Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Skok, który mógł być ostatnim. Kamil Stoch wspomina finał sezonu w Planicy

Dokładnie trzy miesiące temu odbył się konkurs zamykający rywalizację skoczków narciarskich w ramach Pucharu Świata 2023/24. W gronie śmiałków mierzących się na Letalnicy był między innymi Kamil Stoch, który tej wiosny wrócił pamięcią do odczuć towarzyszących mu przy okazji finału zimy.


– Tak naprawdę nie byłem do niczego przekonany, ale po ostatniej próbie w Planicy miałem w głowie to, że to może być mój ostatni skok. Miałem w głowie to, że już nie usiądę na belce z nartami. Nie trwało to bardzo długo. Tydzień po zakończeniu sezonu zrodził się pomysł, żeby dalej skakać na nartach, oczywiście za namową mojej małżonki. Zmotywowała mnie, żeby jeszcze zebrać się w sobie, podnieść głowę i spróbować jeszcze powalczyć, ostatkiem sił wykorzystać rezerwowe pokłady mocy. W dalszym ciągu czuję, że jest we mnie jeszcze niewykorzystane potencjał. Chcę to wszystko uzewnętrznić i odnieść sukces – powiedział Kamil Stoch w rozmowie ze Skijumping.pl.

Trzykrotny mistrz olimpijski tym samym rozpoczął przygotowania do 22. sezonu Pucharu Świata w karierze. 37-latek do najbliższej zimy szykuje się pod okiem indywidualnego sztabu szkoleniowego, na którego czele stanął Czech Michal Doležal.

– W Planicy, przed ostatnim konkursem minionego sezonu, odbyłem długą rozmowę z Adamem Małyszem. Prezes chyba widział po mnie, że jestem kompletnie zrezygnowany, a przede wszystkim wykończony. Namawiał mnie do tego, abym przemyślał różne opcje, w tym pracę z indywidualnym sztabem. Wtedy nie myślałem o tym, z kim mógłbym pracować. Przytakiwałem, ale przelatywało to sobie. Nie miałem nawet siły pomyśleć o tym, że mógłbym jeszcze popracować na skoczni. W domu, kiedy odpocząłem i zebrałem się w sobie, podjąłem decyzję, że chcę spróbować i podnieść się, ale w innym systemie. W takim, w jakim zasugerował prezes, a więc w swoim zespole – opowiada dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Asystentem Michala Doležala został Łukasz Kruczek, funkcję serwisanta pełni Kacper Skrobot, a indywidualnym fizjoterapeutą Kamila Stocha jest Łukasz Gębala.

– Kierowałem się tym, żeby pracować z osobami, które mnie znają. Doświadczyłem z nimi porażek, które były nauką, ale i sukcesów. Dzięki temu mam pewność, że te osoby wiedzą, jak doprowadzić mnie znowu na szczyt. Tak naprawdę wybór trenera Doležala był bardzo prosty. To szkoleniowiec, który ma doświadczenie w pracy motorycznej, ma ogromną wiedzę o sprzęcie i zna mnie bardzo dobrze. Traktuję go jako swojego mentora, nie tylko jako trenera. Dla zawodnika to kluczowe, by w taki sposób podchodzić do współpracy – wyjaśnia trzykrotny zdobywca Złotego Orła.

