Wypowiedzi Biało-Czerwonych po prologu w Oslo
Cała piątka Biało-Czerwonych bez problemu poradziła sobie z piątkowym prologiem na Holmenkollbakken (HS134) w Oslo. Najlepszym z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera na inauguracyjnym etapie cyklu Raw Air był dwudziesty Aleksander Zniszczoł.
— Kwalifikacje i start Raw Air za nami. Ten dzień nie był idealny – powiedział trener kadry. – Kamil pokazał naprawdę obiecujące skoki w treningu. W kwalifikacjach chciał dodać pewien techniczny detal. To było za dużo i spóźnił tę próbę. Olek musi nieco poprawić pozycję najazdową. Myślę jednak, że i tak jest solidnie. Nie jest daleko od czołowej dziesiątki. Wykonamy analizę i znów powalczymy. Uważam, że dla każdego jest klarowne, co ma robić. Trzymajcie kciuki za nasz występ w konkursie – zwrócił się do kibiców.
Najlepszy w piątek Aleksander Zniszczoł przyznał, że przed startem towarzyszył mu pewien niepokój. — Szczerze powiedziawszy, obawiałem się Oslo, bo nie mam z nim za dobrych wspomnień. Startowałem tu cztery razy i trzy razy się nie kwalifikowałem, a raz byłem trzydziesty pierwszy, więc piątek był dniem przełamania. Tutaj liczy się także szczęście, bo ta skocznia jest dziwnie obudowana, jedyna w swoim rodzaju. To powietrze lubi tutaj dziwnie krążyć. Ale trudno, każda skocznia jest inna i trzeba się do niej przystosować — stwierdził reprezentant Polski i dodał: — Chciałbym podczas tego turnieju skakać na swoim poziomie i aby te skoki były powtarzalne, bo właśnie ten turniej wymaga powtarzalnych skoków, na wysokim poziomie.
Dawid Kubacki zakończył prolog na 27. lokacie. 33-latek powrócił do rywalizacji Pucharu Świata po nieobecności w Lahti. — Byliśmy na treningach w Eisenerz, potrenować jeszcze przed Raw Air. Spędziliśmy tam w sumie trzy dni, mieliśmy cztery sesje treningowe na skoczni. Było trochę czasu na to, żeby sobie spokojnie potrenować – wyjaśnił. – Myślę, że ustabilizowałem sobie to, co chcę robić na skoczni i chcę z tą wizją pracować dalej. Wydaje mi się, że to jest dobra baza do tego, żeby mogło z tego ruszyć coś więcej i lepiej, na spokojnie chcę sobie po prostu nad tym pracować. Z dnia na dzień, systematycznie, bez zbytniej kalkulacji. Po prostu zwykła codzienna praca – podkreślił.
Dwa miejsca za nim, na 29. miejscu, sklasyfikowany został Kamil Stoch. — W kwalifikacjach trochę przekombinowałem, bo chciałem dołożyć jeden element i niestety to już było o ten jeden za dużo. Wiem przynajmniej czego trzymać się i na czym skupić w sobotę. Fajnie, że treningi wyszły fajnie — mówił, podkreślając dobre próby treningowe. — Myślę, że było mniej myślenia, mniej kontroli i bardziej to wszystko było puszczone swobodnie. Rzeczywiście skoki były bardziej trafione, bo ten kwalifikacyjny był po prostu spóźniony i za dużo na siebie wziąłem myślenia – stwierdził.
Tuż za czołową trzydziestką, dokładnie na 31. pozycji, uplasował się Piotr Żyła, który z Oslo wiąże szczególne wspomnienia. To właśnie tutaj w 2013 roku stanął na najwyższym stopniu podium Pucharu Świata. — Nie pamiętam tej wygranej już za bardzo, ale oczywiście fajnie byłoby sobie to przypomnieć — wspomina wiślanin i dodaje, że sama konferencja prasowa była dla niego sporym wyzwaniem. — Nagle była jakaś konferencja prasowa i jakieś kontrole antydopingowe, niewiadome było, co się dzieje. Siedziałem w kasku na tej konferencji, nie wiedziałem w sumie czemu. Wiadomo, że jak człowiek jest obyty z tym, to można się spodziewać, że stanie na podium, a tak to wyszło, jak wyszło.
Polskie akcenty w piątkowej klasyfikacji zamknął Maciej Kot, który zakończył prolog na 42. miejscu. — Zacznijmy od pozytywnych rzeczy: w porównaniu do Lahti pozycja dojazdowa lepiej funkcjonuje, tutaj jest inny rozbieg, który myślę, że trochę bardziej mi pasuje. Przede wszystkim jest dużo lepsza i łatwiejsza belka startowa, która umożliwia fajny, płynny start oraz ruszenie z rozbiegu. Pozycja jest lepsza, być może aktywniejsza i z tej pozycji to czucie odbicia musi być jednak inne, czyli sam pomysł na skok musi być też minimalnie inny — stwierdził i dodał: — Najważniejsze dla mnie jest to, że moje czucie i to, co widzi trener z boku analizując skok się zgadza. Wiemy, w która stronę mamy iść, bo dokładnie zdajemy sobie sprawę, gdzie pojawiają się błędy i gdzie jest ta największa rezerwa do wykorzystania, także pomału układam sobie plan na sobotę.
Sobotni konkurs mężczyzn w stolicy Norwegii ruszy o godzinie 14:40.