji generalnej. Po pierwszej serii niedzielnego konkursu plasował się na wysokiej 15. pozycji, w serii finałowej dołożył 145 metrów i przesunął się do góry o sześć miejsc. 

-To dla mnie naprawdę ważny moment, bardzo długo czekałem na TOP 10 i teraz się w końcu udało. To świetnie smakuje, biorąc pod uwagę, przez co przeszedłem, czego doświadczyłem i co musiałem pokonać. To pierwsza taka poważna nagroda i mam nadzieję, że nie ostatnia. Bardzo miłe były reakcje wszystkich ludzi, gdy stałem w miejscu przeznaczonym dla lidera. Sandro Pertile, Christian Kathol z FIS, czy inni zawodnicy składali mi serdeczne gratulacje. Można było poczuć, że nie było to sztuczne, ale naprawdę od serca - powiedział Koudelka tuż po zwodach portalowi Skoky.net. Równie szczęśliwy był trener Gaj Trcek, który przekazał portalowi, że taki wynik to dla niego na tym etapie więcej niż marzenie, ogromna zachęta do dalszej pracy i coś, na co w ogóle nie liczył w tym sezonie. 

Lider i filar reprezentacji Czech w przeszłości jedenastokrotnie stawał na podium zawodów Pucharu Świata, pięciokrotnie był to jego najwyższy stopień. Ostatnie "pudło" Czecha, zarazem ostatnie zwycięstwo, miało miejsce w marcu 2016 roku w Wiśle. Również jedenaście razy stawał na podium indywidualnych konkursów Letniego Grand Prix (a także dwukrotnie był trzeci drużynowo). Wygrał raz, w Hinzenbach, gdzie triumfował w 2014 roku. Jest czterokrotnym olimpijczykiem i ośmiokrotnym uczestnikiem klasycznych mistrzostw świata. W 2015 roku w Falun otarł się o medal, zajmując na mniejszej skoczni czwarte miejsce. Jest mistrzem świata juniorów z 2007 roku. Poprzedniej zimy "Koudi" tylko dwukrotnie punktował w Pucharze Świata.