– Postanowiłem, że będę pracował indywidualnie z Michalem Doležalem i Łukaszem Kruczkiem, ale miałem w głowie, że obaj mogą się nie zgodzić, a później, że może nie zgodzić się na to prezes i zarząd Polskiego Związku Narciarskiego. Na początku jednak o tym nie myślałem, skupiłem się na działaniu. Trzeba było zadzwonić w odpowiednie miejsca i to robiłem. Trener Doležal też potrzebował trochę czasu, aby się zastanowić. Na pewno nie było to dla niego proste. W Niemczech miał już wszystko poukładane, miał wszystko na stole i wystarczyło złożyć podpis, a tu nagle dzwoni jakiś Stoch i odwraca mu wszystko do góry nogami <śmiech>… Cieszę się, że zdecydował się na taki krok i postanowił mi pomóc. Prezes Adam również wykazał się zrozumieniem. Sam przez to przechodził i wie, jak zawodnik podchodzi do takiej sytuacji. Kosztowało mnie to dużo stresu, nie spałem kilka nocy, ale cieszę się i bardzo dziękuję, że spotkałem się ze zrozumieniem ze strony PZN, głównego trenera reprezentacji, a przede wszystkim ze strony ludzi, z którymi teraz będę pracował – podkreśla reprezentant Klubu Sportowego Eve-nement Zakopane.

W nadchodzącym sezonie odbędą się Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym 2025. Na 2026 rok zaplanowano z kolei XXV Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Gospodarzami tych imprez będą kolejno Trondheim oraz Mediolan i Cortina d’Ampezzo.

– Spójrzmy prawdzie w oczy, to będzie ostatni etap mojej kariery. Potrzebuję osób, które skupią się na mnie, zapewnią mi pełnię swojej uwagi i będą w stanie ulepszyć najmniejsze detale. Dzięki nim będę mógł skakać coraz dalej. Mogę powiedzieć, że podszedłem do sprawy trochę egoistycznie. Nie myślałem o nikim. Skupiłem się na sobie i na swoim rozwoju, aby najpierw pomóc sobie. Moi koledzy podeszli do tego bardzo zdrowo, bardzo koleżeńsko. Kiedy się o tym dowiedzieli, powiedzieli, że na moim miejscu zrobiliby to samo i trzymają kciuki za powodzenie tej misji – kontynuuje Stoch, który nie wyznaczył końcowej granicy swojego indywidualnego projektu.

W ostatnim okresie na pracę z indywidualnym trenerem zdecydował się między innymi Ryoyu Kobayashi, którego szkoleniowcem jest Fin Janne Vaeaetaeinen.

– Jestem przekonany, że w ciągu kilku lat to będzie wyglądało w taki sposób, że zawodnicy na najwyższym poziomie będą trenowali indywidualnie i będą mieli swoje sztaby. Po sobie czuję, że pracując w grupie, kiedy dochodzi się do pewnego momentu, nie jest się już w stanie nic więcej z siebie wykrzesać. Potrzeba kogoś, kto będzie w stanie poświęcić całą swoją uwagę. W zespole nie ma takiej możliwości, żeby trener, który ma kilku zawodników, skupił się tylko na jednym skoczku. W takiej sytuacji inni zawodnicy by na tym tracili. Na pewnym etapie, mając bogatą bazę i doświadczenie, potrzeba ludzi, którzy będą w stanie skupić się na detalach, które zrobią różnicę – komentuje rekordzista Polski w długości skoku narciarskiego.

Latem Stoch zamierza pojawić się na kilku przystankach Grand Prix 2024. Jak wygląda plan na zimę 2024/25?

– Na tę chwilę skupiamy się na pracy, żeby poukładać techniczne elementy. Już sporo poukładaliśmy, bo trener Doležal przyszedł z konkretną wizją mojego skoku. Wytłumaczył mi to, rozłożył na czynniki pierwsze i wyjaśnił zależności. Dzięki temu całkowicie mogłem w to uwierzyć i pójść w to. Priorytetem jest praca, a same starty? Latem będziemy chcieli wystartować w Wiśle, Hinzenbach i Klingenthal. Zima? Zobaczymy. Jeżeli będzie szło dobrze, to dlaczego nie startować przez cały sezon, weekend w weekend? Jeżeli będę potrzebował trochę odpoczynku, by nabrać sił, wówczas będziemy decydować na bieżąco. Mam nadzieję, że jeszcze wiele super momentów przed nami! – kończy 39-krotny triumfator zawodów z cyklu Pucharu Świata.