Ursa Bogataj, czyli Ursa Kriznar. Mistrzyni olimpijska wzięła ślub
W Słowenii w najlepsze trwa sezon ślubny pośród reprezentantek kraju w skokach narciarskich. W ostatnich tygodniach za mąż wyszły obie medalistki olimpijskie z Pekinu. Nika Kriznar od teraz będzie startować na arenie międzynarodowej jako Nika Vodan, z kolei Ursa Bogataj stała się… Ursą Kriznar.
Jak informowaliśmy pod koniec kwietnia, tej wiosny jako pierwsza status cywilny zmieniła 24-letnia Nika Kriznar, która wyszła za mąż za Aljaza Vodana – byłego skoczka ze Słowenii. Na początku czerwca w ślady kadrowej koleżanki poszła 29-letnia Ursa Bogataj, która poślubiła... brata Niki Vodan – Sandiego Kriznara. Taki obrót sytuacji sprawia, iż mistrzyni olimpijska z Pekinu została Ursą Kriznar.
Czy Ursa Kriznar zdoła pokazać się na skoczni pod nazwiskiem męża? To pytanie nadal zostaje bez odpowiedzi. 29-latka, która w ubiegłym roku urodziła syna – Tima, aktualnie poświęca się rehabilitacji kontuzjowanego kolana, a także szykuje się do nowego wyzwania w świecie skoków narciarskich – w roli krajowej trenerki na poziomie juniorskim.
– Rehabilitacja została przedłużona ze względu na macierzyństwo, gdyż muszę zwracać uwagę na syna. Teraz jest dla mnie najważniejszy. Mogę powiedzieć, że jestem w początkowej fazie rehabilitacji i przede mną jeszcze dużo pracy, która będzie wymagała także przygotowania mięśni do normalnego funkcjonowania – powiedziała mistrzyni olimpijska z Pekinu w rozmowie z siol.net, pytana o stan zdrowia. Przypomnijmy, iż 29-latka pauzuje od 1 stycznia 2023 roku ze względu na poważny uraz kolana, do którego doszło podczas pucharowych zmagań w Ljubnie.
Dla Ursy Kriznar (z domu Bogataj – przyp. red.) to druga tego typu przerwa w karierze. Pierwszej kontuzji nabawiła się pod koniec 2019 roku w Planicy.
– Teraz jest mi łatwiej, ale głównie z tego punktu widzenia, że igrzyska olimpijskie mam już za sobą. Osiągnęłam część swoich celów. Przed kontuzją nadal chciałam osiągnąć wiele rzeczy i było to o wiele bardziej wyczerpujące psychicznie niż teraz. Wiedziałam, co niesie ze sobą nasz sport. Otaczało mnie już wielu kontuzjowanych przyjaciół ze skoczni. Byłam przy nich, gdy doznawali kontuzji, więc doskonale zdawałam sobie sprawę, że urazy są integralną częścią tej dyscypliny. Patrząc na to z tej perspektywy, moje kontuzje mnie nie zaskoczyły, ale oczywiście zawsze masz nadzieję, że ciebie to nie spotka – podejmuje temat kontuzji w rozmowie z Petrą Mavric.
Skoczkini, która z powodu kontuzji oraz narodzin dziecka zawiesiła sportową karierę, tego lata będzie zbierać doświadczenie w roli trenerki w Narodowym Centrum Nordyckim w Kranju. Wszystko pod okiem szkoleniowego mentora, który doprowadził ją do największych sukcesów na arenie międzynarodowej.
– Zaczynam tam pracę pierwszego lipca. Zostanę wprowadzona przez Zorana Zupancica. Już nie mogę się doczekać. Będzie to początek pracy z młodzieżą. Mam nadzieję, że poradzę sobie z tym dobrze i że będę mogła w przyszłości pracować w tym kierunku. Mam nadzieję, że uda mi się dobrze to skoordynować ze sprawami rodzinnymi – czytamy wypowiedź zawodniczki na siol.net.
Nowym trenerem kadry narodowej Słowenek został 35-letni Jurij Tepes, który zastąpił na tym stanowisku wspomnianego Zupancica. Ursa Kriznar pokusiła się o krótkie podsumowanie ery 48-letniego szkoleniowca, która przypadła na lata 2018-2024.
– Więcej moim zdaniem w ogóle nie dało się osiągnąć. Myślę, że Zoran wprowadził nowy sposób pracy. Każda skoczkini miała pewne rzeczy, które pomogły jej coś osiągnąć, ale on wniósł nowe podejście do skoków kobiet, które zadziałało. Zawsze podkreślał znaczenie ducha zespołowego – wspomina jedna z podopiecznych Zupancica.
Słowenki to nie jedyne skoczkinie, które po zakończeniu sezonu zimowego stanęły na ślubnym kobiercu. Na taki krok zdecydowała się także 27-letnia Anna Rupprecht. Niemka od sezonu 2024/25 prawdopodobnie będzie startować jako Anna Hollandt.